Rozdział 1 – Członkami jedni drugich

Tak my wszyscy jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, a z osobna jesteśmy członkami jedni drugich„. Rzym 12,5
Nowy Testament jasno i wyraźnie stwierdza, że wierzący ludzie są członkami jedni drugich”. Szczególnie rozwinął ten pogląd ap. Paweł. Dla zilustrowania istoty Kościoła posłużył się przykładem ciała ludzkiego. W swoich Listach użył ponad 30 razy greckiego słowa „soma” – ciało, aby zilustrować prawidłowo funkcjonujący zbór.

Analogie

Najwięcej analogii między ciałem ludzkim a zborem znajduje się w l Liście do Koryntian. Najprawdopodobniej było to spowodowane cielesnością i niedojrzałością korynckich wierzących. Ap. Paweł włożył wiele troski w to, by jak najprzejrzyściej przedstawić podobieństwo między ludzkim ciałem, a „Ciałem Chrystusowym” czyli Kościołem. Aby pokazać, w jaki sposób to „ciało” funkcjonuje, w dwóch obszernych fragmentach ap. Paweł użył słowa ,„soma” (ciało) aż 13 razy. Chciał być dobrze zrozumiany. Gdy stwierdził, że Koryntianie nie pojmują duchowych prawd, nie mogą przyjąć „stałego pokarmu” (l Kor 3.1-2), postanowił wyrażać swoje myśli tak jasno, aby każdy, nawet najbardziej niedojrzały wierzący, mógł go zrozumieć.

Pisał tak:

„Albowiem i dato nie jest jednym członkiem, ale wieloma. Jeśliby rzekła noga: Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała, czy dlatego nie należy do ciała? A jeśliby rzekło ucho: Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do dala, czy dlatego nie należy do cialcP. Jeśliby całe ciało było okiem, gdzież byłby słuch? A jeśliby całe ciało było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał. A jeśliby wszystkie były jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? A tak, członków jest wiele, ale ciało jedno. Nie może więc oko powiedzieć ręce: nie potrzebuję ciebie; albo głowa nogom; nie potrzebuję was. Wprost przeciwnie: Te członki ciała, które zdają się być słabszymi, są potrzebniejsze, a te, które w ciele uważamy za mniej zacne, otaczamy większym szacunkiem, a dla wstydliwych członków naszych dbamy o większą przyzwoitość, podczas gdy przyzwoite członki nasze tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował ciało, iż dał pośledniejszemu większą zacność, aby nie było w ciele rozdwojenia, lecz aby członki miały nawzajem o sobie jednakie staranie. I jeśli jeden członek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki, a jeśli doznaje czci jeden członek, radują się z nim wszystkie członki” (l Kor 12,14-26).

Jest to wyłożone tak jasno, jak tylko jest to możliwe „Powtarzanie z urozmaiceniem” jest najlepszym sposobem nauczania, a więc ap. Paweł ujawnia tutaj swój wielki talent dydaktyczny i w mistrzowski sposób przekazuje tę wielką prawdę, że wierzący są „członkami jedni drugich”. Rozważania swe podsumowuje słowami: „Wy zaś jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami” (l Kor 12,27).

Niewłaściwe położenie akcentu

Opisy funkcjonowania Ciała Chrystusa znajdujemy w trzech fragmentach Listów ap. Pawła. Jednemu z nich już się przyjrzeliśmy (tj. l Kor 12), a następne znajdują się w Rzym 12 i Ef 4. Według mnie wielu wierzących ludzi (w tym i ja), którzy studiowali te fragmenty Pisma, nie pojęło w sposób właściwy intencji autora. Przez całe lata nauczałem na podstawie tych fragmentów, że wierzący muszą szukać, muszą próbować odkryć swe duchowe dary, aby zapewnić prawidłowe funkcjonowanie Ciała Chrystusowego. Przyczyna takiego rozumowania jest prosta

– we wszystkich tych urywkach ap. Paweł czyni rozległe odniesienia do poszczególnych darów duchowych.

