Kiedy byłem dzieckiem, często bolały mnie zęby. A wtedy wiedziałem, że gdy zwrócę się do matki, da mi coś, co uśmierzy ból i pozwoli mi wieczorem zasnąć. Jednakże dopóty, dopóki byłem w stanie znieść ból, nie przychodziłem z tym do matki. Miałem po temu powód. Wprawdzie nie wątpiłem, że matka da mi aspirynę na uśmierzenie bólu. Ale jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że będzie chciała uczynić jeszcze coś więcej: że następnego dnia zaprowadzi mnie do dentysty. Nie mogłem dostać od matki jedynie tego, co chciałem, bez czegoś dodatkowego, czego nie chciałem.
Pragnąłem natychmiastowego uwolnienia z bólu, ale nie mogłem tego otrzymać bez uniknięcia porządnego załatania zębów. A ja już dobrze znałem tych dentystów! Wiedziałem, że zaraz zaczną się zajmować również wszystkimi innymi zębami, również tymi, które, przecież jeszcze, nie bolą. I dopóki nie skończą, nie zostawią mnie w spokoju. Dajesz im milimetr, a biorą cały metr.
Używając tego przykładu chcę powiedzieć, że nasz Pan jest jak taki dentysta. Dajesz Mu tylko troszkę, a On bierze całość. Wielu ludzi przychodzi do Niego po uwolnienie od jakiegoś jednego szczególnego grzechu, którego się wstydzą (jak np. pożądliwość lub strach), albo który psuje im powszednie życie (jak np. złość lub pijaństwo). Oczywiście, że Pan chce od tego uwolnić, ale nie chce na tym poprzestać. Być może tobie chodziło tylko o tę drobnostkę, ale jeśli już przyszedłeś do Niego, zaaplikuje ci pełną kurację.
Właśnie dlatego Pan ostrzegał ludzi, aby „obliczyli koszty”, zanim staną się Jego naśladowcami.
– Nie myl się – mówił – jeśli Mi pozwolisz, doprowadzę cię do doskonałości. Z chwilą, gdy oddasz się w Moje ręce, zaczniesz zdążać do tego celu. Właśnie o to chodzi. Nie o jakąś inną rzecz lub coś mniejszego. Masz wolną wolę i jeśli zechcesz, możesz Mnie odepchnąć. Ale jeśli Mnie nie odepchniesz – musisz to dobrze zrozumieć – dopilnuję, aby cale Moje dzieło zostało w tobie dokonane.
C.S. Lewis
zaczerpnięte za zgodą red. z Czas. „Chrześcijanin” (6/1990)