Książka: Jezus jest nadzieją
Autor: Stephen H. Travis
rozdział 2 – POCZĄTEK KOŃCA
Gdy Jezus z Nazaretu pojawił się w Palestynie, na świecie istniały już rywalizujące ze sobą wizje przyszłości. Była na przykład, partia Faryzeuszy, którzy cieszyli się popularnością wśród żydowskich klas średnich. Mieli oni nadzieję na nadejście króla-wojownika — spadkobiercy wielkiego króla Dawida, który wypędzi znienawidzonych Rzymian i przywróci świetność Izraela. Wierzyli, iż dzięki posłuszeństwu Bożym prawom przyspieszą dzień nadejścia tego Mesjasza. Z drugiej strony stronnictwo Saduceuszy, do którego należało wielu żydowskich przywódców religijnych, nie uznawało zmartwychwstania i z radością kolaborowało z Rzymianami w celu utrzymania swoich uprzywilejowanych pozycji.
Byli też Esseńczycy, jak na przykład mnichowie ze zgromadzenia w Quumran, położonego obok Morza Martwego, których pisma odnalezione zostały dopiero w 1947 r. Potępiali oni tak dalece religijne kompromisy kapłanów z Jerozolimy, iż wynieśli się na pustynię, aby tam pędzić czysty żywot w oczekiwaniu na nadejście Królestwa Bożego. W dniu jego nadejścia mieli powstać, aby wziąć udział w ostatecznej bitwie pomiędzy Synami Światłości (sobą samymi) i Synami Ciemności (do których zaliczali prawie wszystkich innych ludzi). Bóg miał dać im wspaniałe zwycięstwo i w ten sposób rozpocznie się pełnia Bożego błogosławieństwa.
Czwartą grupą byli Zeloci, ruch partyzancki z pierwszego stulecia. Jeden z uczniów Jezusa, Szymon „Gorliwiec” (Łuk. 6:15) należał do tej grupy i jest prawdopodobne, że Judasz Iskariota też. Planowali oni usunięcie Rzymian na drodze zbrojnego przewrotu, aby można było w Palestynie ustanowić Boże Królestwo pokoju i sprawiedliwości. W ciągu pierwszego stulecia szereg zbrojnych rewolt zostało stłumionych przez siły rzymskie a przywódcy ich byli krzyżowani dla odstraszenia innych od dokonywania zbrojnych przewrotów.
BÓG ZACZĄŁ PANOWAĆ
Każda z wymienionych czterech nadziei ma swoje odbicie w dwudziestym wieku. Żadna z nich nie jest w stylu Jezusa. On, gdy rozpoczął swoją służbę w Palestynie, musiał znać je wszystkie i wszystkie odrzucił. Zdemaskował korupcję religijnych przywódców. Prawne spory, przy pomocy których ludzie omijali przykazanie miłości, budziły Jego wstręt. Żył między ludźmi, nie zamykał się w zaciszu klasztoru. Odrzucił możliwość zbrojnego przewrotu, którego domagali się Jego zwolennicy. Wyraźnie oświadczył, iż posłany przez Boga oswobodziciel ma być przywódcą duchowym a nie wojennym. Ale to nie wszystko.
W Ewangelii św. Łukasza zapisana jest dramatyczna scena, gdy Jezus na początku swojej służby wszedł do synagogi w swoim rodzinnym mieście, Nazarecie. Proszono Go o przeczytanie Pisma, a On wybrał Księgę Izajasza 61, gdzie opisane jest, jak Bóg przybliży się do swojego ludu i ustanowi Królestwo sprawiedliwości, pokoju i wolności:
„Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność. Abym zwiastował miłościwy rok Pana.”
Gdy skończył, zamknął księgę, oddał ją słudze i przemówił do zgromadzenia tymi słowy: „Dziś wypełniło się to pismo w uszach waszych”. Oto było Jego posłanie. Nadszedł dzień, za którym tęsknili prorocy i marzyciele. Wypełniła się obietnica, zaczęła się nowa era!
Jezus nazywał tę nową erę „królestwem Bożym” lub „królewskim panowaniem Boga”. Pojęcie to nie oznacza jakiegoś obszaru ziemi ani porządku społecznego. Oznacza ono, iż Bóg będzie panował w życiu ludzi, dając im błogosławieństwo. Oznacza ono, że Boży program wyzwolenia nie odnosi się już więcej do dalekiej przyszłości, program już zaczął działać. Nadejście Jezusa jest początkiem nadziei.
Pewnego razu uwięziony Jan Chrzciciel wysłał do Jezusa posłańców z pełnym niepokoju zapytaniem: „Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego oczekiwać mamy?” Jezus wysłał mu taką uspokajającą odpowiedź: ,,Idźcie i oznajmijcie Janowi, coście widzieli i słyszeli: Ślepi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, ubogim opowiadana jest ewangelia” (Łuk. 7:18—23). W rzeczywistości cytował tu z Księgi Izajasza 35, aby wykazać, że oczekiwane przez proroka błogosławieństwa przyszłego Królestwa Bożego spełniają się w działaniu Jezusa! Gdzie Jezus przebywał tam zaczynała działać moc Bożego panowania. Jest to tak, jak z młodym winem, które jest tak świeże i mocne, że nie może być nalewane w stare bukłaki (Mk 2:22). To, co przyniósł ze sobą Jezus było nie tylko nową nauką, lecz także nowym zjawiskiem, nową mocą. Było prawdziwym przedsmakiem ostatecznego zamiaru Boga wobec ludzi i świata.
PANOWANIE OJCA
Co mówił Jezus o panowaniu Boga? Podstawą jego przesłania było, że król, którego panowanie właśnie się zaczęło nie jest surowym i dalekim władcą lecz Ojcem. Swoim uczniom kazał się modlić „Ojcze nasz…” Jedną rzecz musimy sobie jednak wyjaśnić. Pojmowanie Boga jako Ojca jest dla nas tak oczywiste, że jesteśmy gotowi zakładać, iż Jezus wszystkim bez wyjątku głosił, iż Bóg jest Ojcem. Nic dalszego od prawdy. Jezus, mówiąc o Bogu używał słowa „Abba”, pochodzącego z Jego ojczystego języka aramejskiego (Mk 14:36). Było to pieszczotliwe słowo, którego każde dziecko używało w stosunku do swojego ojca. Oznacza ono „drogi ojcze” lub nawet „tatusiu”. Żaden Żyd nie odważyłby się odezwać w ten sposób do świętego Boga na wysokości. Jezus był pierwszym, który tak postąpił. Jeżeli przejrzycie pierwsze rozdziały Ewangelii św. Marka, zauważycie, iż Jezus bardzo rzadko mówił o Bogu jako o Ojcu. Czynił tak tylko wobec nielicznych wybranych, gdy przebywał z nimi na osobności.
Przyczyną tego był fakt, iż Jezus w sposób głęboki i realistyczny odczuwał Boga jako Ojca. Nie mówi się wszem i wobec o rzeczach najdroższych. Jezus miał głębokie przekonanie, że pozostaje z Bogiem w bardzo specjalnym związku. I, co jest rzeczą zdumiewającą, mówił, iż ci, którzy przyłączą się do Niego mogą mieć udział — co jest zwyczajnym darem Bożej miłości — w tym związku z Bogiem — Ojcem. „Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (Mat. 11:27). „Gdy oddacie się mnie” — mówił Jezus — „możecie nazywać Boga Ojcem”. A jakim jest On Ojcem? Jest Ojcem, który poszukuje ludzi i z radością ich wita, gdy do Niego przyjdą — jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym, który biegł, aby powitać swego syna w domu (Łuk. 15).
BOŻA WŁADZA W DZIAŁANIU
Jezus będąc tym, który przyniósł Boże panowanie, ofiarował ludziom przebaczenie. Samo imię Jezus oznacza „ten, który zbawi” (Mat. 1:21). Jezus uczynił poruszenie w Kafarnaum, gdy powiedział paralitykowi: „Synu, odpuszczone są grzechy twoje”. „On bluźni” — wyszeptali uczeni w piśmie — „Któż może grzechy odpuszczać oprócz jednego Boga?” I mieliby rację, gdyby nie fakt, że Jezus przemawiał w imieniu Boga. I, aby nie było w tej sprawie żadnych wątpliwości, kazał paralitykowi wstać z łoża i uzdrowionego odesłał do domu.
