Chcę dzisiaj przedstawić trzech ludzi użytych przez Boga i zwrócić uwagę na to, jak Pan wykorzystał ich niepowodzenia, by ich przywieść do pobożności. Słyszymy dzisiaj tak wiele na temat Sukcesu i sposobów jego osiągania. Uważam, iż powinniśmy dowiedzieć się, jak Bóg kształtuje swoich wybranych. Biblia mówi, że zanim stali się ludźmi, którzy wstrząsnęli swoimi współczesnymi, cierpieli męki, znosili ból i smutek.
Spójrzmy na Hioba, który nie miał właściwej motywacji. Przeczytajcie księgę Hioba choćby raz a będziecie mogli stwierdzić, że był dumny ze swojej nienaganności. Ujrzycie człowieka, który powiedział: „Nikogo nigdy nie skrzywdziłem, wiem, że byłem nienaganny”. Po przeczytaniu tej księgi zastanawiamy się, jak Bóg mógł tak bardzo cenić człowieka dumnego ze swojej sprawiedliwości. Bóg wiedział, co robi, gdy pozwolił szatanowi poddać go próbie. I mimo, że Hiob był bogobojny i unikał złego, prawdą jest też, że był zbyt pewny własnej sprawiedliwości.
Spójrzmy na Dawida, który okazał się zawodny w dziedzinie moralności, a jednak został mężem Bożym. Czy możecie wyobrazić sobie tego człowieka popełniającego jeden z najbardziej rażących ludzkich grzechów, króla, który tarza się w błocie? Czy możecie wyobrazić sobie wielkiego męża Bożego popadającego w tak ohydny grzech? Niepojęte jest, że został nazwany „mężem według serca Bożego”.
Spójrzmy na Piotra, który zawiódł w składaniu świadectwa. Oto człowiek z wizją i powołaniem, ten któremu powierzono „klucze Królestwa”. To do niego Jezus powiedział: „Cokolwiek zwiążesz na „ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 16, 19). A jednak w pewnym momencie Piotr musiał gorzko płakać, bo wyparł się Tego, którego tak kochał. Ale pomimo że jego misja nie powiodła się, pokutował i zmieniony stał się Bożym kaznodzieją w dzień Zielonych Świąt.
Spójrzmy na Jezusa, Syna Bożego, którego dotknęły wszystkie ich słabości i próby. I nasze także.
Co kształtuje Bożego męża czy niewiastę? Jakie wspólne doświadczenia, jeżeli chodzi o wewnętrzną walkę i zmagania, pojawiają się w życiu mężów Bożych? Jakich sposobów używa Bóg, by ukształtować bogobojność? Jak trudne i straszne walki musi stoczyć człowiek, który chce doświadczyć Bożego dotknięcia? Nie waż się klękać i mówić: „Jezu! Użyj mnie!”, nie waż się mówić: „Boże! Dotknij mnie!”, jeżeli nie jesteś gotowy na to, co musi przyjść! Gdy czytasz historię misjonarza użytego przez Boga nie oczekuj, iż będzie to romantyczna opowieść pełna niezwykłych wydarzeń, opowieść o miłości, uczciwości i szczęściu! Nigdy! Na każdej stronicy znajdziesz Jakuba. Przeczytasz o bólu serca, zniechęceniu, zobaczysz człowieka, który woła: „Boże! Tak lgnę do grzechu! Jestem niestały! Nie wiem, jak możesz mnie używać!” Znajdziesz opis nie tylko przygód ale i łez, człowieka, który zasypia zmęczony płaczem.
Czytałem wiele książek o misjonarzach dawnych i współczesnych. Ich kartki naznaczone są łzami, lękiem, cierpieniem i niepowodzeniem.
Czy spędzałeś czas na kolanach błagając Boga, by ukształtował w tobie Chrystusa? Czy pragniesz stać się w Duchu prawdziwym mężem Bożym? Jeżeli nie masz takiego pragnienia, to zawiodłeś zupełnie. Z twoich ust powinien wyrwać się krzyk: „Jezu! Ukształtuj mnie na swoje podobieństwo! Chcę stać się niewolnikiem Chrystusa!”
