Czy jesteś pijakiem?

Autor: Marian Biernacki
Tym razem w kąciku duszpasterskim zajmiemy się sprawą picia alkoholu. Nie będziemy odpowiadać na pytanie czy w ogóle wolno spożywać mocne trunki (podobnie jak nie orzekamy czy wolno jeść bigos lub chodzić na plażę), bo to jest kwestia osobistych upodobań, zdrowia czy też przekonania.

Wstęp

Pismo Święte nie zajmuje się sprawami, które mieszczą się w kompetencji wolnej woli człowieka i jego osobistych przekonań, nie odpowiada więc na pytanie: pić czy nie pić? Jednakże Biblia bardzo wyraźnie i jednoznacznie naucza, że nie wolno się upijać, tzn. nadużywać piwa, wina, szampana, koniaku, wódki czy jakiegokolwiek innego „mocnego” napoju. Właśnie nad kwestią, czym jest to nadużywanie, zechciejmy się wspólnie zastanowić.

Przede wszystkim, chrześcijanin sięgający po alkohol powinien zadać sobie pytanie: Dlaczego w ogóle to robię?

Jest dziś tak wiele różnorodnych napojów bezprocentowych, że nie ma konieczności, zwłaszcza w naszym klimacie, uzupełniania płynu w organizmie akurat jakimś napojem alkoholowym. Ogólnie rzecz ujmując, nie ma podstaw, by picie alkoholu uzasadniać jakąś naszą rzeczywistą potrzebą. Uczciwiej byłoby powiedzieć: Piję, bo lubię, bo mi smakuje, bo znajduję w tym jakąś przyjemność. A może szczera odpowiedź musiałaby już być następująca: Piję, bo muszę…?

Uświęcenie życia albo picie alkoholu

Trzeba wyraźnie stwierdzić, że pytania na temat picia alkoholu mają wyłącznie ci, którzy są jeszcze daleko od świętości, są cieleśni i prowadzą świecki tryb życia. Ci bowiem, którzy weszli na drogę uświęcenia nie mają już z alkoholem najmniejszego problemu. I to nie dlatego, że dobrze wyczuwają granicę, której w piciu im przekraczać nie wolno, lecz dlatego, że w ogóle z alkoholem nie mają do czynienia.

Słowo Boże, które jakby uwzględnia, że większość ludzi pije wino i wobec tego wzywa, by się nim nie upijać, w przypadku ludzi szczególnie powołanych przez Boga, całkowicie wyklucza alkohol z ich życia. Najdobitniejszym tego przykładem są kapłani i lewici służący w Bożej świątyni. Wina i mocnego napoju nie pijcie ani ty, ani synowie twoi z tobą, gdy będziecie wchodzić do Namiotu Zgromadzenia, abyście nie pomarli. Jest to przepis wieczny dla waszych pokoleń, abyście umieli rozróżniać między tym, co święte, a tym, co nie święte, miedzy tym, co czyste, a tym, co nieczyste (3Mo 10,9-10). Służba kapłańska wymagała całkowitej abstynencji. Diadem na głowie z napisem „Poświęcony Panu” zobowiązywał do absolutnej trzeźwości.

Innym przykładem był dobrowolny ślub nazyreatu składany przez niektóre osoby. Ktoś taki miał, między innymi, całkowicie powstrzymać się od wina i napoju odurzającego (por. 4Mo 6). Dopóki ślubów nie składał, mógł pić wino, ale gdy wchodził w ten szczególny układ z Bogiem, mocne napoje szły w odstawkę aż do zakończenia okresu nazyreatu. Takim przykładem jest Jan Chrzciciel. Jego wielka misja polegająca na skierowaniu uwagi na Chrystusa, wymagała zgodnie z wolą Bożą, całkowitego powstrzymania się od mocnych napojów. Taka między innymi była cena jego wielkości w oczach Bożych (por. Łk 1,15).

Alkohol, nawet ten markowy, to – według myśli Chrystusowej – w naszej kulturze napój przynależący do zachcianek ciała i dobrze pasujący ludziom świeckim. Człowiek prowadzony Duchem Świętym ani nie czuje się dobrze, ani dobrze nie wygląda z kieliszkiem w ręku. Uświęcenie ma swoją wartość i cenę! Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana (Hbr 12,14). Ma się rozumieć, na tym etapie kwestia picia alkoholu przestaje już zajmować uwagę.