Jezus nie przyniósł nowej nauki o przebaczeniu. On ofiarował ludziom nowe przebaczenie jako rzeczywistość. Przyszedł do załamanych, do pogardzanych celników i do prostytutek, zdejmując z nich skazę przeszłości i dając im nadzieję nową na przyszłość. A gdy krytykujący Go twierdzili, iż postępuje niewłaściwie, opowiedział im o pasterzu, który tak długo poszukuje zaginionej owcy — aż przyprowadzi ją do domu. A później o niewieście, która zgubiwszy drachmę przeszukuje cały dom, a znalazłszy zwołuje sąsiadki, aby się wraz z nią weseliły. „Taka, mówię wam, jest radość wśród aniołów Bożych nad jednym grzesznikiem, który się upamięta” (Łuk. 15:10).
Doświadczyły tego miliony grzeszników od owych czasów. Budzący zgorszenie grzesznicy jak Maria Magdalena, szanowani grzesznicy, jak Saul z Tarsu, zwykli grzesznicy jak większość z nas — wszyscy mogli usłyszeć słowa: „odpuszczone są grzechy twoje”. Są one jednak skierowane tylko do tych, którzy odwracają się od zła i chcą je przyjąć. Większość z nas jest gotowa zgodzić się, iż znakomita część problemów tego świata jest spowodowana złem tkwiącym w sercu człowieka. Trudno jest nam jednak przyznać, że jest w tym i nasza wina. Tylko nieliczni są tak uczciwi jak C. S. Lewis, który tak mówił: „Po raz pierwszy dokładnie zastanowiłem się nad sobą, mając na uwadze praktyczną przyczynę. A to co zobaczyłem przeraziło mnie: ogród zoologiczny pożądań; dom wariatów ambicji; szpital lęku i harem nienawiści. Moje imię było legion”. Ale był to wstęp do stanu „zadziwienia przez radość”. Tak właśnie działa Królestwo Boże: Bóg przybliża się do człowieka, aby przebaczyć zło tkwiące w jego sercu i ustanowić w nim swoje panowanie.
Następna sprawa to fakt, że Boże panowanie dotyczy całej osobowości człowieka. Zarówno przebaczenie grzechów jak i dokonywane przez Jezusa egzorcyzmy i uzdrowienia dowodziły, że zaczęło się Boże panowanie. Gdy krytykujący Go faryzeusze kwestionowali źródło mocy Jezusa, On tak im odpowiedział: „Nie, to Duch Boży daje mi moc wypędzania demonów, co dowodzi, iż Królestwo Boże jest nad wami”. A gdy Jan Chrzciciel przysłał posłańca z zapytaniem, czy Jezus jest wyczekiwanym Mesjaszem, Jezus odpowiadając wskazał na dzieła, których Bóg przez niego dokonywał: „Ślepi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, ubogim opowiadana jest ewangelia” (Łuk. 7:22).
Bóg interesuje się nie tylko psychicznymi potrzebami człowieka, lecz także jego potrzebami fizycznymi. Interesuje Go cały człowiek. Dokonywane przez Jezusa cuda uzdrawiania są znakiem, że w ostateczności Bóg zatryumfuje nad siłami, które starają się uszczuplić całość człowieka. Dobra Nowina Jezusa jest pomyślana, aby przekształcić nas w nowego człowieka, który na każdym poziomie jest odmieniony.
ZWYCIĘŻONE ZŁO
Przyniesienie przez Jezusa panowania Bożego na świat nie było rzeczą łatwą. To była bitwa. Już na początku swojej służby przeżył okres intensywnego kuszenia (Mat. 4:1—11). Stale musiał stawiać czoła ciemnym siłom duchowym, które odmieniały i hamowały życie ludzkie. „Albo jak może kto” — mówił — „wejść do domu mocarza i jego sprzęty zagrabić, jeśli pierwej nie zwiąże mocarza; wtedy dopiero dom jego ograbi” (Mat. 12:29). Ale to właśnie Jezus czynił — przezwyciężał siły zła, zagarniał ich terytorium i zabierał ludzi dla Boga. Gdy Jego uczniowie powrócili z misji uzdrawiania i głoszenia Ewangelii i opowiadali, jak to wypędzali demony, Jezus powiedział: „Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba” (Łuk. 10:18). Wystawione na działanie mocy Bożego panowania siły ciemności znajdowały się w odwrocie.