Nie uważam, żebym to już osiągnął. Nie! Ale istnieje jedna rzecz, której bardziej pragnę niż czegokolwiek innego na świecie — stać się prawdziwym mężem Bożym. Chcę, by moje życie i moja śmierć przyniosły chwałę Jezusowi.
Jak powstaje bogobojność? Idź do Getsemane. Idź do Jezusa, Syna Bożego, On jest naszym wzorem. Wszystkie siły, jakie stanęły przeciw Hiobowi, stanęły w Getsemane przeciw Chrystusowi. Kusiciel, który usidlił Dawida na tarasie jego domu, to ten sam, który pragnął zniszczyć Jezusa. Na Chrystusa natarły wszystkie nasze niemoce. Nie ma takiej próby, którą przechodzimy, której On. by wcześniej nie doświadczył. Wszystkie udręki Piotra poznał Jezus w Getsemane.
KIELICH BÓLU
Jako Boży mąż lub niewiasta musisz w pewnym momencie zakosztować ,,kielicha bólu”. Jest on przygotowany dla każdego Bożego męża i niewiasty! Przypomnijmy sobie, co Jezus mówi w Getsemane: „Ojcze mój, jeśli można, niech mnie ten kielich minie; wszakże nie jako Ja chcę, ale jako Ty” (Mt 26, 39).
Całą swoją służbę wykonywał Jezus zgodnie z wolą Ojca, i przez trzy lata Jego służba zmierzała w kierunku Golgoty. Całe Jego życie było oczekiwaniem tej chwili. Zauważam w Jego słowach trochę żalu, gdy mówi do swoich uczniów: „Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną? Czy nie wytrwacie przy mnie w godzinie próby?”
Nieistotne jest pytanie, co znajdowało się w tym kielichu — nie o to chodzi! Cierpienie przybiera różne formy. Nie interesuje mnie, jaki to był ból! Kielich, bez względu na to co zawierał, sprawił, że na czole Jezusa pojawiły się krople krwi, że wołał: Boże! Jeżeli to możliwe ulżyj mojemu cierpieniu! Chciałbym żeby mnie to ominęło. Chciałbym, żebyś mnie uwolnił od tego. To brzemię jest zbyt ciężkie!
Hiob skosztował z kielicha bólu i zawołał: „Jestem wielce zbolały. Nie widzę mojej drogi”. W połowie swojego doświadczenia krzyczy do Boga: „Obmyłem moje rany we łzach”. On napił się z kielicha bólu.
Dawid uczynił swoje łoże „posłaniem łez”. Powiedział: „Moje kości odczuwają ból, moje ciało jest ogarnięte bólem”. I znów słyszę Jezusa mówiącego: „Ojcze, jeżeli to możliwe niech mnie ten kielich ominie”.
Nie wiem, jaki będzie twój kielich bólu, przyjacielu. Ale są tacy, którzy latami modlą się o uwolnienie. Wierzę w uzdrowienie. Wierzę w utrapienie. Wierzę w uzdrawiające utrapienie! Dawid powiedział: „Zanim zostałem upokorzony, błądziłem” (Ps 119, 67). Dlatego nie myśl nawet przez chwilę, że jeżeli odczuwasz ból, to znaczy że diabeł cię atakuje i że nie żyjesz zgodnie z Pismem Św., że w twoim życiu jest jakiś grzech, lub że jesteś sądzony przez Boga. Dawid mówi, że jeżeliby nie dosięgło go upokorzenie nie szukałby Boga. Ale uznawać, że było to działanie diabła byłoby to równoznaczne ze stwierdzeniem, że diabeł prowadził go ku Ojcu!
Bywało, że musiałem znosić fizyczny ból. Modliłem się i szukałem Boga a jednak wśród bólu odczuwałem, że On działa w moim życiu, wiedzie ku Golgocie i trzyma mnie na swych kolanach. I gdy już wszystko minęło, mogłem powiedzieć, że było to dla mnie dobre!
Chcesz być mężem Bożym? Chcesz odczuwać na sobie rękę Bożą? Przyjacielu, wypijesz kielich bólu. Zmoczysz swoje łoże łzami. Będziesz płakał nie tyle z bólu fizycznego, istnieje bowiem gorszy niż fen: to ból odrzucenia przez przyjaciół; ból, jaki odczuwają rodzice, gdy ich dzieci depczą ich uczucia i stają się dla nich obce. To ból małżonków, gdy czują, że przeminęła pierwsza miłość i powstaje pomiędzy nimi mur obcości. To tragiczne niesnaski i trudności w domu, niespokojne, bezsenne noce, gdy wiemy że Bóg jest prawdziwy, że nadal chodzimy w Duchu, że kochamy Jezusa z całego serca — a jednak musimy pić z kielicha bólu.
Nie staraj się ani na chwilę uciekać przed swoim kielichem bólu
Niech ci się nie zdaje, że chodzenie z Jezusem to tylko radość. Biblia mówi: ,,Poczytujcie to za radość”. Ale mówi również: „Wiele ucisków spotyka sprawiedliwego”. Choć Bóg obiecał wyzwolić nas z nich, to jednak cierpimy, gdy przez nie przechodzimy.
Widzę, jak Piotr zbliża się do Mistrza trzymając w ręku miecz. Tak naprawdę to, co powiedział, oznaczało: „Mistrzu! Ja ich powstrzymam, a Ty uciekaj póki czas. Nie musisz przez to przechodzić!” Jest wielu chrześcijan, którzy dziś chcą dobrze biegać ze swoimi małymi mieczami i są gotowi obciąć uszy opozycji lub próbują uciąć uszy Kusicielowi. Mówią: „Uciekaj, póki możesz! Nie musisz przez to przechodzić! Bóg jest dobrym Bogiem, nie musisz tego pić”. Wierzę, że Bóg jest dobry i wierzę, że Bóg jest wierny. Ale nawet przez chwilę nie próbuję uciec przed moim kielichem bólu.
Jezus powiedział: „Piotrze, schowaj swój miecz”. A następnie rzekł: „Czy nie mam pić kielicha, który mi dał Ojciec?” Mógł wypić ten kielich, bo znał Tego, który mu go podawał.
Jeżeli widzisz sens swojego cierpienia, widzisz w tym rękę Ojca i wtedy możesz pić z tego kielicha! Nie uciekaj! Przejdziesz przez ogień, nabawisz się blizn, doznasz wstrząsów, ale nie lękaj się; Pan trzyma ten kielich. Nie pijesz śmierci, lecz — życie!
NOC ROZTERKI
Jeśli masz stać się mężem Bożym, musisz przejść przez noc niepewności, rozterki. Jezus powiedział: ,,Smutna Jest dusza moja aż do śmierci”. Czy możesz wyobrazić sobie Syna Bożego w tę noc rozterki w Ogrodzie Getsemane? Czyż nie wiedział, że odniesie zwycięstwo nad piekłem, grobem i śmiercią? Czyż brakło Mu wewnętrznego prowadzenia Bożego albo pewności celu? Czyż nie wiedział, że Ojciec jest z Nim? Po trzech latach służby powiedział: „Muszę wykonać wolę mojego Ojca. Już niedługo będą z wami”. W wizji prorockiej widział nadejście tej godziny.
Najtrudniejszym momentem wiary jest ostatnia godzina. Tuż przed zwycięstwem zapada noc rozterki. Tuż przed świtem. Zanim siła szatana zostanie pokonana, przeżyjesz moc rozterki.
Stracisz poczucie celu i prowadzenia. Tak było z Hiobem: „Gdy szukam go po lewej stronie, nie dostrzegam go, gdy się ukrywa po prawej, też go nie widzę. Choć działa, jednak tego nie dostrzegam!” Dawid rzekł: „Jestem zdruzgotany. Moje oczy widzą ciemność”. Nadeszła jego noc rozterki. Piotr w takiej chwili zaparł się swojego Mistrza. Dawid w tę noc wołał: „Dlaczego ja?”
To samo powiedział Hiob: „Nie złożyłem zaufania w złocie. Nie ukryłem mojego występku. Byłem szczery. Moje nogi się nie potknęły. Nie poślizgnąłem się. Nie ufałem samemu sobie. Dlaczego ja? Dlaczego muszę przeżywać rozterki? Coś czego nie pojmuję?” W niebie nastąpił manewr, który dotknął i jego życia. Przez manewr rozumiem działanie duchowe; jesteśmy jak gdyby pionkami na szachownicy życia. ,,Dlaczego ja? Byłem uczciwy. Dlaczego muszę cierpieć?”
Wielu chrześcijan nie może zrozumieć, dlaczego muszą cierpieć. „Panie, nikogo nie oszukałem. Nie uwiodłem niczyjej żony. Nie ma we mnie nieuczciwości. Dlaczego miałbym przeżywać noce rozterki? Dlaczego nie prowadzisz mnie?”
Dlaczego ja?
Wyobraź sobie Dawida — wielkiego króla izraelskiego, gdy przyszedł do niego Natan. Czy możesz zobaczyć oczyma wyobraźni to przerażenie, kiedy Dawid zbadał swoje serce i jego grzech został ujawniony? Przeżywając noce rozterki,, nie mogąc pojąć, dlaczego zgrzeszył, Dawid napisał trzy piękne psalmy. Czytamy w nich: „Zbyt trudne jest to dla mnie. Moje grzechy ogarnęły mnie. Moja głupota zwiodła moje serce”. Głupota! Dawid nie mógł uświadomić sobie, jak było możliwe, żeby po tylu latach kroczenia z Bogiem, zachować się tak pospolicie, tak głupio. ,,Dlaczego ja?”
Wielu bogobojnych ludzi czasami stoi przed trudnymi problemami moralnymi. W noc rozterki powiadają: „Mój Boże, dlaczego właśnie ja? Szukałem Ciebie, a grzech nagle zwyciężył mnie. Zaraził moją duszę”. To noc rozterki!
Nie myśl, że ten, którego Bóg używa ma odpowiedź na wszystko. Niech ci się nie wydaje, że zawsze słyszy wyraźnie Boży głos. Wiem, co to znaczy stanąć wobec Bożego milczenia, nie słyszeć Jego głosu przez długi czas. Wiem, co to znaczy przechodzić przez rozterki, gdy wydaje się, że Bóg nas zapomniał. Cichy, łagodny głos zamilkł, nie znalazł się żaden przyjaciel, który by przyniósł słowo pociechy i rady. Wszystkie sposoby szukania woli Bożej zawiodły i zostałem sam, zagubiony — a przede mną tylko ciemność. Nie widziałem drogi, popełniałem błąd za błędem. „Boże, co się stało? Nie wiem dokąd iść!” Powiesz, że było w moim życiu coś, co należało wyznać. I ty staniesz wobec tych samych rozterek, gdy Bóg zacznie badać twoje oddanie się Jemu. Przyjacielu, przeżyjesz noc rozterki. Dzięki Bogu, że to tylko noc, która minie. Pan pragnie rozjaśniać nasze ścieżki!
GODZINA OSAMOTNIENIA
Po trzecie, musisz przejść przez godzinę osamotnienia! „Boże mój, Boże mój! Czemuś mnie opuścił?” Pamiętaj, te słowa wypowiedział Jezus, Syn Boży. Hiob rzekł: „Jest okrutny dla mnie. Płaczę w dzień i w nocy, ale On nie słyszy”. Dawid wołał: „Boże mój, Boże mój! Czemuś mnie opuścił? Czemuś tak daleki od wybawienia mego?”, a także: „Czy Boża łaska już zapomniana? Czy odebrał mi swoje miłosierdzie?”
Godzina osamotnienia nadchodzi wtedy, gdy nie masz przyjaciół, którzy rozumieliby w pełni to, przez co przechodzisz. Wydaje się, że Bóg odwrócił swoją twarz. Czy jest możliwe, aby Bóg naprawdę ukrył swoją twarz przed tym, którego stworzył? Czy może być taki czas, w którym Bóg na krótko przestaje nas prowadzić, by nauczyć nas zależności od Niego?
„I Bóg ukrył się przed nim, by wypróbować go i sprawdzić, co było w jego sercu” To słowa Dawida. Hiob potwierdza, że Bóg ukrywa się przed nim. Jezus wołał: „Czemuś mnie opuścił?”
Nigdy Jezus nie był dla mnie bardziej realny. Chodziłem z Nim i kochałem Go. Ale przyjaciele, nie ma większego przerażenia niż to, kiedy klękamy, by modlić się i odkrywamy, że niebiosa milczą. Nie można się modlić, nie można się przebić. Jest tylko pustka. Tylko strach. A serce woła: „Boże, gdzie jesteś?”
Czy obce są ci takie przeżycia? Nigdy tego nie doświadczyłeś? To znaczy, że nigdy nie byłeś na Golgocie. Nigdy nie byłeś w Getsemane. Bóg rzekł: „W chwili gniewu ukryłem się”, ale powiedział też: „Zwrócę się do ciebie w miłości i łasce”. Nasz błogosławiony Odkupiciel ogarnie nas swoją miłością i łaską w dniu osamotnienia.
Chcę śpiewać o dobroci mego Pana na wieki
Hiob w godzinie osamotnienia powiedział: „Pan zna drogę, którą kroczę. I gdy wypróbuje mnie, wyjdę czysty, jak złoto, ponieważ Mu zaufałem”.
Dawid w godzinie osamotnienia, pijąc kielich bólu, rzekł: „Chcę śpiewać o dobroci mego Pana na wieki! Podnosić mój głos w uwielbieniu!” Jego wiara pozostała nienaruszona. Nic nie mogło nią zachwiać.
Słyszę Piotra, który w dzień Zielonych Świąt wznosi się ponad swój upadek. Zawiódł Boga a jednak potem wstał i mówił: „Tutaj jest to, co było zapowiedziane przez proroka Joela”. Piotr, Boże naczynie, człowiek wybrany przez” Boga.
Wiemy, że 'to są Boży mężowie. Pismo powiada, że Bóg uznał sprawiedliwość Hioba. Bóg wybrał Dawida. Powiedział do proroka Samuela: „Oto on, namaść go!” Wiemy, iż Boża dłoń spoczywała na Piotrze. A przecież oni wszyscy przechodzili wielkie próby.
Cóż to ma wspólnego z tobą? Spróbujmy znaleźć praktyczne zastosowanie.
W San Francisco do pokoju modlitwy wszedł młody człowiek z miejscowego zboru. Nigdy w życiu nie widziałem tak zasmuconej twarzy. Spotkałem go wiele lat wcześniej, gdy był jeszcze na ulicy. Przyszedł na jedną z naszych ulicznych ewangelizacji. Płakał i modlił się a potem wyszedł w pokoju z radością w sercu. A teraz wyglądał na niepocieszonego. „Bracie Wilkerson” — powiedział — „nie wiem, w którą stronę się zwrócić. Nie mam radości i Bóg wydaje mi się być gdzieś daleko. Jestem kuszony. Czuję, że nie wytrzymam i upadnę. Czuję, że wrócę do świata. Chodzę ciągle pełen niepokoju. Boję się panicznie!” Razem z nim pochyliłem głowę, położyłem ręce na jego ramionach i powiedziałem: „Synu, to jest godzina próby. Bóg sprawdza, co jest w twoim sercu. Czy jesteś gotowy pokutować, przyjąć przebaczenie i wyjść na Światło? Bóg cię nie opuścił”.
Nagle na jego policzkach pojawiły się łzy. „Czy to znaczy, że Bóg nie gniewa się na mnie?” — spytał. „Nie, On się nie gniewa na ciebie” — odparłem. „Czy mój brak spokoju i rozpacz wynikają z jakiegoś grzechu w moim życiu?” — „Sam sobie na to odpowiedz” — odrzekłem. „Nie myślę, żeby tak było” — stwierdził. I nagle zrozumiał. To nie była Boża wina. Spowodowało to zaniedbanie modlitwy i czytania Słowa Bożego. Duch Pański przyniósł mu nadzieję wtedy podniósł ręce i zaczął wielbić Boga ,,Panie, przeprowadź mnie! Odnów moją wiarę!” Gdy odchodziłem, dziękował Bogu za odzyskanie tego samego oddania, które odczuwał wcześniej. Duch Święty rozświetlił sytuację, ponieważ światło świeci w ciemności. „Wieczorem bywa płacz, ale rankiem wesele” (Ps 30, 6).
Śpiewamy taką pieśń: „Gdzieś tam w cieniu, na uboczu stoi Jezus”, musiał ją napisać jakiś prawdziwy mąż Boży. Mam bardzo kochaną żonę, kocham ją głęboko. Choć w mojej służbie toczę walkę, nie ma jej w moim domu. Mam wspaniałe dzieci i tysiące przyjaciół, którzy cenią moją służbę. Nigdy nie kochałem Pana bardziej niż teraz. Nigdy Go bardziej nie pragnąłem. Ale muszę powiedzieć, że im więcej się modlę: „Boże, użyj mnie!”, im więcej proszę: ,,O Boże, połóż na mnie swoją dłoń i otwórz moje oczy bym widział twoją chwałę!” tym bardziej odczuwam, że siły wroga gromadzą się przeciw mnie. Odczuwam ucisk, jak Jezus i wołam: „O, Boże, nie zniosę tego. Zabierz ten kielich bólu!”
Powiadam wam, przyjaciele, niektórzy Boży słudzy są tak doświadczeni, że pragnęli wskoczyć do samolotu, uciec gdzieś daleko i się skryć. Podobnie, jak Dawid mówią: „O, gdybym miał skrzydła, by ulecieć, uciekłbym przed burzą i sztormem”.
Wiem, komu uwierzyłem
Wiem, co to znaczy modlić się mając tysiące dolarów. Co znaczy chodzić przez cały rok prowadzony przez Jezusa na każdym kroku, słyszeć cichy, łagodny głos: ,,Dawidzie, to ta droga”. Znam takie chwile, gdy wyciąga się papier i ołówek, notuje pytania do Boga, na które On od razu odpowiada. Stawałem przed przedstawicielami rządu i władz miejskich i prorokowałem, gdy wstępował na mnie Duch, wypowiadając słowa Boga. A potem nagle nadchodziła noc rozterki, kiedy nie wiedziałem, w którą stronę się zwrócić. Pomnażałem pomyłki wpadając w coraz głębszą rozpacz i wołałem: „Boże, gdzie jesteś”? Przez trzy, cztery tygodnie chodziłem do swojej komory modląc się: „Boże chcę się dzisiaj Ciebie dotknąć. Skrusz mnie. Złam mnie.” I czułem tylko smutek. Niebo było jak z ołowiu, zamknięte i zimne. Jednak w tym wszystkim dominowało przeczucie, że Bóg wykonuje jakieś swoje dzieło. „Staw czoło burzy!” słyszałem głos Ducha. „Wytrwaj! Bądź mocny! Bo gdy nieprzyjaciel przyjdzie jak powódź, Pan podniesie przeciw niemu swoją chorągiew!”
Niektórzy z was przechodzą właśnie przez taką powódź. Wiecie, co mam na myśli mówiąc o niebie z ołowiu i skraplaniu łzami łoża? Rozumiecie, co oznacza kielich bólu? Znacie noce rozterki? Znacie osamotnienie, gdy odsuwają się przyjaciele i wszyscy, których kochacie znikają jak mgła? Tylko ty znasz ból swojego serca.
Gdy niedawno wygłaszałem kazanie na ten temat podeszła do mnie pewna kobieta i powiedziała: ,.Pastorze! Wchodziłam dzisiaj na nabożeństwo radosna i beztroska. Ale to była gra; gdy mówiłeś o kielichu bólu i godzinie osamotnienia zaczęłam płakać, ponieważ zrozumiałam, że tylko udaję radość. Mąż mnie porzucił i cały mój dom jest w rozsypce. Musiałam to jakoś maskować. To była moja wymówka, by udawać. Czuję się, jakby powódź mnie zalewała”. Pan ją skruszył. Modliłem się, by Bóg wzmocnił jej wiarę. Wychodziła z prawdziwą Bożą radością w sercu.
W to wierzę, Przyjacielu! Gdy trwa proces kształtowania Bożego męża lub niewiasty, nieprzyjaciel atakuje z furią. Lecz jeżeli wstaniesz i powiesz: „Mimo że przechodzę przez próby i doświadczenia, wiem komu uwierzyłem i wiem, że ma moc zachować to, co Mu powierzyłem aż do ostatniego dnia”, to zajmujesz właściwą pozycję. Może nie będziesz się śmiać, może nawet nie będzie w tobie radości i w twojej duszy będzie rozlegał się zgiełk bitewny?
Kilka lat temu siedziałem w ogrodzie za domem. Miałem wolną niedzielę, czytałem Biblię, przyjmowałem Słowo i pomazanie. Uwielbiałem Boga. Spojrzałem na drugą stronę ulicy, moja żona rozmawiała w ogrodzie z sąsiadką. Chciała zdobyć tę wspaniałą kobietę, katoliczkę, dla Chrystusa. Były tam też inne kobiety i zaprosiły moją żonę, żeby pojechała z nimi, by obejrzeć dopiero co pomalowany dom. Patrzyłem, jak moja żona wsiada do samochodu z tymi nienawróconymi kobietami i niespodziewanie pojawiła się we mnie myśl: „Nie powinna tego robić! Biblia mówi, żebyśmy wyszli spośród nich, byli oddzieleni i czyści. Dlaczegóż ona to robi? Wszedłem do domu, kopnąłem krzesło mówiąc do siebie: „Powinna być trochę rozsądniejsza!” Nie było jej pół godziny i im dłużej czekałem tym bardziej wpadałem w gniew. Kiedy wróciła nic nie przeczuwając, byłem gotowy. „Gwendolyn Wilkerson, jestem mężem Bożym i nie pozwolę, żebyś wałęsała się z tymi niewierzącymi przyjaciółkami”. Stanęła, jak osłupiała! Mój głos wznosił się coraz wyżej; tak, byłem pod działaniem ducha, ale to nie był Duch Boży! Gdy zaczęła płakać, wtedy zrozumiałem, co wyszło z moich ust. Zatrzymałem się i powiedziałem: „Kochana, wiesz, że to nie moje słowa. Przyszła powódź. Diabeł próbuje mnie pognębić”.
Nie żyłem w grzechu. Tak naprawdę to byłem pod Bożym pomazaniem. Uwielbiałem Boga. Ale Biblia mówi: „Gdy nieprzyjaciel nadciągnie jak powódź…” Wróg razi nas ognistymi pociskami, dlatego by się ostać, mamy nałożyć całą zbroję Bożą. Jednak ci, którzy chcą być Bożymi mężami lub niewiastami muszą spodziewać się powodzi — gdy nagle, bez ostrzeżenia zwraca się przeciw wam całe piekło. Nie myślisz o tym, nie spodziewasz się, wtem oddziałuje na ciebie duch, nad którym nie możesz zapanować.
Zacząłem wołać: „Alleluja!”
Powiedziałem: „Kochana, daj mi pół godziny. Muszę wrócić do mojego pokoju”. Poszedłem tam i upadłem na kolana płacząc we łzach pokuty: „O, Boże, siedziałem studiując Twoje Słowo. Nie wiem, co się wydarzyło. Wiem tylko, że to przyszło jak powódź. Przebacz mi”. Czułem, jak nieprzyjaciel próbuje mnie zniszczyć. Powiedziałem głośno: „Wzywam oczyszczającą moc krwi Jezusa!” Zacząłem uwielbiać Pana. Diabeł nie może znieść chwalenia Boga. Zacząłem wołać: „Alleluja, Pan Bóg Wszechmocny króluje. Alleluja, nie dotknie mnie nic złego… Nie dał mi ducha bo jaźni, ale mocy, miłości i trzeźwego myślenia”. Im bardziej zagłębiałem się w uwielbieniu, tym bardziej diabeł się złościł. Zapytasz: „Czy diabeł odszedł?” Nie! Nie miałem poczucia odniesionego zwycięstwa. Ciągle byłem przygnębiony, ale wiedziałem, wiedziałem, że Bóg jest ze mną. Pismo Św. powiada: „On przybywa — król powodzi!”
Pan zdawał się mówić do mnie: „Przetrwaj burzę. Nie musisz nic robić. Nie denerwuj się, nie panikuj. Staraj się przetrwać. Złóż to wszystko na mnie”.
Poszedłem do pokoju i powiedziałem żonie: „Mój duch jeszcze nie jest spokojny i prawdopodobnie to jeszcze trochę potrwa, ale przebacz mi już teraz. Przepraszam Cię.”
Wyszedłem na dwór, na spacer. Diabeł wiedział, że mu się. nie uda, więc odszedł! Powódź opadła i zacząłem śpiewać na chwałę Boga.
Czy wiesz, czym jest „powódź”? Niektórzy czytający te słowa właśnie ją przeżywają. Niektórzy piją z kielicha cierpienia. Nie będę próbował obcinać uszu Kusicielowi, nie będę modlił się, by Bóg uwolnił cię od konieczności picia kielicha bólu, ale będę się modlił, żeby nie ustała twoja wiara, ponieważ tak modlił się Jezus! Powiedział do Piotra: ,,Modliłem się, by nie ustała twoja wiara”. W ten sposób Bóg wzmacnia twoją wiarę.
Uczyń Go radością i nadzieją życia!
Czy przechodzisz przez wielką próbę? Trwaj w Słowie. Uciekaj do Pana i z Nim spędzaj czas. Nie próbuj znaleźć drogi wyjścia — odpoczywaj w Nim! Ci, którzy idą do krzyża, muszą przejść przez Getsemane, ale po płaczu i smutku wraz z nastaniem poranka przychodzi radość.
Słucham, jak chrześcijanie opowiadają mi historie ich zawiedzionych miłości, przedłużającego się smutku i choroby. Czasami wydaje się, że ich próbom nie ma końca. Mówiąc po ludzku zdają się być uwikłani w sytuacje bez wyjścia. Doświadczają tylko bólu i odrzucenia i tak mało radości. O, chwile szczęścia są tak krótkie i tak rzadkie. Zaczynają pytać Pana:
„Czy ta ciemna noc nigdy się nie skończy? Czy moje życie ma być pasmem cierpień?”
O, droga, zbolała duszo! Bóg o tobie nie zapomniał. On zbiera każdą twoją łzę w swój bukłak. Jego musisz uczynić radością i nadzieją swojego życia. Pozwól, aby Duch Święty zmienił cię, abyś nie był raniony przez to, co cię spotyka. Bóg zmienia nas tak, by to, co się wydarza, nie raniło nas, byśmy byli ponad tym, zasiadając z Nim w niebiańskich miejscach.
Jesteś obiektem Jego niewiarygodnej miłości!
DAWID WILKERSON
Użyte za zgodą red. czasopisma Chrześcijanin