Pewnego dnia doznałem jednak olśnienia. Zauważyłem mianowicie, że w żadnym z tych wersetów nie znajdujemy ani nakazu, ani nawet zachęty do szukania czy odkrywania swoich duchowych darów. Nigdzie w Biblii nie znajdziemy polecenia: „szukajcie” lub „próbujcie odkryć swe duchowe dary”.

Co więc ap. Paweł miał na myśli?

Po pierwsze, pouczał nowotestamentowych wierzących, że żaden chrześcijanin nie może działać efektywnie w pojedynkę. Nie tak dawno temu wpadło mi coś do oka. Instynktownie zacząłem trzeć je palcem. Oczywiście nic to nie pomogło. Dopiero kiedy odciągnąłem powiekę w dół, pyłek wypłynął wraz z łzami. W ten sposób po dłuższej chwili moje oko znowu poprawnie funkcjonowało. Gdyby jednak nie moja ręka, a zwłaszcza sprawne palce, nie uwolniłbym oka.

Tak jak „wiele jest części jednego ciała” w człowieku, tak też Ciało Chrystusa złożone jest z wielu członków, z których każdy jest ważny. My naprawdę jesteśmy „członkami jedni drugich”. Żaden członek Ciała Chrystusowego nie może powiedzieć: Nie potrzebuję innych. Wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem.

Po drugie, ap. Paweł nauczał, że żaden członek Ciała Chrystusowego nie może czuć się ważniejszy od innego.

Żaden chrześcijanin nie ma wyjątkowych praw do Bożej łaski. Jest to jedna z najważniejszych prawd podawanych przez ap. Pawła w tych trzech fragmentach. Apostoł podkreśla tu pokorę. Myśl ta przewija się przez cały 12 rozdział l Listu do Koryntian, a szczególnie jasno została wyrażona w Rzym 12,3: „Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił”. W następnych wierszach ap. Paweł podkreśla z naciskiem:

„Tak my wszyscy tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy członek należy do wszystkich pozostałych” (Rzym 12,5 – tłumaczenie autora). Wygląda na to, że wierzący w Rzymie mieli podobne problemy, co ich bracia w Koryncie. Niektórzy z nich byli po prostu „cieleśni” w swoim podejściu do darów duchowych – używali ich w taki sposób, że pozostali członkowie zboru czuli się niepotrzebni.

Ciekawe jest to, że fragment Listu do Efezjan, opisujący działanie „ciała” akcentuje tę samą prawdę. W Ef 4,2, który jest niejako wstępem do omówienia darów Ducha (Ef 4,11-16) czytamy: ,,… z wszelką pokorą i łagodnością, z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości …”. Dlaczego ap. Paweł tak mocno akcentował pokorę, łagodność i cierpliwość? Wynikało to (jak sam dalej pisze) z faktu, że „jedno jest ciało i jeden Duch” (Ef 4,4). Tę samą myśl znajdujemy w l Kor 12,13:

„Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało …”. Innymi słowy, żaden członek Ciała Chrystusowego nie jest ważniejszy od innego. Mimo różnic w pozycji, w odpowiedzialności, wszyscy w oczach Bożych są tak samo ważni i potrzebni w Ciele Chrystusa (l Kor 12,22-23). Kiedy posługujemy się analogią do ciała ludzkiego, natychmiast przychodzą nam na myśl takie części ciała jak:
usta, oczy, ręce, nogi itd. Ale przecież te niewidoczne części: kości, ścięgna, mięśnie i stawy są także potrzebne, tak samo niezbędne do poprawnego funkcjonowania ciała. Wszystkie części zależne są od siebie nawzajem i muszą ze sobą współdziałać.

Po trzecie, ap. Paweł nauczał, że wierzący człowiek powinien usilnie zabiegać o stworzenie jedności w Ciele Chrystusowym.

Oto dlaczego ap. Paweł pisał do Koryntian: ,,Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą ciało, tak i Chrystus” (l Kor 12, 12). Z tego też powodu swój List do nich rozpoczął słowami: ,,A proszę was bracia w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów; lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania” (l Kor 1,10). Myśl tę znajdujemy również w Ef 4,3: „Starajcie się zachować jedność Ducha w spójni pokoju”.

