Czekanie na Boga

„A ci, którzy oczekują Pana, będą odnawiać swoją siłę, będą wznosić się na skrzydłach w górę jak orły, będą biec, a nie będą znużeni, będą chodzić, a nie ustaną” Izajasz 40.31

Jest to bardzo poufna obietnica i w większości każdy z nas rozkoszował się jej powtarzaniem jako pociechą i sposobem na otrzymanie siły dla swego omdlałego serca. Ale czyż znajdujemy wspomniane tutaj błogosławieństwa zwykle w naszym życiu? Obawiam się, że zbyt często prawda jest taka, iż biegniemy i jesteśmy zmęczeni, idziemy i ustajemy.

Spójrzmy na to ponownie – „Ci, którzy oczekują Pana…..”. Znajdujemy tu jeden warunek, od którego zależą cztery błogosławieństwa. Ten jeden warunek oczekiwania na Boga jest całkowicie w zasięgu każdego, niezależnie od wieku, stanu, środowiska. Bóg uczynił to celowo, aby wszyscy mogli urzeczywistnić Jego błogosławieństwa. Nie wszyscy mogą być zdolni do wygłaszania kazań, nauczania, służby misyjnej lub publicznej, ale każdy chrześcijanin może oczekiwać Boga. Tutaj też jest inne słowo zachęty. Cztery obiecane błogosławieństwa są poparte przez „będą” Boga Jehowy. To daje moc i autorytet. Nie jest to słowo lub obietnica człowieka, zależne od jego słabości, lecz słowo Boga w niebie, tak czyste jak Jego imię i charakter. A zatem sprawa dotyczy naszego udziału – c z e k a n i a na Boga. Gdy ten jedyny warunek jest spełniony, wynikające stąd błogosławieństwa są pewne. Oczywiście nieobecność błogosławieństwa dowodzi, że albo nie spełniamy warunku, albo nie rozumiemy jego znaczenia.

Lubimy pewne obietnice Pisma w dużej mierze dlatego, że czujemy, iż jest w nich coś mocnego, pięknego i triumfującego, ale tak naprawdę nie rozważamy ich znaczenia. Co Słowo rozumie przez „czekanie na Boga?” Wszystko od tego zależy. Przede wszystkim uwolnijmy swoje umysły od jednej myśli, wspólnej dla nas wszystkich – czekanie na Pana nigdy nie oznacza błagania czy modlitwy. „Czekać” według Pisma nigdy nie oznacza modlitwy. To nie znaczy, że nie mamy się modlić. Modlitwa posiada swoje własne wielkie i jedyne w swoim rodzaju miejsce w życiu chrześcijanina, obyśmy w pełni zdali sobie sprawę z jej wielkości i mocy, ale modlitwa nie jest moim tematem. Podobnie jak modlitwa ma swoje odrębne miejsce i udział w życiu chrześcijańskim, tak czekanie na Pana ma swoje miejsce i znaczenie. Duch Święty może pomóc nam znaleźć wyraźniejsze objawienie jego znaczenia. Nasze modlitwy sprawiają, że możemy wiedzieć, jak rozumnie i wiernie czekać na Pana. Te dwie rzeczy są nierozłączne. Modlitwa poprzedza oczekiwanie.

Na podstawie studium stwierdzam, że Biblia mówi nam wiele o czekaniu. To słowo zostało użyte 76 razy w Starym Testamencie w 25 różnych odcieniach znaczenia i 21 razy w Nowym Testamencie w 8 różnych znaczeniach. Tych wiele zastosowań słowa można podzielić na cztery grupy, nadając w ten sposób cztery ogólne znaczenia. Chciałbym rozwinąć te cztery zastosowania i otworzyć nasze serca na to, co Bóg ma na myśli, gdy mówi, aby „czekać na Pana”.

