Życie w Bożej obecności

Poselstwo przepisane z kasety, wygłoszone przez Bob Philips podczas wizyty w Polsce wraz z Dawidem Wilkersonem w roku 1986.

Jest jeden werset Słowa Bożego który szczególnie powinien zapaść w naszym sercu, mianowicie: „Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia, napisano abyśmy przez cierpliwość i pociechę z Pism nadzieję mieli”. I dlatego pamiętać musimy ten fragment Pisma, abyśmy mogli wyciągnąć naukę z historii, które zawarte są w Starym Przymierzu i aby mogły być źródłem nadziei i zachęty od naszego Pana. Przytoczmy tu jedną taką historię:

„Potem wyruszyli od góry Pańskiej na odległość trzech dni drogi. a skrzynia przymierza Pańskiego w ciągu tych trzech dni drogi szła przed nimi, aby upatrzyć dla nich miejsce odpoczynku. A obłok Pański był nad nimi w dzień, gdy wyruszali z obozu. Gdy skrzynia wyruszała, Mojżesz mówił: Powstań Panie a niech się rozproszą wszyscy Twoi wrogowie i niech uciekną przed Tobą ci, którzy cię nienawidzą. Gdy zaś zatrzymywała się mówił: Wróć, Panie do niezliczonych tysięcy Izraela” /4 Mojż. 10:33-36/.

Nie było nic ważniejszego dla narodu izraelskiego od Skrzyni Przymierza. Skrzynia Przymierza była zwykłą skrzynią wykonaną z drzewa, pokrytą złotem, a na jej wierzchu umocowane były cheruby ze złota, jeden z przodu, drugi z tyłu skrzyni. Byli oni zwróceni twarzami do siebie, a to na co patrzyli to przebłagalnia. Była ona wyobrażeniem Bożego współczucia i miłosierdzia dla swojego ludu. Wewnątrz niej była manna, laska Aarona, która zakwitła i tablice kamienne. Wszystkie te rzeczy wskazywały jako cienie na Jezusa /Hbr. 9:4/. Jednak przede wszystkim Skrzynia Przymierza wskazywała na obecność Bożą /2Mojż. 25:22/. Z tego też powodu nie było nic ważniejszego dla narodu izraelskiego niż Skrzynia Przymierza, obecność Boża pośród nich.

Dzisiaj również dla ludu Bożego nie ma ważniejszej rzeczy niż obecność Boża pośród siebie. Biblia uczy nas, że Bóg chce być wśród nas, a jeśli Go nie ma z nami, to nie dlatego, że On tego nie chce. Za każdym razem gdy się zgromadzamy to Bóg chce być wśród nas z mocą. On chce także abyśmy poznali Jego obecność w naszym codziennym indywidualnym życiu w domu i pracy. Zawsze jest Jego wolą, abyśmy doświadczali Jego obecności. Gdy obecność Boża jest pośród nas to wszystkie zewnętrzne przeszkody, wszystkie ciężary i góry przeciwności są usunięte. „Każda dolina niech będzie podniesiona, a każda góra i pagórek obniżone co nierówne niech będzie wyrównane, a strome zbocza niech się staną doliną” /Iz. 40:4/.

To tylko nasze myślenie zakłada, że najpierw muszą zmienić się okoliczności, nasze warunki zewnętrzne, abyśmy mogli doświadczać bliskości Boga. Droga Boża jest całkiem inna, On chce abyśmy najpierw szukali Jego, doświadczali Jego obecności, a wszystkie przeszkody będą usunięte. O tym właśnie mówi Mojżesz: „Powstań Panie, a niech się rozproszą wszyscy twoi wrogowie. I niech uciekną wszyscy, którzy cię nienawidzą” /4Mojż. 10:35/.

Jeśli Bóg chce być zawsze pośród nas, to rodzi się pytanie, dlaczego nie zawsze tego doświadczamy. Co nam w tym przeszkadza. Musimy pamiętać, że wina leży zawsze po naszej stronie, a nie po Bożej /Job. 5:3, Ps. 16.1, Rzym. 3:4/. „Gdyż Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmacniać tych którzy szczerym sercem są przy nim” /2Kron. 16:9/.

