Dlaczego kobiety potrzebują kobiet

Rozmawiałam z pewną kobietą o przyjaźni. „Mój mąż jest moim najlepszym przyjacielem. Nie potrzebuję innych” – oświadczyła. Nie chciałabym powątpiewać w to, co powiedziała, ani przekreślać jej doświadczeń (cieszę się razem z nią jej dobrym małżeństwem), ale ja potrzebuję przyjaciółek.

Dzisiaj, na przykład, spodziewam się dzwonka do drzwi. Moja koleżanka, która pracuje w pobliżu, przyjdzie spędzić ze mną przerwę na posiłek. Zjemy razem kilka kanapek i nadrobimy dwutygodniowe zaległości w rozmowie.

W poprzednią sobotę zadzwoniła przyjaciółka, aby porozmawiać. „Jak się ma Marek i dzieci? – pytała – Planujesz napisać coś nowego?” Inna z kolei przyjaciółka, jeszcze ze szkoły średniej, przysłała mi kartkę. Jechała przez moje miasto na wakacje i chciała się ze mną spotkać.

Przyjaźnie między kobietami – to długie i ważne związki. Czy stanowią zagrożenie dla małżeństwa, czy też są szczęśliwymi, wygodnymi dodatkami?

Patrząc wstecz na 23 lata małżeństwa jestem zadziwiona, jak bardzo przyjaźnie wzbogaciły mój związek z mężem. Ponieważ mam bliskie przyjaciółki, Marek nie musi być dla mnie wszystkim, choć jest moim przyjacielem. Dzięki temu nie domagam się od niego całego emocjonalnego i duchowego wsparcia. Znajduje je także w moich bliskich przyjaciółkach.

Na przykład, w czasie posiłku z przyjaciółką, mogę porozmawiać o rozczarowaniach związanych z dziećmi. Wieczorem, kiedy Marek wraca do domu po wykładach na seminarium i po godzinnym dojeździe z pracy, jestem już w lepszym nastroju dzięki rozmowie z przyjaciółką. Mogę wysłuchać relacji Marka jak upłynął mu dzień, albo przejść się po ogrodzie i obserwować, jak rośnie norweski klon, który niedawno zasadziliśmy. Będzie jeszcze wiele innych okazji, kiedy Marek będzie musiał mnie słuchać.

Moja przyjaźń z innymi kobietami zwalnia Marka od obowiązku ,,rozumienia mnie zawsze”. Przecież on nie zawsze będzie w stanie zrozumieć. Gdyby zawsze mnie rozumiał, byłby kobietą.

Poprzedniego roku latem odczuwałam zmęczenie i moja cierpliwość względem naszego 14-letniego syna była na wyczerpaniu. Przychodziły na mnie chwile emocjonalnego załamania jak nigdy przedtem.

W ostatnim okresie spotkałam przyjaciółkę. Pierwszego wieczoru, kiedy usiadłyśmy nad filiżanką kawy, wydawało mi się, że słyszę samą siebie. Nelda podała dokładnie taką samą listę symptomów, jaką przedstawiłam niedawno lekarzowi. Spojrzałyśmy na siebie i razem powiedziałyśmy: „Menopauza!” Roześmiałyśmy się. Jak Marek mógł się domyśleć? Nagle poczułam do niego jeszcze większą miłość za te różnice.

Przyjaźń z kobietami wypełnia także lukę, kiedy Marka nie było w domu. W czasie, gdy zajmował się sprawami młodzieży, ciągle wyjeżdżał, a nie chcieliśmy ciągać małych dzieci do lasu i na noclegi w namiotach. Łatwiej było wyprawić Marka na weekend i zabrać dzieci do bliskiej przyjaciółki niedaleko na wieś.

Choć były chwile podczas jego 12-letniej służby w grupie młodzieżowej, kiedy czułam się samotna i zachowywałam się zaborczo, muszę jednak stwierdzić, że dzięki ciepłemu przyjęciu przez przyjaciółki poczucie samotności było mniejsze. Myślę także, że Marek wyjeżdżając, czuł się spokojniejszy, ponieważ wiedział, że spędzę przyjemnie czas z bliskimi mi osobami.

Jeszcze w czasie naszego miodowego miesiąca odkryłam, że Marka nie pociąga myśl o odwiedzaniu sklepów ze starociami, czy szukaniu prezentów dla rodziny w domach towarowych. Wolał wspinaczkę i spływ tratwą wzburzoną rzeką. Choć zdarzało się (i nadal zdarza), że Marek idzie ze mną na zakupy (a ja razem z nim na wspinaczkę), nie próbuję ciągnąć go do sklepu z antykami, podczas gdy moje przyjaciółki pójdą tam ze mną z ochotą. Choć opowiadam się tu za przyjaźnią z kobietami, muszę jednak powiedzieć, że nawiązanie przyjaźni nie jest proste. Przyjaźń nie przylatuje na różowej chmurce. Muszę zadzwonić i umówić się na wspólny posiłek, usiąść przy biurku i napisać list, albo zaplanować jakąś wycieczkę za miasto.