Podsumowując naukę ap. Pawła na ten temat, możemy powiedzieć, że żaden z nas nie może działać efektywnie w pojedynkę. Potrzebujemy siebie nawzajem. Nikt z nas nie jest też ważniejszy od innych, nawet jeśli w „ciele” zajmuje bardziej eksponowaną pozycję. Mamy być przeto „przyodziani w pokorę”, pamiętając, że ten, komu powierzono większą odpowiedzialność ma być pokorniejszym sługą. A w końcu, wszyscy jako członkowie Ciała Chrystusowego, mamy dążyć do jedności i pokoju. Mamy czynić wszystko, co leży w naszej mocy, by zapobiec powstawaniu nieporozumień i rozłamów.

A co z darami duchowymi?

We wszystkich cytowanych uprzednio fragmentach ap. Paweł wspomina o darach duchowych, ale w żadnym z nich nie ma mowy o tym, jakoby wierzący nie znali swoich darów. Oni znali je aż za dobrze. Problemem było to, że nie używali ich właściwie. Niektórzy z nich wywyższali się, umniejszając w ten sposób wartość innych. Inni sprawiali wrażenie, że są ważniejsi i samowystarczalni. Ci zaś, którzy mieli dary mniej widoczne, czuli się po prostu niepotrzebni w Ciele Chrystusowym. Można powiedzieć, że każdy z darów Ducha Świętego funkcjonujący w pierwotnym Kościele był suwerenną, daną od Boga zdolnością. Każdy dar był tak oczywisty, że posiadający go chrześcijanin dokładnie wiedział, co to jest. Każdy wierzący mógł równie łatwo i szybko rozpoznać dary pozostałych współwiernych. Nikt nie musiał odkrywać, jaki ma dar. Problemem było raczej to, jak w pokorze, z łagodnością i cierpliwością ich używać, pamiętając, że dary te nie zostały dane dla własnej chluby, lecz do służby innym.

A co z darami duchowymi w dzisiejszych czasach?

W Kościele zdania na ten temat są bardzo podzielone. Wśród kaznodziejów panuje w zasadzie ogólna zgoda w tej kwestii, jednakże wielu wybitnych badaczy Biblii nie zgadza się z niektórymi jej aspektami. Największe kontrowersje wzbudzają kwestie: ilości wciąż aktualnych darów, sposobu ich rozpoznawania oraz sposobu ich używania. Podstawową przyczyną tych kontrowersji wydaje się być podkreślanie tego, o czym Biblia wcale nie wspomina. Jak wspomniałem już wcześniej, w Piśmie Świętym brak jakichkolwiek poleceń, by wierzący szukali i starali się odkryć swoje duchowe dary przed rozpoczęciem służby w Ciele Chrystusa. Niektórzy dla potwierdzenia tej tezy cytują l Kor 14,1. Wnikliwe przyjrzenie się temu tekstowi oraz zwrócenie uwagi na kontekst wykazuje jednak że nie to było zamierzeniem Apostoła. Zalecenia zawarte w tym fragmencie nie są kierowane do poszczególnych chrześcijan, lecz do „ciała wierzących” w Koryncie. Zwróćmy uwagę na występowanie przede wszystkim drugiej osoby liczby mnogiej np. „najbardziej o to, aby prorokować”. Moglibyśmy to wyrazić innymi słowy: „jako „ciało” składające się z wierzących, starajcie się, aby te „większe dary” pojawiły się wśród was”. Część Koryntian poświęcała najwięcej uwagi darowi mówienia językami, uważanemu przez ap. Pawła za najmniejszy dar, niż darom apostolstwa, proroctwa i nauczania, które zostały sklasyfikowane jako „większe dary” (por. l Kor 12,28-31).