Skutki nadużywania wina

Oto kilka biblijnych przykładów fatalnych skutków nadużycia mocnego napoju.

Po przeżyciu potopu Noe założył winnicę. Miał prawo korzystać z jej owoców. Jednak pewnego dnia nadużył swego prawa i upił się. Skutek był taki, że ten wielki mąż Boży leżał obnażony i stał się niegodnym widowiskiem dla swego syna.

Lot, bratanek Abrahama, także nadużył wina. Dwukrotnie dał się upić swoim córkom, które uknuły szalony plan zachowania potomstwa. Pijany nie wiedział, co robi i dał się wciągnąć w grzech.

Belsazar, król babiloński, decydując się na profanację świętych naczyń zabranych ze świątyni w Jerozolimie, był pod działaniem wina. Pili wino i wysławiali bogów ze złota, srebra, miedzi, żelaza, drzewa i kamienia. Tej samej nocy Bóg przerwał jego swawolę na zawsze. Każdy z nas może przytoczyć dziesiątki przykładów, jak nadużycie mocnego napoju sprowadzało nieszczęście, prowadziło do złych decyzji, wyrządzało szkody, ośmieszało i dyskwalifikowało najlepszych. Nie można na dłuższą metę upijać się i nie odczuć negatywnych skutków.

„W owym czasie będę przeszukiwał Jeruzalem w świetle pochodni i będę karał mężów, którzy siedzą zdrętwieli nad mętnymi resztkami wina i mówią w swoim sercu: Nie uczyni Pan nic dobrego ani też nic złego.” Sofoniasza 1,12

Dlaczego ani przez chwilę nie powinniśmy być pijani?

Jest kilka konkretnych powodów, dla których wierzący człowiek nie może ani na chwilę doprowadzić się do stanu upojenia mocnym napojem.

Przede wszystkim dlatego, że mamy być zawsze gotowi na pochwycenie Kościoła i spotkanie z Chrystusem. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie (Mt 25,13). Chrześcijanin pijany nie może być jednocześnie pod wpływem Ducha Świętego, co zgodnie z tym fragmentem Ewangelii, jest warunkiem gotowości. Biblia stawia sprawę jasno: albo upijanie się winem, albo bycie pełnym Ducha (Ef 5,18).

Po drugie, dlatego nie wolno nam ani przez chwilę być pijanym, ponieważ w tym stanie nie potrafimy przeciwstawić się złemu, a diabeł tylko na to czeka. Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć (1Pt 5,8). Już wtedy gdy jesteśmy podchmieleni, zaczynamy być podatni na rozmaite diabelskie pokusy i brakuje nam trzeźwości w działaniu, a co dopiero, gdy zaczynamy regularnie się upijać.

Po trzecie, powinniśmy baczyć aby ani przez chwilę nie być pijanym ze względu na godność dziecka Bożego. Człowiek pijany hańbi się w oczach otoczenia, zachowuje się niestosownie i zaczyna mówić od rzeczy. Królom, o Lemuelu, królom nie wypada pić wina albo książętom pragnąć mocnego napoju (Prz 31,4). Jesteśmy królewskim kapłaństwem. Mamy rozgłaszać cnoty tego, który powołał nas z ciemności do cudownej swojej światłości. Należymy do dnia. Ci co się upijają w nocy się upijają. Synowie światłości nie plamią swej godności czynami tych, którzy należą do nocy.

Po czwarte, sługa Boży nie może być pijany nawet przez godzinę, bowiem w każdej chwili musi być gotowy do działania na wezwanie Pana. O każdej godzinie ktoś może zadzwonić, zapukać do drzwi, poprosić o pomoc, o modlitwę, o radę, o przyjazd do niego, o współpracę. To normalny i codzienny chleb współpracowników Bożych, jakimi jesteśmy. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy w zborze Pańskim pełnią jakąś funkcję. Starsi i diakoni nie mogą oddawać się pijaństwu (1Tm 3,3; 3,8; Tt 1,7). Starsze niewiasty nie mogą nadużywać wina, bo mają stanowić wzór dla młodszych (Tt 2,3).

Nawet chwilą pijaństwa nie wolno nam ryzykować utraty zdolności do wywiązywania się z naszego powołania. Sługa, który zaczyna się upijać jest złym sługą, który przestał liczyć się ze swoim panem (por. Mt 24,45-51).

Jak postąpić z pijakiem, który mieni się bratem, a nie chce się upamiętać?