Pierwsze znaczenie słowa to cisza – być cichym. Czyż bycie cichym nie wydaje odgłosu jak modlitwa czy wstawiennictwo? Oczywiście nie. Dusza jest uciszona i uniża się w milczeniu /z wiarą/, czekając przed Bogiem. Serce jest oczyszczone, a w tym czasie posłanie uniesione na skrzydłach modlitwy jest niesione w górę, daleko przez ciche granice przestrzeni do tronu Ojca. A gdy Ojciec usłyszy i działa, dusza oczekuje, uciszona w milczeniu. Psalmista używa tego znaczenia słowa w Ps. 62.1-5: „Zaprawdę, dusza moja czeka na Boga: Od Niego pochodzi moje wybawienie. Moja duszo, czekaj na Boga; Moje oczekiwanie jest od Niego.”

Dzieje się tak, jeśli w każdej wielkiej próbie czy opresji znajduje się pociechę w modlitwie. Psalmista zachęcał swoje serce w nadziei Bożej pomocy i potem w spokojnej wierze wylewał samego siebie przed Bogiem. To czekanie jest jak święte błogosławieństwo, oddech od życiodajnego Ducha, aby się uspokoić. Jest jak rosa niebios, która oczyszcza i poi nasze rozgorączkowane serca. Żyjemy w wieku wzmożonej aktywności. Cała atmosfera jest naładowana duchem pośpiechu i pędu. Ten duch w zbyt dużej mierze wpływa na nasze życie duchowe i czyni szkodę dla jego rozwoju. Nasze dusze są zbyt hałaśliwe. Tylko w życiu modlitewnym możemy zobaczyć, jak to nam przeszkadza. Nasze serca są bardzo strapione i obciążone, więc idziemy się modlić i być może spędzamy zbyt wiele czasu, oczyszczając je przed tronem. I zbyt wiele razy wstajemy natychmiast, uciekamy przed Jego obecnością i często próbujemy odpowiedzieć na modlitwy przez nasze własne wysiłki. Modlimy się, lecz nie czekamy. Nie obawiajmy się być milczącymi przed Nim, myśląc, że to zmarnowany czas. On nie chce, abyśmy mu przez cały czas mówili o wielu rzeczach, o których on już wie więcej niż my. Dziś jest potrzebny czas na zupełne dostosowanie się do Niego, aby nasz wzrok był całkowicie skupiony na Nim, nasze serca uciszone, a umysły poddane. Nie wszystko dokonuje się przez modlitwę. Modlitwy są potrzebne. Są one skrzydlatymi posłańcami niosącymi potrzebę do Boga. Ale ja mówię o cichej godzinie przed Nim, w spokojnym oczekiwaniu w Jego obecności na to, aż dokona się cud.

Drugie znaczenie słowa niesie myśl oczekiwania i nadziei. 22 razy znajdujemy to zastosowanie słowa. „Czekać na Boga” znaczy „oczekiwać na Boga.” Prawdziwe „czekanie na spotkanie” to według Pisma oczekiwanie spotkania. Zakłada to zależność. Jakże potrzebne jest dziś, abyśmy czekali na Boga w sensie „oczekiwania od Niego.” Naturalny człowiek jest tak bardzo samowystarczalny! Obraca się on tu i tam i polega na swoich naturalnych zdolnościach, przyjaciołach lub okolicznościach. Ogólna tendencja nauczania dzisiejszych czasów tylko utwierdza go w tej niezależności. Przepełniła ona sobą religijny świat i dziś człowiek jest nauczany, że jest swoim własnym zbawicielem – że nie potrzebuje oczekiwać pomocy od kogokolwiek, tylko od siebie samego. Jakież to sprzeczne z całym nauczaniem Słowa! Całkowicie prawdziwe jest to, że naturalny plan stanowi okazję dla człowieka, aby pomóc samemu sobie i nie być zależnym. Ale w życiu duchowym jesteśmy uczeni nie ufać sobie i być zależnym od mocy Ducha Świętego. Jako chrześcijanie możemy nauczyć się tej lekcji stawiając pierwsze kroki jako ludzie zbawieni i możemy być w pełni przekonani o potrzebie pomocy od Boga w tej sprawie. Czy my jesteśmy bezpośrednio przekonani o absolutnej potrzebie oczekiwania od Niego wszystkiego do utrzymania tego nowego życia? Pamiętajmy słowa Pawła – również słowa Chrystusa: Wiem, że we mnie /to jest w ciele moim / nie mieszka nic dobrego” zaprawdę my potrzebujemy oczekiwać Boga. Jakże cierpliwy jest on w uniżaniu nas! Ma On swoje własne szczególne metody, lecz jeśli poddajemy się Jego woli, On będzie uniżał i oczyszczał nas, dopóki za starym Psalmistą nie zawołamy: „Moje oczekiwanie jest w Nim”, „Czekaj na Pana: bądź mężny, a On wzmocni twoje serce, czekaj, mówię na Pana” /Ps.27.14/

Znajdujemy tutaj ponownie przygniecionego i zniechęconego Dawida. Odrzucił oczekiwanie czegokolwiek, co mógł by osiągnąć drogą własnych wysiłków, ale spoglądając na swą naturalną słabość, z triumfującą wiarą zwraca swoje serce do Boga: „Całe moje oczekiwanie jest w Tobie.”

Trzecie znaczenie słowa „czekać” to czuwać, obserwować, zwracać uwagę na coś. To znaczy, że wszystkie nasze duchowe zmysły muszą być ożywione, czujne i wyczekujące. „Czekać” oznacza, że mamy być blisko Niego. Nasze serca powinny być wrażliwe, żeby mogły odebrać najsłabszą myśl Pana i zdolne do szybkiego rozróżnienia Jego głosu. To znaczenie jest jasno pokazane w Przypowieściach Salomona 8.34: „Błogosławiony człowiek, który mnie słucha, czuwając u wrót moich codziennie i strzegąc podwoi moich drzwi” „Kto strzeże drzewa figowego, będzie jadł z niego owoc, także kto czeka na swego Pana, uczczony będzie” /Przy.Sal.27.18/. Mamy tutaj człowieka, być może sługę lub żołnierza czekającego przy drzwiach czy bramie. On nie zna momentu, kiedy jego Pan może otworzyć drzwi i potrzebować jego służby lub może zechce dać mu jakiś dar. Dla czekającego człowieka nie ma znaczenia, co to będzie. Jego obowiązkiem jest czekać /czuwać, zauważyć/. To nie jest oczekiwanie próżniaka; to nie jest oczekiwanie marzyciela. Jest to spokojne czekanie kogoś, kto jest przepasany i gotowy. My nie czuwamy, czy też nie obserwujemy gorliwie poruszania się Boga długo przedtem, zanim On ma jakieś słowo dla nas. On każe nam iść lub pójść w tej czy tamtej misji, lub mówić, pisać, odwiedzać, lub śpiewać dla Niego. Dlaczego? Ponieważ byliśmy dostatecznie blisko, aby czuć, co jest w Jego sercu i dlatego byliśmy zdolni wejść w społeczność z Nim w służbie. W i e l u dzisiaj nie rozumie ruchów Boga w świecie, tego jak On mówi do nas w obecnych warunkach, ponieważ nie są oni dość blisko czy dość cicho, aby Go obserwować. W wielu przypadkach dzisiaj, nasza wiara nie jest rozbita z powodu warunków wokół nas ani nie jesteśmy zwiedzeni i nakierowani na ruch reform ogólnoświatowego Kościoła, ponieważ wiemy, co znaczą warunki. My oglądaliśmy i oglądamy Bożą rękę w tym wszystkim, i ponieważ istnieje osobliwa i święta odpowiedzialność w naszych sercach, i wiemy, że Bóg zmartwychwstał i że nasze odkupienie jest bliskie.

Czwarte znaczenie „czekania” to służyć lub usługiwać i dokładnie rozumieć trzecie znaczenie „czuwać”. To znaczenie jest jasno wyłożone w 2 Księdze Samuela w 23 rozdziale. Dawid miał wielu silnych ludzi, lecz pomiędzy nimi trzej byli wodzami. Jaką szczególną służbę wykonywali dla nich dowódcy? Pewnego dnia, gdy Dawid był ścigany, jak powiedział, jak przepiórka na górach Izraela, gdy był bardzo daleko od tronu i tylko wiara pozwalała widzieć w nim Króla, oddział Filistynów był w Betlejem, a on tęsknił i powiedział: „O, gdyby ktoś dał mi się napić ze źródła w Betlejem, które jest przy bramie!” To nie był rozkaz, ale ci trzej mężczyźni usłyszeli życzenie wzdychającego serca Dawida i ryzykując swoje życie, przedarli się przez zastęp Filistynów i nabrali wody ze źródła przy tej bramie, etc. Walczyli znowu w drodze powrotnej i przynieśli wodę Dawidowi. Byli oni dość blisko i dość cicho, by usłyszeć westchnienie Dawida, a to westchnienie było dla nich rozkazem.

