Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka. (Rz. 1,1)
Co jest takiego w tej Dobrej Nowinie, co czyni ją nieodzowną zarówno barbarzyńcy i niemądremu, jak i mądremu i Grekowi? (w. 14-15). Apostoł odpowiada wyraźnie: Ewangelia jest „mocą Bożą ku zbawieniu”. Nie jest więc żadną z odmian religii, którą moglibyśmy zgodnie z naszymi predyspozycjami i potrzebami umieścić – lub nie – na marginesie życia. Nie chodzi w niej także o nasze szczęście. Ludzie są na swój sposób szczęśliwi również bez Jezusa i sprzeczanie się, że z Nim byliby szczęśliwsi – jest bezcelowe. Nie chodzi również o to, by znaleźć w niej rozwiązanie lub radę w różnych życiowych problemach i kłopotach.
Gdy prowadzimy ewangelizację mając na uwadze wyżej wymienione cele, co dzisiaj – jak powiada Werner de Boor – często się zdarza, to postawimy się w przykrej sytuacji. Zaczniemy bowiem konkurować z różnymi postawami i poglądami filozoficznymi i religijnymi, które również, i to bynajmniej nie bez powodzenia, pomagają ludziom osiągnąć ład wewnętrzny i życiową harmonię.
Ewangelia jest tym, czym jest tylko dlatego, iż jest „mocą Bożą ku zbawieniu„. A jeśli poważnie myślimy i mówimy o zbawieniu, to znaczy, że istnieje w nas świadomość śmiertelnego zagrożenia. To śmiertelne zagrożenie istnieje. Bo istnieje grzech, a zapłatą za grzech jest śmierć. Historia świata zmierza ku wielkiemu Dniu Sądu Bożego. Uratowani zostajemy od tego śmiertelnego zagrożenia tylko i wyłącznie dzięki działaniu Boga, które przyjmujemy, i na które to zbawcze działanie wyrażamy zgodę.
Ewangelia jest Ewangelią o Jezusie Chrystusie i Ewangelią Jezusa Chrystusa. Głosi nam, że Jezus wydany został za grzechy nasze i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia. I dlatego ta Ewangelia ma być głoszona wszystkim ludziom, gdyż Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy (por. 1Tm 2,4). W tym też celu Pan rozkazał:
„Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto wierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15-16). Albo według Mateusza: „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (28,19). „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy przyjdzie koniec” (Mt 24,14). Wszystkim narodom, aż po krańce ziemi. Ludziom na wszystkich kontynentach. Także ludziom wszystkich religii. W tym i Żydom – narodowi i wyznawcom religii. Na początku Żydom chronologicznie była głoszona jako pierwszym, potem poganom. Dzisiaj ma być głoszona jednocześnie.
W świetle wersetu, który rozpatrujemy i innych w naszym tekście miniatury przytoczonych co najmniej dziwnie musi zabrzmieć w naszych uszach następująca notatka kronikarska z życia chrześcijańskiego: „Synod Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Niemczech wypowiedział się przeciw misji wśród Żydów. Elementem egzystencji ekumenicznej Kościoła jest baczenie na „jedyny w swoim rodzaju” stosunek między Bogiem a ludem Izraela – czytamy w deklaracji zatytułowanej: „Misja – ekumenia – partnerstwo”, którą przyjął Synod na zakończenie obrad w dniu 2 kwietnia. Tekst deklaracji został przekazany parafiom do dalszej refleksji. Kościół Ewangelicko-Reformowany w Niemczech zrzesza 200 tysięcy członków” (Studia i Dokumenty Ekumeniczne, Warszawa 1996, Nr 2/96, s. 155).
Parafie, odrzućcie tę deklarację: Nie w ten bowiem sposób należy czynić zadość z powodu swojej narodowej winy. Pozbawić Żydów Ewangelii – to byłby szczyt antysemityzmu. Ewangelia Chrystusowa jest mocą Bożą ku zbawieniu… najpierw Żyda, potem Greka.
Edward Czajko
za zgodą / źródło: Chrześcijanin 1997/07-08