„Nie może się ukryć miasto położone na górze” (Mt 5,14b).
Szerszym kontekstem tego zdania, które wyszło z ust Jezusa Chrystusa jest Jego dłuższe nauczanie, Jego kazanie na górze. Węższy zaś kontekst, to porównanie uczniów Pana odnośnie do ich roli w świecie do soli i światłości: 'Wy jesteście solą ziemi’ oraz 'wy jesteście światłością świata’ (Mt 5,13-14a).
Popatrzmy przez chwilę na te porównania, na te obrazy. Dotyczą one zarówno uczniów Pana ówczesnych, jak i dzisiejszych. Uczniowie Pana – to na wieki sól ziemi i światłość świata. Z tego wynika, że pewien kontakt uczniów Pana z upadłym światem jest niejako zalecany. I ten kontakt istnieje. Razem bowiem w bardzo wielu przypadkach z ludźmi tego świata pracujemy, razem chodzimy do szkoły, jesteśmy studentami tych samych uczelni, należymy niejednokrotnie do wspólnych organizacji społecznych i politycznych. (Podobnymi rozważaniami posługiwał się w starożytności Tertulian w swojej apologetyce). Wszędzie tam możemy mieć chrześcijański wpływ. A w ogóle na wywieranie chrześcijańskiego wpływu, w miarę naszych możliwości, mamy być zawsze przygotowani. Mamy być – jak nawołuje nas list apostolski – 'zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem’ (1P 3,15-16). Choć z drugiej strony – co się tyczy tego kontaktu – to istnieją organizacje, do których uczeń Pana nie przystąpi. Są też takie, z których po nawróceniu wystąpi. Podobnie też są spotkania, w których uczestniczyć nie będzie, a gdy tam przypadkowo się znajdzie i zobaczy, że idzie ku złemu – to będzie uciekać. Młodzi ludzie nie wezmą udziału w pewnych prywatkach, na przykład, a z niektórych zawczasu uciekną. 'Uciekajcie’ – mówi Pismo Święte odnośnie do niektórych okoliczności (por. 1Kor 6,18).
Uczniowie Pana są światłością świata dlatego, że przede wszystkim On sam jest światłością świata: 'Ja jestem światłością świata’ (J 8,12). My zaś tylko dlatego, że jesteśmy podłączeni do tego jedynego źródła prawdziwej światłości. Sól ziemi? Według żydowskich rabinów: sól – to mądrość. Do tej interpretacji nawiązuje Paweł apostoł, gdy pisze: 'Z tymi, którzy do nas nie należą, postępujcie mądrze, wykorzystując czas. Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma, zaprawiona solą, abyście wiedzieli, jak macie odpowiadać każdemu’ (Kol 4,5-6). A zatem, nasze mądre życie i nasza mądra mowa – to wyraz naszego bycia solą ziemi.
Wracajmy jednak do naszego tekstu. Uczniowie Pana, to miasto położone na górze, które nie może się ukryć. Jest stale na widoku. Dzisiaj jest to trudniej odnieść do tego rodzaju chrześcijaństwa, którego wyrazem jest tzw. Kościół ludowy, gdzie nie sposób odróżnić narodu od wyznania. W takich przypadkach owym miastem na górze są w zasadzie tylko duchowni. Chrześcijaństwo ewangeliczne zaś jako całość jest tym miastem na górze. Wiążą się z tym dwie sprawy: zachęta do czynienia dobrze, do dobrych uczynków oraz konieczność chrześcijańskiego czuwania. Czuwania zarówno gdy chodzi o dobre uczynki, jak i złe, naganne czy grzeszne postępowanie. Owszem, w tym samym fragmencie u Mateusza Pan nasz naucza: 'Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie’ (5,16). Gdzie indziej zaś oświadcza, że tylko te dobre uczynki mają wartość wieczną, za którymi stoją właściwe motywy. 'Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają zapłatę swoją’ (Mt 6,2). Oto przykład niewłaściwej motywacji. Ale gdy motywy są właściwe, to mamy czynić dobrze wszystkim, a najwięcej domownikom wiary (por. Ga 6,10). Może ludzie zobaczą te właściwie umotywowane dobre uczynki, i też może będą chwalili naszego Ojca, który jest w niebie. Teraz co do konieczności czuwania odnośnie do tego, co złe. Tu czuwanie o wiele bardziej jest konieczne. Bo to, co złe w tym mieście na górze, zostanie przez świat zauważone o wiele szybciej niż dobro. Chyba z uwagi na to – jak ktoś powiedział o dzisiejszych środkach przekazu – że nie to jest wiadomością (newsem), iż pies ugryzł człowieka, lecz to, iż człowiek ugryzł psa. To właśnie trzeba nagłośnić. I w związku z tym mniejszość wyznaniowa znajduje się w potrzebie ogromnej czujności. A także pamiętania przez współwyznawców, że nikt z nas nie żyje tylko dla siebie, lecz że żyje także dla wspólnoty wyznaniowej, do której należy. Mieliśmy i mamy tego przykłady w naszym kraju.
Gdy przed laty więziony był Lech G., to prasa pisząc o nim nie podała jego przynależności wyznaniowej. Podobnie nie podaje przynależności wyznaniowej przywódców i członków tzw. mafii, choćby wołomińskiej czy pruszkowskiej. Przy okazji: błogosławimy tym podwarszawskim miastom, wśród bowiem ich mieszkańców mamy naszych współwyznawców. W Pruszkowie mamy zbór. Gdy zaś mieliśmy z kolei tzw. sprawę ART B (czy istnieje ona nadal?), to przecież prasa i inne środki przekazu prawie od razu podały, że współwłaściciele spółki, to wyznaniowo tacy a tacy. Podobny przykład mieliśmy ostatnio ze świata showbiznesu. Gdy w jakichś grupach wokalno-instrumentalnych zacznie się dziać źle i te grupy się rozpadają, to nie pisze się źle jednocześnie o wyznaniu, do którego należą. Gdy zaś zaczęło się dziać źle i rozpadła się grupa, która właściwie otarła się o wyznanie mniejszościowe, to oczywiście natychmiast napisano źle o tym wyznaniu.
Nie narzekamy, ale musimy pamiętać, że nikt z nas nie żyje tylko dla siebie. Miasto położone na górze nie może się ukryć.
© Edward Czajko
Użyte za zgodą autora przez Czytelnia dla Chrześcijan