Jak wspaniałe błogosławieństwa zależą od tego jednego warunku – czekania. Czy czekamy? Czy jesteśmy cisi przed Bogiem? Czy oczekujemy czegoś od Niego czy od siebie samych, przyjaciół, lub okoliczności? Czy obserwujemy Jego poruszanie, abyśmy mogli służyć? Czy zbierzemy teraz znaczenia tego słowa „czekać” i utkamy z nich definicję Pisma? Czekać na Boga to mieć serce uspokojone, wyciszone w wyczekującej postawie, aby słyszeć to, co On może powiedzieć, żebyśmy my mogli wykonywać jego rozkazy.

Rozważmy teraz cztery rezultaty błogosławieństw, które muszą zostać osiągnięte, gdyż Bóg tak mówi. Pierwsze – „Odnawiają swoją siłę” To jest bardzo wyrazisty termin i wielce użyteczny. Odnawiać siłę naprawdę znaczy wymieniać siłę. Jest to te same określenie, którego używa się wtedy, gdy mówi się o zmianie odzieży. Oni odkładają na bok swoją siłę i wkładają, jako ubranie, siłę od Boga. Jakże sugestywne! Jakże potrzebne jest to dziś części chrześcijan. Wielu czuje, że są silni i wielu chełpi się tym. Ale tak naprawdę są oni silni w sferze naturalnej, ale jest to siła, która załamuje się w sferze chrześcijańskiego życia. Naszą ogromną potrzebą jest uwolnienie samych siebie od własnej siły, ażeby Bóg mógł ubrać nas w Swoją siłę, i to jest pierwsze błogosławieństwo obiecane temu, kto czeka na Boga. Czy zauważyliście kiedyś, że cały czterdziesty rozdział Izajasza jest serią kontrastów pomiędzy słabością i kruchością człowieka a siłą i wielkością Boga? „Wszelkie ciało jest jak trawa – ale słowo naszego Boga trwa na wieki. To jest Ten siedzący nad okręgiem ziemi – a jej mieszkańcy są jak koniki polne”.

Podczas modlitwy o tą myśl wymiany siły, dziwiłem się, dlaczego jest konieczne w y m i e n i a ć ją tak wiele razy. Pan dał mi zobaczyć, że jest tak z powodu naturalnego wzrostu duchowego, zupełnie tak samo jak wzrost w naturze niesie konieczność zmiany odzieży. Czyż nie zauważyliśmy wszyscy, że młody chłopiec wyrasta ze swoich ubrań tak szybko, że czasami potrzebuje wymienić ubranie, zanim ono jest naprawdę znoszone? Jest to nie tyle pytanie o ubranie, które jest znoszone, czy zniszczone ile pytanie o wzrost. Tak więc w naszym chrześcijańskim rozwoju potrzebujemy wiele zmian odzieży /w znaczeniu duchowym/. Wiele doświadczeń, błogosławieństw i manifestacji, które wspaniale służyły w pewnym okresie naszego chrześcijańskiego rozwoju, teraz są zupełnie niewystarczające. Posiadanie głębokości w Bogu i większego pokoju w naszych sercach wymaga więcej Boga, wymiany ubrań i pełniejszego objawienia Jego Ducha. Nie jest to znakiem, że wyrośliśmy z Boga lub „zużyliśmy” Pięćdziesiątnicę – to jest niemądre. Jest to znak, że jako zdrowi, normalni chrześcijanie rośniemy i że Bóg pragnie przebrać nas w świeże błogosławieństwo, świeże doświadczenia, świeże dotknięcia i manifestacje. On jest bogaty. Jego garderoba jest pełna. Pozwólmy Mu zatroszczyć się o to, aby ubrał nas na nowo.

Dla wielu jest to nauczanie nie do przyjęcia. Myślą oni, że muszą zrezygnować lub odmówić jakiegoś błogosławieństwa czy przeżycia lub wrócić po jakieś Jego manifestacje, które były pociechą i radością . Jestem pewien, że Bóg nie chce nam odmawiać, zapominać czy umniejszać żadnego ze Swoich Błogosławieństw, ale z pewnością chce ubrać nas w ubrania wygodne i dostosowane do naszego wieku i rozwoju. Jeśli jesteśmy teraz dostatecznie „dorośli na synów” lub nawet Ojców i Matki w Izraelu, On może nie chcieć ubierać nas w dziecięce ubrania. Nie chce On także, aby młody chrześcijanin, niedoświadczony i właśnie wchodzący w radość pierwszej mocy, zgadzał się na ubranie starego świętego /w znaczeniu duchowym/. To byłoby tak niemądre dla młodego chrześcijanina, gdyby miał zachowywać się i żyć jak stary święty, jeśli nie posiadałby niczego z jego charakteru. Niech Bóg uczyni ubranie. On ma ciebie dziś w swoim ręku, czyniąc wymianę ubrania. Czy czujesz, w jaki sposób jesteś rozbierany z dawnej radości i pełnego rozkoszy nastroju? Czy czujesz jałowość w jakiejś dziedzinie twojego życia? Czy On rewolucjonizuje twoje życie modlitwy? Być może w twojej służbie nie możesz usługiwać w tej samej mocy co poprzednio. Czy nie wydaje ci się czymś trudnym zostać pobłogosławionym w d o k ł a d n i e ten sam sposób, jakiego używałeś? Nie jesteś świadomy żadnego grzechu czy błędu, a jednak nie możesz zrobić pewnych rzeczy dokładnie tak, jak zwykłeś je przeprowadzać. O, przyjaciele, módlcie się do Pana! To jest najbardziej zdrowy objaw. Wyrośliście ze swoich ubrań i Bóg chce ubrać was na nowo. Tutaj wielu błądzi, ponieważ to wymaga pewnego trudu „stania cicho”, podczas gdy Bóg może pracować. Wydają się oni tymi, którzy zeszli na złą drogę, wyjałowionymi lub zimnymi tym, którzy nie mają oczu, aby widzieć lub mniej duchowym członkom. Wielu nie może otrzymać dość wiary i zachęty, aby stać, więc robią oni to, co robi dorastający chłopiec, który jest świadomy, że wyrósł ze swego ubrania, zaczynają oni ciągnąć i szarpać swoje rękawy, aby uczynić je takimi, by „wydawały się dłuższe” i próbują utrzymać marynarkę /stare doświadczenie/ wygodnie zapiętą – a to jest tak bardzo niewygodne. Robią śmieszne a zarazem żałosne przedstawienie dla tych, którzy obserwują tę sytuację. Nie próbuj „rozciągnąć” doświadczenia lub błogosławieństwa, które nie nadaje się do okrycia ciebie w twojej obecnej fazie wzrostu. Powiedz to Panu i stań cicho, dopóki On nie będzie mógł dokonać zmiany. W Ps. 62,5 słowo „czekać” literalnie oznacza „stanąć spokojnie”. Jest to tak bardzo potrzebnym z naszej strony, jeśli chcemy wymieniać naszą siłę. Próbowaliście kiedykolwiek ubrać małe dziecko? Matki wiedzą, co to znaczy. Jak wiele razy podczas czynności ubierania musicie powiedzieć „stój spokojnie, stój spokojnie”? Bóg ma wiele kłopotu ze Swoimi dziećmi, gdy tak bardzo pragnie ubrać nas w piękne duchowe ubrania.