Właściwe położenie akcentu

Co zatem akcentuje Biblia? Szczególny nacisk został położony na zagadnienie stawania się dojrzałym w Chrystusie. To było głównym przesłaniem l Listu do Koryntian – wierzący mieli w końcu przestać mówić, myśleć i postępować jak dzieci (l Kor 13,11). Również gdy ap. Paweł omawia kryteria, jakim winni odpowiadać przywódcy zborowi (zarówno starsi jak i diakoni), nie porusza kwestii duchowych darów, lecz całą uwagę koncentruje na cechach charakteru, jakie powinien posiadać przywódca: ma być bez nagany, czysty moralnie, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, trzeźwy, zdolny do nauczania, nie oddający się pijaństwu, nie samowolny, nie zadzierzysty, nie swarliwy, uprzejmy, nie chciwy na pieniądze, dobry zarządca w domu, cieszący się dobrą opinią u niewierzących, miłujący dobro i sprawiedliwość, bogobojny. Przywódca zboru nie może też być człowiekiem dopiero co nawróconym, gdyż jest absolutnie niemożliwe, żeby świeżo nawrócony był dojrzałym wierzącym (patrz l Tym 3 oraz Tyt l). Niektórzy interpretują zwrot „dobry nauczyciel” lub „będący w stanie nauczać” z l Tym 3 jako dar nauczania. Po uważnym przyjrzeniu się tym zwrotom w oryginale, widzimy, że ap. Paweł nie mówi tu wcale ani o specjalnym wykształceniu pedagogicznym ani też o wyjątkowym darze. Chodzi mu po prostu o cechę charakteru. Dziwne byłoby, gdyby ap. Paweł wyróżnił „dar nauczania” jako niezbędne wyposażenie przywódcy, a pominął „dar duszpasterstwa” czy „dar zarządzania”. Apostoł zawsze pouczał starszych, że są odpowiedzialni za nauczanie, duszpasterstwo i zarządzanie zborem.

Osobiste doświadczenia

Przez szereg lat nauczałem, że ludzie wierzący powinni próbować odkryć swe duchowe dary, żeby dzięki temu móc właściwie funkcjonować w Ciele Chrystusowym. Zauważyłem jednak poważne problemy w życiu tych, którzy zastosowali się do mojego nauczania. Powstało zamieszanie, ponieważ niektórzy z nich podjęli się desperackiej próby odnalezienia swego – danego im w chwili nawrócenia, jak sądzili duchowego daru. Wielu z nich, w tym także dojrzałych wierzących, nie było w stanie rozpoznać swoich darów. Pamiętam pewnego pastora, który był bardzo przygnębiony faktem, że nawet najbardziej dojrzali członkowie jego zboru często nie byli w stanie powiedzieć, jakie dary posiadają. Drugą kategorią ludzi są ci, którzy zamiast podejmować próbę rozpoznania swoich darów, natychmiast potrafią je określić. To szybkie zidentyfikowanie swego daru (a raczej swego mniemania) jest w ich przypadku po prostu racjonalnym usprawiedliwieniem się z zaniedbywania innych biblijnych poleceń.

Na przykład, ktoś stwierdza, że posiada „dar nauczania” natomiast nie posiada „daru duszpasterstwa”. Takie stwierdzenie oparte jest najczęściej na fakcie, że osoba taka znacznie lepiej czuje się za kazalnicą, niż w bezpośrednich kontaktach z ludźmi. Z drugiej strony są też ludzie, którzy nie znoszą studiowania, przygotowywania kazań czy przemawiania, ale czują się bardzo dobrze w osobistych kontaktach z ludźmi. Tacy z kolei twierdzą: Nie mam „daru nauczania”, lecz „dar duszpasterstwa”. Zapewne każdy z nas spotkał też takich wierzących, którzy nie dzielą się swoją wiarą z ludźmi niewierzącymi ponieważ twierdzą, że „nie mają daru ewangelizowania”. Jakie są ich prawdziwe motywy? Po prostu czują się niezręcznie mówiąc innym o Chrystusie.

Np. Marcin – był wspaniałym studentem teologii. Miał zawsze najlepsze oceny z greki i hebrajskiego. Głośno mówił kolegom o swym „darze nauczania”. Ewangelizowanie nie należało do jego powołania. Wolałby – jak powiadał – spędzić swoje życie na „budowaniu” wierzących. Ewangelizację pozostawiał innym, niezdolnym do wyjaśnienia „głębokich prawd Biblii”. Wystarczy przyjrzeć się takim ludziom uważniej, by zorientować się, w czym tkwi problem. Nie chodzi o brak darów, lecz o psychiczne nastawienie, szczególny rodzaj rozumowania, który sprawia, że osoba taka nie staje się dojrzałą w Jezusie Chrystusie.

Inny problem, jaki udało mi się zaobserwować, wynikający z potrzeby akcentowania darów, to problem okłamywania samych siebie. Dotyczy to osób sądzących, że posiadają pewne dary, podczas gdy w rzeczywistości ich nie posiadają. Np. osoba o dużej inteligencji może dojść do wniosku, że ma „dar mądrości”; osoba łatwo poddająca się wrażeniom, oddana subiektywnemu i intuicyjnemu myśleniu, może czuć się obdarowana „darem prorokowania”.

Obserwacje te doprowadziły mnie do ponownego przestudiowania Nowego Testamentu pod kątem funkcjonowania darów duchowych. Ku swemu zdumieniu i rozczarowaniu nie znalazłem żadnych akcentów położonych na zagadnienie poszukiwania duchowych darów. Zamiast tego, wielokrotnie zwróciło moją uwagę podkreślanie konieczności stawania się dojrzałym w Jezusie Chrystusie.

Wraz z tym nowym spojrzeniem. Pan dał mi możliwość założenia nowego zboru w Dallas, w Teksasie. To umożliwiło mi podkreślenie w kazaniach i nauczaniu nie darów, ale dojrzałości, zarówno społecznej jak i osobistej. Z jednej strony akcentowałem wiarę, nadzieję i miłość jako rezultat dojrzałości „ciała”, a z drugiej zwracałem szczególną uwagę na cechy osobistej dojrzałości chrześcijanina, wyszczególnione w l Tym 3 oraz Tyt 1. Wcale mnie to nie zdziwiło, kiedy zaobserwowałem olbrzymi wzrost aktywności wśród członków zboru, taki, jakiego nie widziałem nigdy w całej mojej dotychczasowej służbie. Odbywało się to bez rozczarowań, racjonalnych tłumaczeń i okłamywania samych siebie.

Praktyczne wskazówki dla lepszego funkcjonowania „ciała” w twoim zborze

Poniższe wskazówki pomogą tobie i innym stać się bardziej efektywnie działającymi członkami Ciała Chrystusowego.

Krok 1

Większość biblijnych wersetów dotyczących funkcjonowania Ciała Chrystusowego odnosi się do lokalnych zborów. Wyjątki znajdujemy w niektórych fragmentach Listu do Efezjan i Listu do Kolosan. Jednak nawet w tych przypadkach należy pamiętać, że wierzący mogą działać i służyć sobie nawzajem tylko wtedy, gdy są w bliskiej więzi ze sobą. Jestem żywą cząstką powszechnego Ciała Chrystusowego, gdziekolwiek by ono istniało, ale nie mogę przecież cierpieć lub radować się z kimś, o kim nawet nie wiem, czy istnieje. Ludzie, którzy cierpią dla Chrystusa w Chinach są mi nieznani, trudno mi więc współcierpieć razem z nimi. Znacznie łatwiej natomiast jest mi utożsamić się z chrześcijanami cierpiącymi z powodu burz pyłowych w Północnej Afryce czy w Oklahomie, ponieważ tu w Teksasie również doświadczamy długich okresów upałów i susz.

Funkcjonowanie Ciała Chrystusowego w sposób efektywny i dynamiczny może odbywać się jedynie dzięki lokalnym „ciałom” – grupom ludzi wierzących, którzy dobrze się znają i w oparciu o tę wzajemną znajomość służą jeden drugiemu. Wtedy dopiero można mówić o nich jako o faktycznych członkach powszechnego Ciała Chrystusowego. Ludzie ci unaoczniają w czasie i przestrzeni istnienie tego powszechnego Ciała i właśnie w tej lokalnej działalności ma miejsce prawdziwe „funkcjonowanie ciała”.

Krok 2

Ważne jest zrozumienie faktu, że lokalne „ciało” nie działa w sposób automatyczny. Niezbędny jest tu pewien poziom duchowej dojrzałości. Aby stać się dojrzałymi, wierzący muszą się tego nauczyć, muszą poznać naturę Ciała Chrystusowego. Dlatego właśnie ap. Paweł poświęcił temu zagadnieniu tyle miejsca w l Liście do Koryntian.

Interesujące jest to, że w Listach: do Efezjan i do Kolosan nie ma porównań do ludzkiego ciała. Ap. Paweł mówi tam o działaniu Ciała Chrystusowego wprost, zakładając, że zostanie zrozumiany bez uciekania się do takich ilustracji. Nie powinno nas to dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę poziom duchowej dojrzałości adresatów. Efezjanie i Kolosanie byli znacznie bardziej dojrzali duchowo niż wierzący w Koryncie.

Przyjrzyjmy się tym bezpośrednim odniesieniom do „funkcjonującego Ciała Chrystusowego”:

„I wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła” (Ef l,22).

„On zniósł zakon przykazań i przepisów, aby czyniąc pokój, stworzyć w sobie samym z dwóch jednego nowego człowieka i pojednać obydwóch w jednym ciele przez krzyż” (Ef2,15-16).

„Jedno jest ciało i jeden Duch” (Ef 4,4).

„I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania Ciała Chrystusowego ” (Ef4,11-12).

„Z Niego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości” (Ef 4,16).

„Bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem” (Ef 5, 23).
„Gdyż członkami ciała jego jesteśmy” (Ef 5,30).
„On także jest Głową Ciała, Kościoła…” (Kol 1,18).
„Teraz raduję się z cierpień, które za was znoszę i dopełniam na ciele moim niedostatku udręk
Chrystusowych za ciało jego, którym jest Kościół” (Kol 1,24).
„… Pyszni się bezpodstawnie cielesnym usposobieniem swoim, a nie trzyma się głowy, z której całe ciało, odżywiane i spojone stawami i ścięgnami, rośnie wzrostem Bożym” (Kol 2,18-19).

Krok 3

Niezależnie od tego czy jesteś przełożonym czy szeregowym członkiem zboru, odpowiedz sobie na następujące pytanie: Na co kładę nacisk; na ,,szukanie” darów czy na stawanie się duchowo dojrzałym? Poszukiwanie darów może doprowadzić do nieporozumień, rozumowych uzasadnień, a w efekcie do oszukiwania siebie samego. Natomiast dążenie do duchowej dojrzałości wzbudza w nas troskliwość, pokorę, cierpliwość, wrażliwość, wolność i jedność, czyli prowadzi do autentycznego okazywania miłości.

Krok 4

Jeżeli jesteś przełożonym lub zajmujesz inną przywódczą pozycję w zborze, zastanów się, co czynisz, żeby dopomóc pozostałym wiernym w stawaniu się dojrzałymi?

a) Wykorzystuję każdą nadarzającą się okazję, by zachęcać innych dojrzałych chrześcijan do brania udziału w nauczaniu biblijnym, modlitwie, pomocy innym, służeniu poradą itd.

b) Robię wszystko, co tylko mogę, by pomóc innym wierzącym stawać się dojrzałymi w Chrystusie, tj. osiągać cechy, o których jest mowa w l Tym 3 i Tyt 1.

c) Zdaję sobie sprawę z tego, że Bóg może używać pozostałych członków Ciała Chrystusowego, nawet jeśli brak im takiego przygotowania, jakie ja posiadam.

d) Mam wrażenie, że jestem jedynym, który może efektywnie służyć ludziom.

e) Trudno mi zaufać pozostałym członkom Ciała Chrystusowego, być może dlatego, że nie przyjrzałem się im dość dobrze lub też obawiam się, że będą robić niektóre rzeczy lepiej ode mnie.

Staraj się poznać swoje silne strony, ale przede wszystkim słabe miejsca, a następnie skoncentruj wszystkie swoje siły i pracuj nad wyeliminowaniem owych słabości. Wyznacz sobie szczegółowe zadania, włączając w nie kontakty z poszczególnymi osobami z twojego zboru. Na początek wybierz jedną osobę, której chciałbyś pomóc w stawaniu się bardziej dojrzałym i aktywniejszym chrześcijaninem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *