Autor: Jonathan Edwards
„Wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają.” (Hebrajczyków 11:13-14)
Apostoł przedstawia tutaj doskonałość wiary poprzez jej wspaniałe rezultaty w życiu świętych Starego Testamentu. We wcześniejszej części tego rozdziału mówił szczególnie o Ablu, Enochu, Noe, Abrahamie, Sarze, Izaaku i Jakubie. Wyliczając przykład ich życia, zauważa, że „wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi…”
Wydaje się, że apostoł ma szczególny szacunek do Abrahama, Sary i ich krewnych, którzy przybyli z nimi z Haranu i Ur Chaldejskiego, co wynika z wiersza 15, gdzie apostoł mówi: „Nie można przypuszczać, że myśleli o tej ojczyźnie, z której wyszli, bo przecież znaleźliby niejedną sposobność, by do niej wrócić” (Biblia Warszawsko-Praska).
Niebiańscy podróżnicy
Możemy tu zaobserwować dwie rzeczy:
1. Ci święci mówili o sobie, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. A zatem mamy sprawozdanie dotyczące Abrahama: „Jestem u was osiadłym przybyszem” (l Mojżeszowa 23:4). Z tego co Jakub mówi do Faraona wynika, że takie było nastawienie patriarchów: „Czas mojego pielgrzymowania wynosi sto trzydzieści lat. Krótki i zły był czas życia mojego i nie dosięgną lat życia ojców moich w czasie ich pielgrzymowania” (l Mojżeszowa 47:9). „Gdyż jestem tylko przychodniem u ciebie, wędrowcem jak wszyscy ojcowie moi” (Psalm 39:13).
2.Wniosek, który apostoł stąd wyciąga, a mianowicie, że szukali dla siebie ojczyzny. „Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają.” Wyznając, że byli gośćmi, wyraźnie stwierdzali, że to nie była ich ojczyzna, ani miejsce w którym czuli się jak w domu. Przyznając, że są pielgrzymami, wyraźnie stwierdzali, że to nie jest ich stałe miejsce zamieszkania ale że mają szacunek do innego kraju, do którego zmierzają.
Życie pielgrzyma
Chciałbym tutaj zauważyć, że nie powinniśmy wypoczywać w tym świecie i jego rozrywkach ale pragnąć nieba. Powinniśmy „szukać najpierw Królestwa Bożego” (Ew. Mateusza 6:33). Powinniśmy ponad wszystko pragnąć niebiańskiego szczęścia, być z Bogiem i mieszkać z Jezusem Chrystusem. Chociaż otoczeni przez zewnętrzne przyjemności i szczęśliwi w rodzinach, ze wspaniałymi przyjaciółmi, dobrymi relacjami; chociaż mamy znajomych, których towarzystwo jest nam miłe, i dzieci, w których widzimy wiele obiecujących zdolności, choć żyjemy wśród dobrych sąsiadów i ogólnie jesteśmy dobrze traktowani, nie powinniśmy jednak uznawać tych rzeczy za nasze dziedzictwo. Powinniśmy być dalecy od polegania na nich i móc zostawić je wszystkie w Bożym czasie. Powinniśmy posiąść, cieszyć się i używać ich ale z tą myślą, że zrezygnujemy z nich kiedy będziemy do tego wezwani i zamienimy je chętnie i z radością na niebo.
Podróżny nie ma spoczywać w tym, co napotka na swojej drodze, bez względu na to jak wygodne czy przyjemne by nie było. Jeżeli przechodzi przez przyjemne miejsca, kwieciste łąki albo cieniste gaje, nie zadowala się tymi rzeczami, ale spogląda na nie przelotnie i idzie dalej. Nie daje się zwabić pięknym wyglądem, odkładając myśl o dalszej drodze. W jego umyśle jest ciągle koniec podróży. Jeżeli zauważa wygodne zakwaterowanie w gospodzie, nie bierze tej myśli pod uwagę. Zdaje sobie sprawę, że te rzeczy nie należą do niego, ale że jest tu obcym, a kiedy odświeży się lub zatrzyma gdzieś na noc, idzie dalej do przodu. Przyjemna mu jest myśl, że zostawił za sobą spory kawałek drogi.
Tak i my powinniśmy pragnąć nieba bardziej niż wygód i przyjemności tego życia. Apostoł wymienia to jako zachętę dla chrześcijan – że są coraz bliżej swojego szczęścia. „Teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy.” Nasze serca powinny być uwolnione od tych rzeczy, abyśmy mogli tak samo radośnie rozstać się z nimi kiedykolwiek Bóg nas do tego wezwie.
„A to powiadam, bracia, czas, który pozostał, jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli; a ci, którzy płaczą, jakby nie płakali; a ci, którzy się weselą, jakby się nie weselili; a ci, którzy kupują, jakby nic nie posiadali; a ci, którzy używają tego świata, jakby go nie używali; przemija bowiem kształt tego świata” (l Koryntian 7:29-31). Te rzeczy zostały nam tylko pożyczone na krótką chwilę, by służyły doczesnym celom, jednak swoje serca powinniśmy skoncentrować na niebie jako naszym dziedzictwie na wieki.
Niebiańska droga
Powinniśmy szukać nieba podróżując drogą, która tam prowadzi. Jest to droga świętości. Powinniśmy pragnąć podróżować tą drogą i żadną inną. Powinniśmy rozstać się ze wszystkimi cielesnymi pożądliwościami, które jak ciężarki będą chciały nas zatrzymać. „Złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami” (Hebrajczyków 12:1). Jakkolwiek przyjemna może być satysfakcja z jakiejś przyjemności, musimy odłożyć ją na bok, jeżeli stanowi przeszkodę na drodze do nieba.
Powinniśmy podróżować na drodze posłuszeństwa wszystkim Bożym przykazaniom, tym trudnym tak samo jak łatwym – zapierając się wszystkich grzesznych upodobań i zainteresowań. Droga do nieba prowadzi w górę; musimy być zadowoleni z tego, że idziemy w górę, chociaż może być to trudne, męczące i przeciwne naturalnym skłonnościom naszego ciała. Powinniśmy iść za Chrystusem; ścieżka, którą On kroczył. była właściwą drogą do nieba. Powinniśmy podnieść swój krzyż i iść za Nim w cichości i uniżeniu serca, posłuszeństwie i dobroczynności, gorliwości w czynieniu dobra i cierpliwości w doświadczeniach. Droga do nieba to niebiańskie życie, naśladowanie tych, którzy są w niebie w ich świętych poczynaniach – miłując, uwielbiając, służąc i chwaląc Boga i Baranka. Nawet gdybyśmy mogli pójść do nieba zaspokoiwszy swoje pożądliwości, powinniśmy wybrać raczej drogę świętości i upodobniania się do duchowych zasad samozaparcia ewangelii.
Podróżując z wytrwałością
Powinniśmy poruszać się na tej drodze w mozolny sposób. Długim podróżom często towarzyszy trud i zmęczenie, szczególnie jeżeli odbywają się przez pustynie. W takim przypadku ludzie nie oczekują wiele poza trudnościami i zmęczeniem. Tak i my powinniśmy podróżować tą drogą świętości, wykorzystując nasz czas i siłę, by przezwyciężać trudności i przeszkody, które napotykamy na drodze. Ziemia, przez którą musimy przejść, jest pustynią; wiele tu gór, skał, wyboistych terenów, przez które musimy przejść. Konieczne zatem jest, abyśmy dołożyli starań.
Całe nasze życie powinno toczyć się wokół tej drogi. Powinniśmy rozpocząć wcześnie. Powinna to być sprawa pierwszej wagi, kiedy tylko ludzie stają się zdolni do działania. Kiedy po raz pierwszy wyruszają z tego świata, powinni wybrać się w tą podróż. Powinniśmy podróżować z gorliwością. Powinien to być wysiłek każdego dnia. Powinniśmy często myśleć o końcu naszej podróży i codziennie podróżować tą drogą, która do niego prowadzi. Ten kto podróżuje, często myśli o celu podróży. Codzienną troską podróżnego jest jakoś sobie radzić i dobrze wykorzystać czas, by dotrzeć do końca podróży. Dlatego też niebo powinno być ustawicznie w naszych myślach. Również myśl o bliskim wejściu albo przejściu do niego, mianowicie śmierć, powinna być w nas obecna. Powinniśmy wytrwać na tej drodze tak długo jak żyjemy.
„Biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami” (Hebrajczyków 12:1). Choć droga może być trudna i męcząca, musimy wytrwać w cierpliwości i zadowolić się trudami. Choć podróż może być długa, nie możemy zatrzymywać się ani na chwilę ale iść do przodu aż dotrzemy na miejsce. Nie powinniśmy również zniechęcać się długością czy trudami tej drogi, czy tak jak naród izraelski myśleć o powrocie. Wszystkie nasze myśli i zamiary powinny dotyczyć kroczenia naprzód, aż dojdziemy do celu.
Wzrastając na tej drodze
Powinniśmy stale wzrastać w świętości i pod tym względem przybliżać się do nieba. Powinniśmy zbliżać się do nieba stając się coraz bardziej podobni do mieszkańców nieba pod względem świętości i upodabniania się do Boga. Powinniśmy mieć wzrastające poznanie Boga i Chrystusa, zważywszy na Bożą chwałę, piękno Chrystusa i wspaniałość boskich rzeczy. Powinniśmy pracować nad tym, by wzrastać ustawicznie w Bożej miłości — by była ona wzrastającym płomieniem w naszych sercach, aż zanurzymy się całkowicie w tym płomieniu w posłuszeństwie i niebiańskiej rozmowie, abyśmy mogli wypełniać na ziemi wolę Bożą, tak jak to czynią aniołowie w niebie. Musimy nauczyć się chodzić w duchowej radości i w praktycznej społeczności z Bogiem i Jezusem Chrystusem.
Nasze ścieżki powinny być jak blask zorzy porannej, która coraz jaśniej świeci aż do białego dnia” (Przypowieści 4:18). Powinniśmy pragnąć i łaknąć sprawiedliwości, wzrastania w sprawiedliwości. „Jako nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu” (l Piotra 2:2). Doskonałość nieba powinna być naszą oznaką. „Jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną, zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie” (Filipian 3:13-14).
Podróżny mający tylko jeden cel
Wszystkie inne troski życia powinny być całkowicie podrzędne temu celowi. Kiedy człowiek podróżuje, to wszystkie jego kroki są podporządkowane celowi zbliżenia się do końca swojej podróży. Tak i my powinniśmy całkowicie podporządkować wszystkie nasze sprawy i wszystkie doczesne przyjemności kwestii podróży do nieba.
Kiedy coś, co posiadamy, staje się dla nas przeszkodą, powinniśmy natychmiast tego zaprzestać. Korzystanie z przyjemności tego świata i dóbr materialnych powinno wspierać nas na drodze w kierunku nieba. Dlatego też powinniśmy jeść, pić, ubierać się i pogłębiać znajomości i relacje z przyjaciółmi. W jakiekolwiek sprawy jesteśmy zaangażowani, jakąkolwiek rzeczą się zajmujemy, powinniśmy zadać sobie pytanie czy ta sprawa czy przedsięwzięcie wesprze nas na drodze do nieba? Jeżeli nie, to powinniśmy z niej zrezygnować.
Staraj się uzyskać taki stan umysłu, by wybierać niebo na swoje dziedzictwo i dom, abyś mógł szczerze go pragnąć i być gotowy zamienić ten świat i wszystkie jego przyjemności na niebo. Pracuj nad tym, by twoje serce było tak zajęte niebem i niebiańskimi przyjemnościami, abyś radował się, kiedy Bóg wezwie cię, byś opuścił swoich najlepszych ziemskich przyjaciół i wygody dla nieba, gdzie będziesz radował się Bogiem i Chrystusem.
Mając na uwadze niebo
Bądź przekonany do podróżowania tą drogą, która prowadzi do nieba, w świętości, samozaparciu, posłuszeństwie wszystkim Bożym przykazaniom, naśladując przykład Chrystusa. To jest droga niebiańskiego życia, naśladowanie świętych i aniołów w niebie. Niech to będzie twoja codzienna praca, od ranka do nocy. Niech nic nie zatrzyma, nie zniechęci i nie zawróci ciebie z tej drogi. Niech wszystkie inne zajęcia będą podległe temu. Rozważ wymienione powody, dla których powinieneś spędzić swoje życie w ten sposób – że ten świat nie jest twoim miejscem przebywania, że przyszły świat ma być twoim wiecznym mieszkaniem, i że przyjemności i troski tego świata są dane po to, by zabrać nas do innego.
Zastanów się dalej jak zacne musi być niebo, skoro twoje życie powinno być wędrówką ku niemu. Czy może być lepszy cel życia? Czy szanujesz swoje obowiązki? Jaki lepszy koniec możesz zaproponować swojej wędrówce niż osiągnięcie nieba? Zostałeś umieszczony na tym świecie z możliwością dokonania wyboru; możesz podróżować w dowolny sposób, ale tylko jedna droga prowadzi do nieba. Czy można obrać jakiś lepszy kierunek? Wszyscy ludzie mają w życiu taki czy inny cel. Niektórzy poszukują głównie rzeczy tego świata; spędzają swoje dni na takiej pogoni.
Czy niebo, gdzie jest pełnia radości na wieki, nie jest o wiele bardziej godne poszukiwania przez ciebie? Czy możesz lepiej zużyć swoją siłę, swoje środki i spędzić swoje dni, niż podróżując drogą, która prowadzi do wiecznej radości z Bogiem – do Jego chwalebnej obecności, do Nowego Jeruzalem, do niebiańskiej góry Syjon, gdzie wszystkie twoje pragnienia zostaną zaspokojone, bez niebezpieczeństwa utraty radości? Żaden człowiek tu na ziemi nie jest w domu, bez względu na to czy wybiera niebo czy nie. Jest tylko przelotną osobą. Gdzie możesz znaleźć lepszy dom niż w niebie?
Kilka wskazówek
Pracuj usilnie nad tym, by zdobyć poczucie marności tego świata. Weź pod uwagę niewielką satysfakcję, którą można tu osiągnąć. Ma ona krótką trwałość i jest nieprzydatna, kiedy najbardziej potrzebujemy pomocy, mianowicie na łożu śmierci. Wszyscy ludzie, którzy żyją dłuższy czas na świecie, widzą dostatecznie dużo, by być przekonanym o jego marności. Dlatego też od czasu do czasu rozważajcie to co widzicie i słyszycie o śmierci innych. Pracujcie nad tym, by zwrócić swoje myśli w tym kierunku. Zauważcie marność tego świata w takim oto lustrze.
Pracujcie nad tym, by lepiej zaznajomić się z niebem. Jeżeli nie jesteś z nim zaznajomiony, nie będziesz chciał spędzić swojego życia w pielgrzymce do nieba. Nie będziesz świadomy jego wartości, ani nie będziesz go pragnął. Jeżeli nie będziesz posiadał gruntownej znajomości lepszego dobra, niezmiernie trudno będzie ci uwolnić swoje serce od ziemskich rzeczy i uważać je za pomocne w osiągnięciu czegoś innego. Tylko wtedy będziesz gotowy rozstać się z nimi dla lepszego dobra. Dlatego też pracuj, by osiągnąć prawdziwe poczucie niebiańskiego świata i zdobyć niewzruszoną ufność w jego realność i mieć gruntowną jego znajomość w swoich myślach.
Szukaj nieba tylko poprzez Jezusa Chrystusa. Chrystus mówi nam, że On jest drogą, prawdą i życiem (Ew. Jana 14:6). Mówi, że On jest drzwiami dla owiec: „Ja jestem drzwiami; jeśli kto przeze mnie wejdzie, zbawiony będzie i wejdzie, i wyjdzie, i pastwisko znajdzie” (Ew. Jana 10:9). Jeżeli zatem chcemy ulepszyć nasze życie jako wędrówkę do nieba, musimy czynić to tylko poprzez Niego, a nie dzięki naszej sprawiedliwości. Musimy podróżować oczekując otrzymania tego tylko ze względu na Niego, patrząc na Niego i spolegając na Tym, który zdobył to dla nas, bo na to zasłużył. Tylko od Niego oczekuj siły do chodzenia w świętości na drodze, która prowadzi do nieba.
Niech chrześcijanie pomagają sobie nawzajem w tej wędrówce. Jest wiele sposobów dzięki którym chrześcijanie mogą pomóc sobie nawzajem w drodze do nieba, na przykład poprzez wspólne spotykanie się, itp. Dlatego niech zachęcają się do dalszej podróży, rozmawiając i pomagając sobie nawzajem. Towarzystwo jest mile widziane w podróży, ale w żadnej tak bardzo jak tej. Niech idą zjednoczeni i nie schodzą z drogi, co byłoby przeszkodą dla innych, ale używają wszystkich środków, by pomagać sobie nawzajem pod górę. To zapewni bardziej zwycięską podróż i radośniejsze spotkanie w domu Ojca w chwale.
Jonathan Edwards (1733)
Uwspółcześnione przez 'Searchlight’