Podtrzymywanie przyjaźni także wymaga wysiłku. Muszę przyznać się do momentów braku wrażliwości czy zaniedbania; mówienia, kiedy powinnam słuchać; porównywania siebie z przyjaciółką zamiast pochwalenia jej i wyrażenia aprobaty.

Inną trudnością jest konieczność ograniczenia liczby przyjaciół, z którymi mogę utrzymywać kontakt. Potrzeba tutaj przemyśleń i modlitwy, inaczej mogłabym utonąć w nadmiarze kontaktów, które by mnie wyczerpały zamiast wzbogacić. Przyjaciółka nigdy nie może współzawodniczyć z rodziną.

Jeżeli mąż i dzieci robią uwagi typu: „Znów się z nią umówiłaś”, albo „Ile razy rozmawiałaś już z nią dzisiaj przez telefon?” — znaczy to, że czują się zagrożeni. Jeżeli tak się dzieje, muszę ponownie przemyśleć zasady naszej przyjaźni i zmienić stan zaangażowania.

Także przyjaciółki muszą rozumieć, że rodzina ma pierwszeństwo. Muszą szanować mojego męża i dzieci. Znam pewną sytuację, gdzie przyjaciółka ciągle dogadywała mężowi swojej przyjaciółki w jego obecności a też za plecami. Na szczęście była na tyle mądrą kobietą, by zwrócić swojej przyjaciółce uwagę. Gdy dogryzanie się nie skończyło, zerwała znajomość.

Choć nie jestem przesadnie zazdrosna, staję się czujna, kiedy moja przyjaciółka w rozmowie ciągle dotyka mojego męża albo rozmawia jedynie z nim, kiedy jesteśmy oboje obecni, czy też wydzwania do niego ustawicznie z prośbami o poradę. Z drugiej strony przyjaźń, w której mąż i przyjaciółka darzą się wzajemnym szacunkiem, dostarcza dodatkowej radości.

Peggy i ja przyjaźnimy się od początków szkoły średniej. Kilka miesięcy temu pojechałyśmy do miejscowości, gdzie zaczęła się nasza przyjaźń. Umarła matka Peggy i Peggy musiała pozałatwiać pewne sprawy. Zaprosiła mnie, bym jej towarzyszyła. Spędziłyśmy 15 godzin w samochodzie, cały czas rozmawiając o tym, co było, co jest teraz i co będzie za 10 lat. Śmiałyśmy się i płakałyśmy.

Kiedy dojrzałam światła miasta na horyzoncie, Peggy spała na siedzeniu pasażerskim a ja prowadziłam samochód, Miałam poczucie wielkiego spokoju, ciągłości i byłam pełna dobrych myśli na przyszłość. Peggy stanowiła część mojego życia przez 30 lat. Będzie tak również jutro, gdy wskoczę do samochodu, by odbyć półgodzinną podróż do jej domu, czy też podniosę słuchawkę telefoniczną, by porozmawiać.

Prawie roześmiałam się na głos, gdy pomyślałam o Bożej łasce. Po skończeniu szkoły nasze drogi rozeszły się. Obie wyszłyśmy za mąż za kaznodziejów. Wiele lat później nasi mężowie zaczęli nauczać w tym samym seminarium. A co więcej, obie poślubiłyśmy mężczyzn, którzy uwielbiają spływy na tratwie po wzburzonej rzece. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że lubią to robić wspólnie, kiedy ich żony wyruszają na zakupy!

RUTH SENTER

Tłum. B.O.

Jak pielęgnować przyjaźń?

Pytaj i zapamiętuj drobiazgi z życia przyjaciółki.

Zapisz je w kalendarzu, czy notatniku.

Jeżeli nie wychowywałyście się razem, postaraj się poznać jej rodziców.

Przejrzyj jej zeszyty i notatki ze średniej szkoły lub studiów.

Wyślij jej ładną kartkę zupełnie bez okazji.

Zaplanuj wspólne spotkanie razem z mężami.

Wyślij jej kartkę, kiedy jesteś na wakacjach, przywieź jej drobny upominek.

Zabierz jej dzieci na przyjemną wyprawę za miasto lub na spacer po mieście.

Szukaj okazji do świętowania jej sukcesów.

Zrób listę jej ulubionych rzeczy i kolorów, których używa w domu. Pamiętaj o tym w czasie zakupów.

Umieść ją na swojej liście modlitwy. Pytaj, co pewien czas, o co powinnaś się modlić.

Użyte za zgodą red. czasopisma © Chrześcijanin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *