Dlaczego nie modlimy się? Co przeszkadza w modlitwie? To, co przeszkadza w modlitwie, prze-szkadza w całym życiu chrześcijań-skim. Ten, kto jest zbyt zajęty by się modlić, będzie zbyt zajęty, by prowadzić święte życie.
Modlitwa zepchnięta na bok
Inne obowiązki stają się tak naglące i pochłaniające, że spycha-ją modlitwę na bok. Jeśli pozwolimy, by modlitwa była spychana na bok, to będzie się to działo za każdym razem. Bardziej niż czegokolwiek szatan życzyłby sobie, byśmy pozwolili zarosnąć trawą ścieżce do naszej komory modlitewnej.
Proces powstrzymywania modlitwy przez spychanie jej na bok jest prosty i dokonuje się wedle następujących po sobie etapów. Najpierw odprawia się modlitwę w pośpiechu. Przychodzi niepokój i poruszenie, zgubne dla wszystkich pobożnych działań. Gdy czas ulega skróceniu, zamiłowanie do modlitwy zanika. Później spychana jest do kąta i uzależniona od ułamków czasu nań przeznaczanego. Obniża się jej wartość. Modlitwa gubi swą doniosłość. Nie nakazuje już szacunku ani nie przynosi pożytku. Przestajemy się modlić i przestajemy żyć duchowo.
Jedynym sposobem na zachowanie modlitwy w obliczu przeszkód jest ocenienie jej prawdziwej i wielkiej wartości. Ceń ją jak Daniel, który „gdy się dowiedział, że sporządzono to pismo, udał się do swojego domu, a miał w swym górnym pokoju okna otwarte w stronę Jeruzalemu i trzy razy dziennie padał na kolana, modlił się i wysławiał swojego Boga, jak to zwykle dotąd czynił.” Zalicz modlitwę do najwyższych wartości, jak uczynił to Daniel, ponad pozycję, zaszczyty, wygodę, zdrowie, życie. „Jak to zwykle czynił” – to stwierdzenie dodaje wiele stałości i wierności w godzinie próby, usuwa przeszkody pokonuje przeciwności.
Jedną z najbardziej przebiegłych sztuczek szatana jest zastąpienie lepszego dobrym. Praca i inne obowiązki są dobre, ale jesteśmy nimi tak obciążeni, że spychają na bok i niszczą to co najlepsze. Modlitwa strzeże twierdzy dla Boga i dopóki szatan w jakikolwiek sposób może osłabić modlitwę, dopóty zyskuje, a gdy modlitwa umiera, twierdza jest zdobyta.
Musimy zachowywać modlitwę, jak wierny wartownik trzyma straż – z bezsenną czujnością. Musimy zachowywać ją w sile giganta. Komorze modlitewnej należą się nasze najświeższe siły, najspokojniejszy czas, nieskrępowane godziny bez pośpiechu. Odosobnione miejsce i dużo czasu są życiem modlitwy.
Potrzeba dyscypliny duchowej
Wielkości modlitwy, która angażuje całego człowieka w jego najlepszej formie, nie można osiągnąć bez duchowej dyscypliny. To sprawia, że modlitwa jest ciężką pracą i bez tego pracochłonnego i pochłaniającego wysiłku nasza duchowa słabość i opieszałość stoją zawstydzone.
Prostota modlitwy
Konieczność upodobnienia się do dziecka w modlitwie stanowi dużą trudność w prawdziwej modlitwie. Rozum wchodzi w drogę sercu. Jedynie duch dziecka jest duchem modlitwy. Nabycie dziecięcego ducha modlitwy nie jest łatwą pracą.
Konieczność świętego życia
Gdyby modlitwa nie była niczym więcej poza godziną w odosobnieniu, trudności przychodziłyby i przeszkadzały nawet tej godzinie, ale modlitwa to całe życie przygotowujące się do odosobnienia. Jakże trudno jest rozciągnąć świętą atmosferę odosobnienia na dom i pracę, na słodycz i gorzkość życia. Święte życie jest jedynym przygotowaniem do modlitwy. Modlić się jest równie trudno jak żyć świętym życiem.
Modlitwa w Starym Testamencie nazwana jest walką. W grę wchodzą konflikt i umiejętny, wytężony, wyczerpujący wysiłek. W Nowym Testamencie mamy określenia: dążąc do celu, żarliwie pracując, żarliwy, skuteczny, agonia – wszystkie wskazują na włożony głęboki wysiłek, przezwyciężanie trudności. Cudowne wyniki osiągane przez modlitwę są generalnie mówiąc proporcjonalne do włożonego nakładu w usuwanie przeszkód, które utrudniały bliską społeczność duszy z Bogiem.
Odważna wiara wzmacnia się i oczyszcza stawiając czoła trudnościom. Ludzie nie powinni słabnąć w walce modlitwy, ale powinni oddać siebie tej wzniosłej i świętej pracy, przeciwstawiając się napotykanym trudnościom i doświadczając z powodu rezultatów szczęścia większego niż anielskie.
To, jacy jesteśmy poza odosobnieniem, przynosi zwycięstwo lub porażkę w odosobnieniu. Musimy błogosławić Boga rozmodlonym życiem, jeśli pragniemy Bożego błogosławieństwa dla naszego odosobnienia. Musimy czynić Bożą wolę w naszym życiu, jeśli pragniemy mieć Boże ucho w naszym odosobnieniu. Musimy słuchać Bożego głosu pośród ludzi, jeśli pragniemy, by Bóg słuchał nas w samotności.
Ludzie modliliby się lepiej, gdyby żyli lepiej. Otrzymywaliby więcej od Boga, gdyby żyli w większym posłuszeństwie i ku większemu zadowoleniu Boga. Mielibyśmy więcej siły i czasu na Boże dzieło modlitwy wstawienniczej, gdybyśmy nie musieli tak wiele siły i czasu przeznaczać na wyrównywanie starych porachunków i spłacanie zaległych podatków.
Jan powiedział o modlitwie pierwszych chrześcijan: „Otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego” (1Jn.3,22). Zauważmy, jakie nieograniczone pole wchodziło w grę, co za niewymierzalne dary otrzymywali dzięki usilnej modlitwie: „cokolwiek”.
„Przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego.” Oto posłuszeństwo, nawet więcej niż czyste posłuszeństwo. Jest to także czynienie tego, co jest miłe Bogu. Udawali się na odosobnienie, umocnieni ścisłym posłuszeństwem i pełną miłości wiernością wobec Boga w swym postępowaniu. Ich życie było nie tylko prawdziwe i posłuszne, ale myśleli o rzeczach wychodzących poza posłuszeństwo, szukając i czyniąc to wszystko, co przynosi Bogu zadowolenie. Ci mężczyźni i kobiety mogą przyjść żwawym krokiem i z rozpromienionym obliczem na spotkanie Ojca w odosobnieniu, nie tylko po przebaczenie, ale by zyskać aprobatę i otrzymać.
Nasze życie nie tylko dodaje koloru modlitwie, ale daje jej także ciała. Złe życie sprawia, że modlitwa jest zła. Słabo się modlimy, bo słabo żyjemy. Strumień modlitwy nie może wznieść się ponad fontannę życia. Siła naszego odosobnienia ma źródło w energii, która płynie ze strumieni życia. Nijakie życie rzutuje swą słabością na miejsca odosobnienia.
Nie możemy do Boga przemawiać z mocą, gdy nie żyliśmy dla Boga z mocą. Miejsce odosobnienia nie może być święte przed Bogiem, gdy życie nie było święte przed Bogiem. Słowo Boże podkreśla, że nasze postępowanie nadaje wartość modlitwie. „Gdy potem będziesz wołał, Pan cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał o pomoc, odpowie: Oto jestem! Gdy usuniesz jarzmo, szydercze pokazywanie palcem i bezecne mówienie” (Iz.58,9).
Mężczyźni mają się modlić „wznosząc czyste ręce, bez gniewu i bez swarów”. Mamy spędzać czas naszego pobytu tutaj w bojaźni, jeśli chcemy wołać do Ojca. Rozwód modlitwy i postępowania jest niemożliwy. Przykazanie Chrystusa: „Czuwajcie i módlcie się” dotyczy i ma strzec naszego postępowania, byśmy mogli wejść do komory modlitewnej z mocą zabezpieczoną przez czujną straż wobec naszego życia.
Oczywiście modlitwa upamiętania zostanie przyjęta. Ale upamiętanie oznacza, że porzucamy złe uczynki i uczymy się czynić dobrze. Upamiętanie, które nie przynosi zmiany w zachowaniu, to pozory. Modlitwa, z której nie wynika czyste postępowanie, jest ułudą. Zgubiliśmy cały urząd i cnotę modlitwy, jeśli nie zmienia ona zachowania. Taka jest natura rzeczy, że albo musimy porzucić modlitwę, albo złe postępowanie.
Modlitwa bez celu
Szkoda, że tak wiele naszych modlitw jest bez przedmiotu lub celu. Jakże wiele jest modlitw mężczyzn i kobiet, którzy wcale w Chrystusie nie trwają – modlitw pośpiesznych, słodkich modlitw pełnych tkliwości, przyjemnych modlitw, ale nie popartych życiem oddanym Chrystusowi. Modlitw popularnych! Jak wiele tych modlitw wypływa z nie uświęconych serc i nie oczyszczonych ust!
Niektóre modlitwy są zrodzone pod wpływem jakiegoś wielkiego podniecenia, naglącej potrzeby, ogólnego poruszenia, wielkiego niebezpieczeństwa. Ale nie takie są warunki modlitwy. Śpieszymy się, by wejść w Bożą obecność i próbujemy złączyć Go z naszą sprawą, rozpalić Go naszymi namiętnościami, poruszyć Go grożącym nam niebezpieczeństwem. Mają być zanoszone modlitwy o wszystkie rzeczy – ale z czystymi rękami, z absolutnym poddaniem Bożej woli i trwając w Chrystusie.
Modlitwa bez włożonego w nią serca
Modlitwa bez modlitwy spełniana przez usta i serca nie wyszkolone w modlitwie, przez życie nie pozostające w harmonii z Jezusem Chrystusem, modlitwa bez modlitwy, która ma formę i przebieg modlitwy, ale jest pozbawiona prawdziwego serca modlitwy, nigdy nie skłania Boga do odpowiedzi. O takiej modlitwie Jakub mówi: „Nie macie, bo nie prosicie. Prosicie, a nie otrzymujecie, dlatego że źle prosicie” (Jk.2.4)
Dwa największe zła, jeśli chodzi o modlitwę, to brak proszenia i złe proszenie. Być może większym złem jest złe proszenie, gdyż ma w sobie pozór spełnionego obowiązku, modlitwy, choć nie było modlitwy – tylko oszustwo, fałsz, przedstawienie.
Warunki modlitwy są dobrze przedstawione i jasne – trwanie w Chrystusie i modlenie się w Jego imieniu. Jedną z pierwszych konieczności, jeśli mamy uchwycić nieskończone możliwości modlitwy, jest usunięcie modlitwy bez modlitwy. Jest ona często piękna w słowach i w wykonaniu. Jest przystrojona modlitwą o bogatej i kosztownej formie, ale brakuje jej duszy modlitwy. Zbyt łatwo wpadamy w zwyczaj nabożeństwa bez modlitwy, zwykłego wypełniania programu.
Nawyk modlitwy jest dobrym nawykiem, ale modlenie się tylko z nawyku jest bardzo złym nawykiem. Taki rodzaj modlitwy nie jest podąża za Bożym porządkiem, ani nie wypływa z Bożej mocy. Jest to nie tylko strata, wypaczenie, ułuda, ale także płodne źródło niewiary. Modlitwa bez modlitwy nie ma żadnych wyników. Nie dociera się do Boga, nie pomaga się sobie samemu.
W przeciwieństwie do tego, jak potężną siłą jest modlitwa pełna modlitwy! Prawdziwa modlitwa pomaga Bogu i człowiekowi. Przez nią rozwija się Boże królestwo. Przez nią przychodzi do człowieka największe dobro. Modlitwa może uczynić wszystko, co może Bóg.
E. M. Bounds
źródło: Herald Of His Coming (1999)