Często mówi się dzisiaj, że wiara w szatana jest naiwnością prymitywnym nonsensem. Gdy jednak słyszę o ogromnym zroście popularności uprawiania czarów, czczenia szatana i spirytyzmu, zastanawiam się, kto tu jest naiwny. Niezależnie od tego, Jezus regularnie zwyciężał w spotkaniach ze złem, a Jego uczniowie dzielili z nim zwycięstwo. Jak czytamy w Nowym Testamencie, to nie wierzący drżą przed mocą szatana, to demony drżą przed mocą Bożą (Jb 2:19).
Konflikt Chrystusa ze złem osiągnął szczyt na krzyżu. „Teraz władca tego świata będzie wyrzucony” powiedział przygotowując się do śmierci na krzyżu (Jn 12:31). „Wykonało się” brzmiał Jego tryumfalny okrzyk tuż przed śmiercią (Jn 19:30). Siły zła dokonały swojego najgorszego czynu i poniosły klęskę. Na krzyżu Jezus „Rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi (Kol. 2:15).
NOWI LUDZIE BOŻY
Sama idea, że Bóg panuje zakłada, iż Król ma swoich poddanych. Sięgając do Ewangelii widzimy, że Jezus wybrał sobie dwunastu uczniów i dzielił się z nimi swoim zadaniem. Cóż za zapierające dech w piersiach zuchwalstwo. Wszak dwanaście było plemion Izraela. A więc Jezus zakładał, iż tych dwunastu będzie jądrem nowego Izraela, nowych ludzi Bożych. W konsekwencji posłał tych dwunastu, aby głosili Dobrą Nowinę o Bożym panowaniu (Mat. 10). Dlaczego tak uczynił? Aby innych wezwać do nowej społeczności.
A podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus ustanowił swój Kościół jako nieustającą wspólnotę. „To jest ciało moje za was wydane… Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej…” (I Kor. 11:24). 1200 lat wcześniej, na górze Synaj Bóg uczynił Izraela ludem Bożym zawierając z nimi przymierze. Teraz, w przeddzień swojej śmierci Jezus zawierał Nowe Przymierze tworząc nowych ludzi Bożych.
Dokładniej wyjaśnia to zagadnienie przypowieść Jezusa o winnicy. Gospodarz winnicy wydzierżawił ją wieśniakom i wyjechał. Gdy nastał czas winobrania, posłał swoje sługi, aby odebrali należne mu owoce. Ale wieśniacy zaatakowali ich, zabijając jednych i raniąc innych. W końcu posłał swego syna myśląc „Uszanują syna mego”. Ale wieśniacy widząc syna gospodarza tak myśleli: „To jest dziedzic; nuże, zabijmy go, a posiądziemy dziedzictwo jego”. A więc zabili i ograbili również jego. Cóż więc powinien uczynić gospodarz winnicy? — zapytał Jezus. Odpowiedzieli mu: „Wytraci sromotnie tych złoczyńców, a winnicę wydzierżawi innym wieśniakom, którzy mu we właściwym czasie będą oddawać owoce”. I gdy słuchacze podziwiali mądrość Jezusa, On zakończył przypowieść puentą: „…Królestwo Boże zostanie wam zabrane, a dane narodowi, który 'będzie wydawał jego owoce”.
Mateusz dodaje tu bez wątpienia talki komentarz: „A gdy arcykapłani i faryzeusze wysłuchali jego podobieństw, zrozumieli, że o nich mówi. I usiłowali go pojmać…” (Mat. 21:33—46). Uderzał bowiem w same podstawy ich religii. „Jesteście w błędzie — mówił — jeżeli sądzicie, iż zamiary Boga dotyczą tylko Żydów. Na waszych oczach powstaje nowy lud — składający się tak z pogan jak i z Żydów. Przynależność do niego nie jest uwarunkowana pochodzeniem lecz waszą odpowiedzią na moje posłanie o Bożym panowaniu”.
Od tamtej pory lud ten rozrastał się. Jak małe nasiono gorczycy rozrasta się w drzewo, tak Boże panowanie rozwijało się od owych skromnych początków do dzisiejszych czasów, gdy miliony ludzi na ziemi i w niebie nazywają Boga swoim Królem.
Nazywanie Boga królem wymaga nowego stylu życia. Jezus, udzielając nauk zawartych w Kazaniu na Górze nie tylko dawał ludziom nowe, trudniejsze i bardziej wymagające od starego prawo. Opisywał również czym jest odpowiedź człowieka na łaskę Bożą, która przybliżyła do nas Jego Królestwo. Gdy mówił „musicie przebaczać”, to mówił tak, ponieważ wcześniej powiedział nam „wasze grzechy są wam przebaczone”. Gdy nakazywał nam miłować nieprzyjaciół to dlatego, że jesteśmy dziećmi Bożymi i „słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mat. 5:45). Wszystko opiera się na zasadzie „darmo wzięliście, darmo dawajcie”.
Jakże dalekie jest to od postawy, którą można by streścić hasłem: „Nigdy przecież nikogo nie skrzywdziłem”. Oto człowiek, który tak wiele otrzymał od innych, nie wspominając już o Bogu, człowiek, który ma tyle możliwości czynienia dobra i dawania innym. A wszystko, co może nam powiedzieć to „nigdy nikogo nie skrzywdziłem”. Cóż za żałosny sposób życia. Jezus wzywał ludzi do nowego stylu życia i ofiarował coś, co umieszczało Go daleko w przedzie przed innymi nauczycielami etyki: On zapewniał moc do prowadzenia takiego życia. Teraz, gdy zaczęło się panowanie Boga, Jezus napełniał miłością serca tych, którzy przyjęli Dobrą Nowinę. Napełniał ich nowymi postawami, nowymi ideałami i nową determinacją ukazywania Bożej miłości w działaniu.
DOBRA NOWINA DLA WSZYSTKICH
Pewnego pochmurnego poranka, w sobotę ostatniej zimy, na głównej ulicy biegnącej obok mojego domu pojawił się napis: WIADOMOŚĆ DLA WSZYSTKICH — OKRĘGOWE DERBY ODWOŁANE! Nadejście Bożego panowania było z pewnością wiadomością dla wszystkich i Jezus cierpiał męki, aby stało się to całkiem jasne. Wkrótce stał się znany z tego, iż zadawał się z marginesem społecznym — z trędowatymi, z żebrakami, z pogardzanymi celnikami i z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie. Przebywał z nimi nie w celu poprawienia ich pozycji społecznej, lecz aby przynieść im błogosławieństwo Bożego panowania — uzdrowienie, sprawiedliwość i nową moc życia.
Ilustruje to opowiadana przez Jezusa historia o królu, który wydawał weselne przyjęcie. Gdy zaproszeni przez niego goście nie przyszli, król wysłał swoje sługi na rozstajne drogi, aby zapraszali wszystkich, których spotkają — złych i dobrych — i sala weselna zapełniła się gośćmi (Mat. 22:1—10). Czy słyszał kto kiedy o królu, który zaprasza swoich gości z ulicy? No właśnie. Bóg nie jest podobny do żadnego z ludzkich królów. Jego Królestwo jest otwarte dla wszystkich, którzy wchodzą — Żydów i pogan, zrujnowanych i szczęśliwych.
Jezus nie nakazał swoim uczniom głosić tej Nowiny wszystkim ludziom lecz raczej zakładał, iż tak się stanie. Pewnego razu, gdy siedział przy posiłku w Betanii — wiosce położonej na wschodnich zboczach Góry Oliwnej — podeszła do niego kobieca i w dowód oddania wylała Nań słoik kosztownego olejku. Goście tam obecni krytykowali ją za ekstrawagancję, lecz Jezus powiedział: „Wszak dobry uczynek spełniła względem mnie… uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb. Zaprawdę powiadam wam: Gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana Ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co ona uczyniła” (Mk 14:3—9). Tak mówiąc Jezus zakładał, iż Dobra Nowina o Królestwie Bożym będzie zwiastowana na całym świecie. I tak się stało. Chrześcijańskie posłanie jest głoszone, Ewangelie zostały przetłumaczone na setki języków a dokonany przez tę kobietę akt czci jest znany na całym świecie.
Aczkolwiek Boże panowanie przeznaczone jest dla wszystkich ludzi, nie wszyscy je przyjmują. Jezus nie zmuszał ludzi do przyjęcia siebie. W rzeczywistości, celowo odrzucił drogę opartego na przemocy przewrotu, choć była ku temu okazja. Po cudownym nakarmieniu pięciu tysięcy cały ten tłum z pełnym entuzjazmem uznał w Nim Mesjasza-wojownika, który stanie na czele zbrojnego przewrotu. Lecz Jezus „…poznawszy, że zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem, uszedł znowu na górę sam jeden” (Jn 6:15).
Jezus nie używał siły zbrojnej, ani żadnej innej siły. Jedyną Jego bronią była miłość. Powiadają, iż Napoleon uczynił taką uwagę: „Aleksander, Cezar i ja podbijaliśmy świat siłą. Ale Jezus Chrystus podbił go miłością i jeszcze dzisiaj miliony są gotowe z radością za Niego umrzeć”.
Trzeba więc dokonać wyboru: przyjąć Jezusa lub odrzucić Go. Wielokrotnie Jezus wzywał ludzi, aby, jeżeli chcą poznać błogosławieństwo Bożego panowania, podjęli decydujące działanie. „Zaprawdę powiadam was, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego” (Mat. 18:3). Marek zaś podsumowuje całe posłannictwo Jezusa tymi słowy: „Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie Ewangelii” (Mk 1:15).
NAJLEPSZE DOPIERO NADEJDZIE
Jezus przez swoje nadejście, uzdrowienia i głoszenie Ewangelii, przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, przybliżył ludziom Królestwo Boże. Rozpoczął nową erę. Nadał nowy kurs historii ludzkości i przemienił życie poszczególnych jednostek. Upoważnił swoich uczniów do głoszenia Dobrej Nowiny wszystkim ludziom i wzywania ich, aby weszli do Królestwa i wstąpili w nowy związek z Bogiem — Ojcem.
Był to jednakże tylko początek. Jezus uzdrawiał, ale ludzie wciąż cierpieli. Przezwyciężył zło, ale destrukcyjne siły zła są wciąż w nas i dookoła nas. Twierdził, iż uwalnia uciśnionych, ale ludzie wciąż są uciskani przez wojny, nienawiść, uprzedzenia i interesy kapitału. Dlaczego? Ponieważ nowa era, którą zapoczątkował Jezus jest jedynie „początkiem końca”. Nie był to końcowy akt Bożego uwolnienia — ten ma dopiero nadejść.
Jezus mówił o przyszłości, w której Bóg ustanowi ostatecznie swoje Królestwo. Wówczas zło zostanie ostatecznie zwyciężone a Bóg będzie rządził chętnymi poddanymi przy pomocy miłości. Tego dnia — mówił Jezus — „ujrzą Syna Człowieczego (ulubiony tytuł, który Jezus sam sobie nadał), przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą” (Mk 13:26). W międzyczasie, pomiędzy pierwszym i ostatecznym przyjściem Chrystusa, chrześcijanie doświadczają napięcia między dobrem i złem, między miłością i nienawiścią oraz między pełnią i cierpieniem. Jesteśmy w podróży i jeszcze nie dotarliśmy do celu.
Jednakże jesteśmy w podróży, jeżeli poświęciliśmy się Chrystusowi. A tym, kto ma nas spotkać na końcu nie jest ktoś nieznany i przerażający, lecz Jezus. Gdy Jezus, po zmartwychwstaniu opuszczał swoich uczniów, pojawiły się dwa anioły i zapytały ich ,,…czemu stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego do nieba” (Dz. 1:11). Ten Jezus przyjdzie! Możemy więc z ufnością patrzeć w przyszłość — nie dlatego, że mamy kryształową kulę, w której widać wszystkie szczegóły, lecz dlatego, że przyszłość jest w rękach Tego, kogo znamy. Na tym polega cała różnica. Boży plan, który zaczął się przyjściem Jezusa wypełni się, gdy On przyjdzie ponownie. Program miłości i oswobodzenia, który Jezus zapowiedział w synagodze w Nazarecie, wciąż działa. Pewnego dnia dokona się.