Teraz rozważmy drugie obiecane błogosławieństwo. Ale jest ono logicznym wynikiem czekania na Boga i wymieniania siły – „wznoszą się w górę na skrzydłach jak orły”. Wierzę, że Pan celowo używa tutaj orła jako typu z powodu szczególnej osobliwości tego ptaka. Któregoś lata w Narodowym parku Yellowstone miałem okazję badać czy obserwować niektóre orły w ich naturalnym środowisku – i w ten sposób nauczyłem się wielu pomocnych lekcji. Myślę, że On mówi przez orła, ponieważ jest to jedyny ptak, który lata dostatecznie wysoko i utrzymuje swoją pozycję. Umieją one latać do wysokości 6 tys. stóp. Skowronek również może osiągać górne wysokości i wylewać swoje pieśni, ale nie może pozostawać tak długo w niebie. Bóg posadził nas „wraz z Chrystusem na niebiańskich miejscach.” To jest tam, gdzie On widzi nas jako nowe stworzenia i dokąd nas wezwał, abyśmy żyli. Jesteśmy niebiańsko narodzeni i teraz nasze uczucia skupiają się na sprawach wyższego rzędu. Pozwólmy Duchowi zatroszczyć się o to, aby przeniósł nas w nasze wysokie miejsce. Stamtąd nasze widzenie rzeczy jest tak kolosalnie inne. Widzimy, jak orzeł, z lotu ptaka złożone i trudne okoliczności, warunki, ale patrząc od Jego strony jesteśmy zdolni zauważyć relacje pomiędzy jedną rzeczą a drugą. Nasze serca są skoncentrowane raczej na całkowitym i ostatecznym końcu niż na wyizolowanych czy luźnych detalach i odcinkach. Dlatego jesteśmy zdolni poruszać się w wierze, tak jakbyśmy patrzyli na sprawy od Bożej strony. Kiedy wybieramy, możemy patrzeć ograniczonym spojrzeniem człowieka naturalnego /nasz sąd wchodzi w grę/ i zanim my poznamy to, jesteśmy bez wiary. Odrzućmy spojrzenie na sytuację z ziemskiej perspektywy – wznieśmy się w górę i niech nasze skrzydła biją o górne powietrze.

Orzeł, jak sądzę musi radzić sobie z wielkimi rzeczami – górami, kanionami, ogromnymi otchłaniami i niezmierzonymi wysokościami. Wróbel może być zadowolony, ćwierkając i sprzeczając się na hałaśliwych ulicach. Ale w Wielkim Kanionie odbywa się jeden z najbardziej zdumiewających i nęcących spektakli, który natura kiedyś rozpostarła dla podziwu i radości śmiertelnego oka, spektakl, w którym znalazłem orły. Jest coś tak majestatycznego i podniosłego w naturze orła, że wybiera on takie okolice jak jego rodzinne miejsca. Zaprawdę Bóg otworzył nam jako chrześcijanom życie potężne z jego niezmierzonymi możliwościami. Życie chrześcijanina jest tak skontrastowane z życiem człowieka światowego, z tym co on musi robić z najbardziej podniosłą rzeczywistością, z największymi zagadnieniami i cudownym przeznaczeniem. Niech Duch Święty objawi nam więcej z dostojności i cudowności tego wszystkiego. Nie po to, aby pobudzić dumę w starym człowieku, lecz pokorę, żeby nasze serca były podbite i ustępliwe, by mogły mieć przez to udział w naturze i charakterze niebiańskich i wiecznych rzeczy, którymi cieszy się Bóg. Niech On napełni nasze spojrzenie głębią, wielkością i tajemnicą Swego planu. Chcielibyśmy mieć mniej czasu na marne rozmowy i niedorzeczności.