Nie muszę chyba pisać, że przede wszystkim z miłością trzeba go wezwać do upamiętania. Kto ma to zrobić? Najpierw ten, kto zauważył jego skłonność do nadużywania mocnego napoju. Grzech bowiem zaślepia i trudno oczekiwać, że człowiek wpadający w sidła alkoholu już na początkowym etapie będzie widział niebezpieczeństwo. Dlatego trzeba mu usłużyć, nawet jeżeli nie będzie to przez niego mile widziane.

Pijaństwo bez rychłego upamiętania eliminuje człowieka z grona wierzących. Po pierwsze dlatego, że sam pijak przestaje lubić towarzystwo ludzi dążących do uświęcenia i zaczyna stronić od ich towarzystwa. Po drugie zaś z uwagi na to, że społeczność wierzących ma obowiązek wykluczyć spośród siebie kogoś, kto mieni się bratem (to znaczy twierdzi, że wszystko jest z nim w porządku), a jest wszetecznikiem lub chciwcem, lub bałwochwalcą, lub oszczercą, lub pijakiem, lub grabieżcą. Z takim człowiekiem wierzący powinni zaprzestać zasiadania do wspólnego stołu, aż uzna on swój grzech i zapragnie powrócić do chrześcijańskiego stylu życia (por. 1Ko 5,9-13).

„Kto mówi: Biada! Kto mówi: Ach! U kogo jest kłótnia? U kogo skarga? Kto ma rany bez powodu? Kto ma zaczerwienione oczy?

Ci, którzy do późna przesiadują przy winie, którzy chodzą kosztować winnej mieszaniny.

Nie patrz na wino, jak się czerwieni, jak się skrzy w pucharze i lekko spływa do gardła.

Bo w końcu ukąsi jak wąż, wypuści jad jak żmija. Twoje oczy oglądać będą dziwne rzeczy, a twoje serce mówić będzie opaczne słowa, i wyda ci się, że śpisz na pełnym morzu i że jesteś jak śpiący przy sterze okrętu. Bili mnie, a wcale nie bolało, tłukli mnie, a nic nie czułem. Jak tylko wytrzeźwieję, znów do niego wrócę.” Przypowieści Salomona 23,29-35

Apel duszpasterski

Bracia i Siostry! Wbrew pozorom nadużywanie mocnych napojów, – piwa, wina, koniaku i innych trunków, może się przytrafić także ludziom wierzącym.

W imię Boże proszę więc: Nie przyglądajmy się obojętnie temu, jak ktoś nam bliski, domownik wiary, siostra lub brat w Chrystusie, zaczyna tonąć. Nie dajmy się uspokoić zapewnieniami osoby nadużywającej alkoholu, że wszystko jest z nią w porządku i że w pełni kontroluje ona sytuację. To oczywista nieprawda. Nadużywanie polega właśnie na tym, że nie ma już pełnej kontroli nad pragnieniami ciała. Módlmy się i uderzajmy na alarm!

W przypadku braku upamiętania, po osobistej rozmowie, nie wahajmy się szukać pomocy innych wierzących. Czym prędzej powiedzmy to komuś zaufanemu i dojrzałemu duchowo, aby wspólnie nieść pomoc osobie popadającej w zależność od alkoholu.

Kiedy połączymy się w modlitwie i duszpasterskiej trosce, z pewnością będziemy świadkami upamiętania wielu spośród nich. Gdy zaś niektórzy zatwardzą swoje serca i będą uważać, że wszystko jest z nimi w porządku, będziemy wspólnie, ze łzami w oczach, troszczyć się o nich dalej, stosując się praktycznie do wskazówek Słowa Bożego.

Miejmy nadzieję, że ani w jednym przypadku nie zajdzie konieczność zaprzestania siadania do jednego stołu, jak to poucza apostoł Paweł (1Ko 5,11). Spodziewajmy się, że wszyscy, którzy odkrywają w sobie tę dziwną skłonność i potrzebę korzystania z mocnego napoju, dobrze przyjmą naszą troskę braterską i siostrzaną. Chrześcijańską powinnością jest baczenie jedni na drugich w celu pobudzania się do miłości i dobrych uczynków. Nie wolno nam więc przechodzić obojętnie obok upadającego bliźniego.

© Marian Biernacki

Tekst pochodzi z PS – Gazetki Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku, Nr 7 (49) Lipiec 2000