Tego szuka Bóg – ludzi, których serca będą całkowicie do Niego należeć. Widzimy, że Izrael wyruszał, gdy /słup ognia/ obłok Pański zaczynał się poruszać. Oznaczało to, że Bóg wyrusza, więc oni też mieli wyruszyć. Dzisiaj tak często lubimy nic nie zmieniać. Chcemy, aby wszystko zostało tak, jak jest, a nawet jeśli coś zmieniamy to są to tylko rzeczy zewnętrzne, natomiast nasz stosunek do Boga pozostaje bez zmian. Bóg chce tym poruszyć aby pozostały w nas te rzeczy, które poruszyć się nie dadzą /Hbr. 12:27/. On chce zmienić nasz stosunek do Niego samego, lecz my często jesteśmy jak Izrael, który już po niewielu latach przestał dbać o obecność Bożą pośród nich. „… sprowadźmy Skrzynię Boga naszego do siebie, gdyż w czasach Saula nie dbaliśmy o nią” /1Kron. 13:1-3/.

Izrael w czasach Saula nauczył się żyć i funkcjonować bez obecności Bożej, to znaczy że religia może się tak zaadoptować pośród ludu Bożego, że już nie będzie potrzebna obecność Boża pośród nich. To jest zgroza, że można nauczyć się żyć i funkcjonować bez doświadczania Bożej obecności. W Ameryce mamy najpiękniejsze budynki sakralne, jakie gdziekolwiek można oglądać, niektóre kosztowały miliony dolarów. Piękne budynki, a za kazalnicami stoją jedni z najbardziej wyszkolonych kaznodziejów. Są wysoko wykształceni, ale nie mają światła Bożego. Ten obłok Jego obecności jest nieobecny i ten słup ognia Jego obecności, jego również tam nie ma.

W Polsce nie macie tak kosztownych budowli, ale ja odczuwam, że również tutaj nauczyliście się żyć bez Bożej obecności. Nauczyliście się przychodzić na zgromadzenia nie spodziewając się tam doświadczyć czegoś co pochodzi bezpośrednio od Boga. To musi się zmienić.

Bóg porusza się i ta rzeka Bożego Ducha wypływająca ze świątyni, gotowa jest pochwycić każdego, kto da się porwać jej fali. Czytaliśmy o Saulu i Dawidzie. Wiemy, że Dawid otrzymał aprobatę od Boga /Dz.Ap. 13:22, Ps. 89:20-21/. Jego charakter, jego serce było całkowicie oddane Bogu. Jakie jednak było serce Saula. Było zupełnym przeciwieństwem serca Dawida. Saul szedł za Bogiem tylko wtedy, gdy mu się to opłaciło, gdy było to mu wygodne.

Pozwólcie, że przytoczę wam historię z 1 Księgi Samuela 15 rozdział, mamy tu obraz serca Saula. Bóg rozkazał Saulowi pobić Amalekitów i wytracić doszczętnie ludzi a nawet bydło. Powiedziane jest tam, że Saul nie chciał wypełnić do końca woli Bożej, lecz zachował dla siebie to co wydawało się cennym w jego oczach – najlepsze sztuki bydła oraz króla Amalekitów, a wytracił wszystko inne. Bóg jednak widział to i posłał proroka, który przepowiedział mu, że w tym momencie odebrane zostało jemu królestwo z powodu jego nieposłuszeństwa.

Wielu wierzących idzie tą drogą, mogą się oni pozbyć wiele z tych bezwartościowych rzeczy, ale te które mają dla nich wartość pozostawiają i myślą, że nikt o tym nie wie. Zapominają jednak, że Bóg jest tym, który widzi w ukryciu /Mt. 6:4/. Podobnie jak Saul są posłuszni Bogu w wielu rzeczach, ale zatrzymują sobie te, które naprawdę lubią, te ukryte rzeczy, których pożąda ich serce. Mogą całe godziny marnotrawić na swoje zainteresowania, a nie na szukanie Boga. Wydzielają sobie „wolny czas”, w którym nie ma Boga i Jego Królestwa, lecz własne przyjemności, a przy tym wstają na zgromadzeniu i nauczają innych.

Chcę wam przekazać ostrzeżenie. Bóg takich ludzi ominie, to jest tych, którzy nie pokutują z tego i nie szukają Go całym sercem jak Dawid. Ezechiel powiada, że ta rzeka Bożej obecności miała wpływ tylko na tych, którzy dali się jej porwać. Być może będą tacy wierzący, którzy pozwolą by dotarła do ich kostek niektórzy może do kolan, inni do pasa, ale oni nigdy nie poznają tej pełni życia Bożego, bo tak jak Saul trzymają pewne rzeczy ukryte.

Skrzynia Przymierza przedstawiała obecność Bożą. Gdy ona poruszała się, lud Boży poruszał się za nią, bo tam gdzie była Skrzynia była też manna będąca dla nich pokarmem, lecz cóż się z nimi stało:

Pospólstwo zaś, które znalazło się wśród nich, ogarnęła pożądliwość więc także i synowie izraelscy zaczęli na nowo biadać i mówili: Obyśmy mogli najeść się mięsa. Przypominamy sobie ryby, które jedliśmy w Egipcie za darmo i ogórki dynie i pory, i cebule, i czosnek; A teraz opadliśmy z sił bo nie mamy nic, a musimy patrzeć tylko na tę mannę. Manna zaś była jak ziarno kolendra, a wygląd jej był jak żywica bdelium. Ludzie rozchodzili się i zbierali ją, i mielili w żarnach albo tłukli w moździerzach, i gotowali w garnkach, i robili z niej placki smak zaś jej był jak smak placka na oliwie” /4Mojż. 11.4-8/. „… smak jej jak placki z miodem” /2Mojż. 16:31/.

Mamy tu obraz pewnych ludzi, którzy sercem zwrócili się do Egiptu. Egipt obrazuje nam ten świat. Oni pragnęli tych rzeczy, które posiadali ludzie niewierzący w Egipcie, a wzgardzili tym co dał im Bóg. Stało się tak dlatego, że ich serca nie należały całkowicie do Boga. Wyraz „pospólstwo” w innym tłumaczeniu oddany jest jako „buntowników” co lepiej wyraża ich postawę wobec Boga. Oni nie mogli już patrzeć na mannę, hebrajski oddaje to tak: „ich dusza wyschła”.

Kochani bracia i siostry, chciałbym was zapytać ilu z was pamięta ogień Boży, który palił się w ich sercu, kiedy po raz pierwszy poświęciliście się dla Pana. Czy pamiętacie taki czas kiedy Jezus wstąpił do waszych serc. W waszych sercach było pragnienie, a serce wasze wołało: „Ja chcę Cię poznać Boże, chcę poświęcać czas na społeczność z Tobą. Panie chcę być mężem czy niewiastą Bożą.” Coś się w waszych sercach paliło, ta manna – Boże Słowo było dla was słodkie jak miód. Czy tego nie ma już teraz? Pragnienia, które mają inni ludzie, te „ryby, dynie, pory, cebulę i czosnek”, one powodują, że smak manny się zmienia. Ona nie ma już słodyczy. Wielu wierzących dzisiaj jest takich samych. Im już nie wystarcza Słowo Boże, znowu zaczynają pragnąć rzeczy z Egiptu-świata – muzyka rockowa, telewizja, teatr, spotkania towarzyskie, tańce itp. Jeśli czytasz Słowo Boże i ono już do ciebie nie przemawia to prawdopodobnie jest w twoim sercu cielesność. Bóg chce mieć z nami społeczność, ale nie taką, która jest w niepełnym wymiarze godzin.

Znamy wszyscy historię o wywiadowcach w Kanaanie. Bóg przygotował dla Izraela ziemię w której mieli zamieszkać. Gdy byli już w jej granicach, Mojżesz wysłał dwunastu wywiadowców, aby ją przeszpiegowali. Dziesięciu z nich przyniosło zły raport, przez co pobudzili do szemrania cały lud, tylko Jozue i Kaleb, pomimo tego, iż widzieli wiele niebezpieczeństw czyhających na obcym terenie, zachęcali lud do wiary i ufności w Boże obietnice zajęcia Kanaanu jako dziedzictwa Izraela. Z tego też powodu, Bóg zapowiedział im, że tylko oni wejdą do tej ziemi, a wszyscy inni poginą na pustyni. Tylko Jozue i Kaleb byli mężami o sercu Dawida, pragnęli całym sercem dziedzictwa Bożego. Spójrzmy jednak jakim był cały naród, który nie usłuchał Kaleba i Jozuego.

A gdy Mojżesz powiedział te słowa wszystkim synom izraelskim, lud bardzo się zasmucił. I wstali wcześnie rano, i chcieli wyruszyć na szczyt góry, mówiąc: Teraz gotowiśmy pójść na to miejsce, o którym mówił Pan; myśmy bowiem zgrzeszyli. Lecz Mojżesz rzekł: Dlaczego chcecie przekroczyć rozkaz Pana? To się nie uda. Nie wyruszajcie tam, gdyż nie ma Pana wśród was, abyście nie zostali pobici przez waszych nieprzyjaciół. Gdyż Amelekici i Kananejczycy są tam przed wami, i padniecie od miecza, ponieważ odwróciliście się od Pana i Pan nie będzie z wami. Oni jednak uparli się, aby wejść na szczyt góry. Ale Skrzynia Przymierza, Aaron i Mojżesz nie oddalili się z obozu. Amalekici zaś i Kananejczycy mieszkający w tych górach zeszli w dół, pobili ich i przegonili aż do Chormy” /4Mojż. 14:39-45/.

Tutaj jest napisane, że oni źle się czuli ze swoim grzechem. Nawet ludzie nie zbawieni źle czują się ze swoim grzechem. Są alkoholicy, narkomani, prostytutki, mordercy, którzy źle się czują ze swoimi grzechami. To jednak jest za mało. Nienawidzenie grzechu nie wystarczy, trzeba aby ta nienawiść była tak wielka, że spowoduje nawrócenie się całym sercem do Boga. Nie możesz tylko trochę nienawidzić grzechu, tylko trochę zasmucić się z powodu braku obecności Bożej, lecz musisz być jak Jakub, który zmagał się z Bogiem tak długo, aż mu pobłogosławił. On wołał: „Nie puszczę Cię, aż mi nie pobłogosławisz” /1Mojż. 32:26/. Takich ludzi szuka Bóg. Zobaczmy co zrobił Izrael pomimo swojego grzechu, z którego nie pokutował: „Teraz gotowiśmy pójść na miejsce o którym mówił Pan.”

Pamiętajmy, że oni zasmucili się z powodu grzechu lecz nie pokutowali, a już następnego poranka chcieli pełnić wolę Bożą. Może w podobny sposób chodziłeś na zgromadzenia, kiedy jakiś brat głosił Słowo, miałeś potrzebę pokuty. Mówisz: „Boże wybacz mi”, ale tylko ustami, bez pokuty, bez płaczu, bez całkowitego zerwania z tym grzechem i już po chwili beztrosko modlisz się i chwalisz Boga. A może jest tak, że nie spędzasz czasu przed Bogiem, nie szukasz Go całym sercem, a potem wstajesz w zgromadzeniu i mówisz: „Tak mówi Pan”, nauczasz, chociaż to ty powinieneś być nauczany. Zobaczmy co stało się z takimi ludźmi:

„Lecz Mojżesz rzekł: Dlaczego chcecie przekroczyć rozkaz Pana? To się nie uda.” Oni chcieli dobrze, lecz Boga nie było pośród nich z powodu braku ich szczerej pokuty. Bóg im nie błogosławił a rezultatem tego była ich klęska, zostali pobici przez swoich wrogów. Co się stało z ludem Bożym z Jego sługami, którzy udają, że przychodzą przed oblicze Boże, a nie wołają o przebaczenie? Co się stało z tymi którzy trochę się zasmucają, a potem beztrosko idą czynić „dzieło Boże”?

„Amalekici zaś i Kananejczycy mieszkający w tych górach zeszli w dół, pobili ich i przepędzili aż do Chormy.”

To jest Boże ostrzeżenie, Boża przestroga. Wierzę jednak, że dla nas, którzy szczerym sercem pragną iść za Panem i wyciągają naukę z tych historii wypełnią się słowa: „Ja pójdę przed tobą i wyrównam drogi, wysadzę spiżowe wrota i rozbiję żelazne zawory. I dam ci schowane w mroku skarby i ukryte kosztowności abyś poznał, że Ja jestem Pan” /Iz.45:2-3/.

Bóg ma ukryte skarby, te ukryte kosztowności dla swojego ludu, bogactwa których nikt inny nie widzi. Pochodzą one z czasu spędzonego z Nim, a objawione są tym, którzy szukają Go całym sercem i rezygnują z wszelkiego grzechu, aby być takim jak Dawid. „Znalazłem Dawida, syna Jessego, męża według serca mego, który wykona całkowicie wolę moją” /Dz.Ap. 13:22/.