Orzeł nieczęsto jest widziany – jest on najbardziej osamotnionym ze wszystkich ptaków. Wiele ptaków przebywa razem, widując się, a nawet bawiąc. Papugi umieją rozmawiać i zabawiać, sprawiając, że są zauważane. Orzeł pozostaje samotny. Czy słyszeliście kiedykolwiek o stadzie orłów!? Hałaśliwe gęsi lecą w stadach. Ale kto chce być gęsią? Bóg szuka ludzi – orłów. Żaden człowiek nie może nigdy czynić najlepszych Bożych rzeczy, jeśli w Bożej „izolatce” swego życia nie uczy się chodzić samotnie z Bogiem. Gdybyśmy mieli czas, moglibyśmy wytropić przez Słowo życie wielu Bożych ludzi – orłów. Znajdujemy Abrahama, samotnego na wysokościach, ale Lota /męża sprawiedliwego i zbawionego/ mieszkającego w Sodomie. Mojżesz biegły we wszelkiej mądrości Egiptu, musiał iść na 40 lat na pustynię sam z Bogiem. Paweł, który był napełniony nauką grecką, a także siedział u stóp Gamaliela, musiał iść do Arabii i uczyć się życia pustyni z Bogiem. Niech Bóg nas odizoluje. Nie mam na myśli fanatycznej izolacji klasztoru. W tym doświadczeniu izolacji On rozwija niezależność wiary i życia, tak że dusza nie potrzebuje dłużej stałej pomocy, modlitwy, wiary lub uwagi swego bliźniego. Takie wsparcie i inspiracja od innych członków są konieczne i mają swoje miejsce w rozwoju chrześcijanina, ale przychodzi czas, kiedy spełniają one funkcję bezpośredniej przeszkody dla indywidualnej wiary i powodzenia. Bóg wie jak kształtować po kolei okoliczności, aby dać nam doświadczenie oddzielenia. Przyniesiemy owoc dla Boga i On przeprowadzi nas przez coś, a kiedy to będzie zakończone, nie będziemy dłużej zależni od tych wokół nas, którzy będą nie mniej kochani niż przedtem. Uświadamiamy sobie, że On dokonał pewnej zmiany w nas, i że skrzydła naszych dusz nauczyły się bić o górne powietrze.

Izolacja ta posiada inny charakterystyczny znak – spokój. Żaden inny ptak nie zachowuje spokoju tak długo jak orzeł. Dusza zdobywa nowe panowanie nad życiem, i jest teraz raczej poruszana przez Boga, niż przez rzeczy widzialne. Potrafi on ufać Bogu, by kontrolować swego ducha w najbardziej irytujących warunkach. Często pokój /władanie sobą/ i milczenie są w stanie bardziej zganić niż słowa. Widzimy ten majestatyczny spokój i ciszę tak wyraźnie w życiu Chrystusa. Widzimy to również u Pawła i innych, którzy wydali obfity owoc dla Boga. Jeżeli wzniesiemy się na skrzydłach w górę, jak orły, będziemy często martwić rozsądnych i musimy liczyć na pewne doświadczenie niezrozumienia; ale możemy zachować spokój. Posłuchajcie Pawła: „Nie ma najmniejszego znaczenia, czy wy mnie sądzić będziecie , czy jakiś inny sąd ludzki”.

Musimy stronić od tego; „możemy zagnieździć się” w Prawie dostatecznie, by być zrozumianymi przez naturalnego człowieka, brać ludzi w niewolę i być chwalonymi, ale jeśli zdobywamy górne powietrze musimy lecieć, samotnie jak orły.

Rozważmy teraz pozostałe dwa błogosławieństwa, które przychodzą po kolei jako wynik czekania i wznoszenia się w górę. „Będą biec, a nie będą znużeni”. Wydaje się to czymś przedziwnym, jak również „będą iść, a nie ustaną”. Nie jest to nic dziwnego, ale raczej jest to logiczny wynik czekania. Według ludzkiego porządku należałoby iść, biec, a potem, wznosić się w górę i w ten sposób osiągnąć stopniowy wzrost chrześcijański w mocy i sile. Ale tutaj Bóg mówi do nas coś innego. Pokazuje nam cel tego wszystkiego, co minęło. Tym celem w Bożym ujęciu jest praktyczne codzienne przeżywanie mocy i energii Ducha Świętego. Wznosimy się tam, by móc usługiwać tutaj.

Bóg może nas uczyć przez Swego Ducha sekretu czekania. Wtedy odkryjemy, że niewidzialne ręce ubrały nas w moc i w ten sposób nasze dusze wzniosą się w górę, by być z Bogiem w cichych miejscach. Będąc w posiadaniu siły, która jest odnawiana w locie, będziemy szczęśliwi idąc i biegnąc za poleceniami Pana. Tak czyniąc sprawimy, że to codzienne życie, prozaiczne, zwykłe i niezbyt piękne stanie się życiem obfitującym w błogosławieństwo i przeżytym w mocy Ducha.

John Wrighte Follette

Copyright by „Searchight”, P.O. Box 5206, Newark Notts. NG23 6YL, England

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *