Biblia – księga na dzisiaj – Duch Święty i Biblia

Biblia – księga na dzisiajRozdział „Duch Święty i Biblia” z książki „Biblia – księga na dzisiaj”. Autor J. Stott.

Wszyscy chrześcijanie wiedzą, że Święta Biblia i Duch Święty powinny mieć ze sobą coś wspólnego. W rzeczy samej, wszyscy chrześcijanie wierzą, że w pewnym sensie Święta Biblia jest twórczym produktem Ducha Świętego. Ponieważ, gdy wypowiadamy wyznanie nicejskie, potwierdzamy jako jedno z naszych przekonań dotyczących Ducha Świętego, że „przemówił przez proroków”. Wyrażenie to jest echem wielu podobnych zwrotów, które występują w Nowym Testamencie. Na przykład nasz Pan Jezus sam przedstawił cytat z Psalmu 110 ze słowami: „Wszak sam Dawid powiedział w Duchu Świętym…” (Mk 12,36). Podobnie apostoł Piotr w swoim Drugim Liście napisał, że „wypowiadali je [proroctwo] ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym” (2P 1,21) albo, co oznacza grecki czasownik, „niesieni” przez Ducha Świętego tak jakby przez potężny wiatr. Istnieje zatem między Biblią a Duchem ważny związek, który musimy zbadać.

Jak dotąd stwierdziliśmy, że Bóg jest autorem objawienia, które przekazał nam i że Jezus Chrystus jest jego głównym przedmiotem. Teraz musimy dodać, że Duch Święty jest jego pośrednikiem. Stąd chrześcijańskie zrozumienie Biblii jest zasadniczo rozumieniem trynitarnym. Biblia pochodzi od Boga, koncentruje się na Chrystusie, i jest natchniona przez Ducha Świętego. Dlatego najlepsza definicja Biblii jest również trynitarna: „Biblia jest świadectwem Ojca o Synu poprzez Ducha Świętego.”

Jaka, zatem, jest dokładnie rola Ducha Świętego w procesie objawienia? Aby odpowiedzieć na to pytanie, zwracamy się do samej Biblii a w szczególności do 1Kor 2,6-16:

„My tedy głosimy mądrość wśród doskonałych, lecz nie mądrość tego świata ani władców tego świata, którzy giną; ale głosimy mądrość Bożą tajemną, zakrytą, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, której żaden z władców tego świata nie poznał, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali. Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha; gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże. Bo któż z ludzi wie, kim jest człowiek, prócz ducha ludzkiego, który w nim jest? Tak samo kim jest Bóg nikt nie poznał, tylko Duch Boży. A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę. Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, sam zaś nie podlega niczyjemu osądowi, bo któż poznał myśl Pana? Któż może go pouczać? Ale my jesteśmy myśli Chrystusowej.”

Musimy ten tekst rozpatrzyć w szerszym kontekście. Do tego momentu w Pierwszym Liście do Koryntian Paweł podkreślał „głupotę” ewangelii. Na przykład „mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną” (1,18) i „my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo” (1,23). Albo jak byśmy mogli to dzisiaj ująć, dla świeckich intelektualistów przesłanie krzyża brzmi głupio, a nawet bez sensu. A więc Paweł wprowadza teraz korektę, aby czytelnicy nie wyobrażali sobie, że całkowicie odrzuca mądrość, a zamiast tego chlubi się głupotą. Czy apostoł jest zatem antyintelektualistą? Czy szydzi z poznania i posługiwania się umysłem? Nie, w rzeczy samej, nie.

Wiersze 6-7: „My tedy głosimy mądrość wśród doskonałych (…) mądrość Bożą tajemną, zakrytą, którą Bóg (…) przeznaczył ku chwale naszej”. Nie można nie dostrzegać kontrastów, które wprowadza Paweł. Głosimy mądrość, pisze, ale (a) tylko doskonałym, nie niewierzącym, czy nawet młodym chrześcijanom; (b) jest to mądrość Boża, a nie mądrość świecka i (c) jest ona ku chwale naszej, to znaczy ku ostatecznemu udoskonaleniu przez udział w chwale Bożej, a nie tylko ku przyprowadzeniu nas do usprawiedliwienia w Chrystusie. My sami musimy podążać za przykładem apostoła. Ewangelizując niewierzących musimy koncentrować się na „głupstwie” ewangelii Chrystusa ukrzyżowanego dla grzeszników. Jednak budując chrześcijan ku pełnej dojrzałości, powinniśmy pragnąć wprowadzać ich w poznanie pełni Bożych celów. Paweł nazywa to w wierszu 7. „mądrością Bożą tajemną, zakrytą”, a w wierszu 9. tym, co „przygotował Bóg tym, którzy go miłują”. Można to poznać, podkreśla, tylko przez objawienie. „Której żaden z władców tego świata nie poznał, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali” (w. 8). Nie byli jednak wyjątkiem, wszystkie istoty ludzkie pozostawione same sobie nie potrafią poznać Bożej mądrości i jego celów.

Gdyż Bożym celem, pisze Paweł tutaj (w. 9), jest coś, „czego oko nie widziało” (jest to niewidzialne) „i ucho nie słyszało” (jest to niesłyszalne), „i co do serca ludzkiego nie wstąpiło” (jest to niepojęte). Pozostaje poza zasięgiem ludzkich oczu, uszu i umysłu. Nie podlega badaniu naukowemu ani nawet poetyckiej wyobraźni. Pozostaje poza zasięgiem naszych małych, ograniczonych umysłów, chyba że objawi nam to Bóg. I właśnie dokładnie to uczynił Bóg! Posłuchajcie jeszcze raz: „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują” – ten niewyobrażalny splendor swoich celów – „nam objawił to Bóg przez Ducha”. Słowo „nam” użyte jest emfatycznie i w tym kontekście nie odnosi się bez różnicy do nas wszystkich, lecz do apostoła Pawła, który pisze i jego współapostołów. Bóg udzielił specjalnego objawienia tych prawd specjalnym organom objawienia (prorokom w Starym Testamencie i apostołom w Nowym), a uczynił to Bóg „przez Ducha”. Duch Święty był pośrednikiem tego objawienia.

Całe to dosyć długie, obawiam się, rozważanie jest wstępem, który ma nam pomóc zobaczyć kontekst w jakim Paweł przedstawia temat Ducha Świętego jako pośrednika objawienia. To, co ma zamiar napisać jest cudownie wszechstronnym stwierdzeniem. Paweł prezentuje cztery etapy pracy Ducha Świętego jako pośrednika boskiego objawienia.

Duch badający

Po pierwsze, Duch Święty jest Duchem badającym (w. 10-11). Warto na marginesie zauważyć, że wskazuje to na fakt, iż Duch Święty jest osobą. Tylko osoba może zaangażować się w „badanie”. Z pewnością nowoczesne komputery mogą zająć się złożonymi badaniami typu mechanicznego, analitycznego. Ale prawdziwe badanie, jak dobrze wiedzą wszyscy studenci podyplomowych studiów badawczych, wymaga więcej niż tylko zgromadzenia i analizy danych statystycznych. Wymaga oryginalności myśli, zarówno w poszukiwaniu, jak i w refleksji. Taka zatem jest praca, którą wykonuje Duch Święty, ponieważ posiada umysł, którym myśli. Ponieważ jest on Osobą Boską, a nie komputerem lub niejasnym wpływem, czy mocą, musimy przyzwyczaić się do odnoszenia się do Ducha jako do osoby, a nie rzeczy.

Aby wskazać na wyjątkowe kwalifikacje Ducha Świętego w dziele objawienia, Paweł posługuje się dwoma fascynującymi obrazami.

Pierwszy ukazuje, że „Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże” (w. 10). Użyty tutaj został ten sam czasownik, którym posłużył się Jezus mówiąc o Żydach, że „badają Pisma”, a Moulton i Milligan (w Vocabulary of the Greek New Testament) cytują z papirusu pochodzącego z trzeciego wieku, w którym „badający” zdają się być urzędnikami celnymi. W każdym bądź razie Duch Święty przedstawiony jest jak niestrudzenie dociekliwy badacz albo nawet, chociaż „głębokości” były ulubionym słowem heretyków gnostyckich i Paweł od nich mógł zapożyczyć słownictwo, jak nurek głębinowy, który stara się zanurzyć na największe głębokości niezgłębionej Istoty Wszechmocnego Boga. Gdyż Istota Boga jest nieskończona w swojej głębi, a Paweł odważnie twierdzi, że Duch Boży bada głębokości Boże. Innymi słowy, sam Bóg bada bogactwa swojej Istoty.

Drugi model albo obraz, jaki podaje Paweł, pochodzi z ludzkiego rozumienia siebie. Wiersz 11: „Bo któż z ludzi wie, kim jest człowiek, prócz ducha ludzkiego, który w nim jest?” „Wie” albo zna „rzeczy dotyczące istoty ludzkiej”, co moglibyśmy chyba nazwać naszym „człowieczeństwem”. Mrówka nie może wcale pojąć, co to znaczy być istotą ludzką. Ani żaba, ani królik, ani nawet najbardziej inteligentna małpa. Nawet jedna istota ludzka nie może w pełni zrozumieć innej istoty ludzkiej. Jak często mówimy, szczególnie w młodości, gdy dorastamy: „Ty nie rozumiesz. Nikt mnie nie rozumie”. I to jest prawda! Rzeczywiście nikt nie rozumie mnie poza mną samym, a nawet moje rozumienie samego siebie jest ograniczone. W ten sam sposób nikt nie rozumie ciebie poza tobą samym. I taką miarę zrozumienia siebie lub świadomości siebie Paweł odnosi do Ducha Świętego: „Tak samo kim jest Bóg nikt nie poznał, tylko Duch Boży” (w. 11). Święty Duch Boży został tu prawie porównany do boskiego samozrozumienia lub boskiej samoświadomości. Tak jak nikt nie może zrozumieć istoty ludzkiej poza tą samą istotą ludzką, tak nikt nie może zrozumieć Boga poza samym Bogiem. Śpiewamy czasem hymn „Tylko Bóg zna miłość Bożą”. Moglibyśmy równie dobrze stwierdzić, że tylko Bóg zna mądrość Bożą, prawdziwie tylko Bóg zna Istotę Boga.

Tak więc Duch bada głębokości Boże i Duch wie, kim jest Bóg. Dokonał on wyjątkowego poznania Boga. Pojawia się teraz pytanie: Co zrobił z tym, co odkrył i poznał? Czy zachował tę wyjątkową wiedzę dla siebie? Nie. Zrobił to, do czego tylko on posiada kompetencje, objawił ją. Duch badający stał się Duchem objawiającym.

Duch objawiający

To, co jedynie Duch Święty poznał, jedynie on objawił. Zostało to już stwierdzone w wierszu 10 – „nam objawił to Bóg przez Ducha”. Teraz Paweł rozszerza to w wierszu 12: „A myśmy”, jest to to samo apostolskie „my”, liczba mnoga autorytetu apostolskiego, „otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga”, to znaczy Ducha badającego i znającego, „abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył”. Apostołowie rzeczywiście otrzymali dwa łaskawe dary od Boga, po pierwsze – jego łaskę zbawienia („czym nas Bóg łaskawie obdarzył”), a po drugie – jego Ducha, który uzdolnił ich do rozumienia jego łaski zbawienia.

Sam Paweł jest najlepszym przykładem tego podwójnego procesu. Jak czytamy w jego listach, podaje nam doskonałą prezentację ewangelii łaski Bożej. Mówi nam, co Bóg uczynił dla winnych grzeszników, takich jak my, którzy jesteśmy bez usprawiedliwienia i nie zasługujemy na nic innego z jego ręki, jak tylko na sąd. Dalej powiada, że Bóg posłał swojego Syna, by ten umarł za nasze grzechy na krzyżu i zmartwychwstał, i jeżeli jednoczymy się z Jezusem Chrystusem, wewnętrznie przez wiarę, a zewnętrznie przez chrzest, wtedy umieramy z nim i powstajemy z nim, i w nim doświadczamy nowego życia. Tak brzmi wspaniała ewangelia, którą Paweł odkrywa w swoich listach. Ale skąd on to wszystko wie? Jak może przedstawiać takie wszechstronne twierdzenia dotyczące zbawienia? Odpowiedź brzmi, po pierwsze dlatego, że sam je otrzymał. Zna łaskę Bożą z doświadczenia. A potem, po drugie, został mu udzielony Duch Święty, aby zinterpretował mu jego własne doświadczenie. W ten sposób Duch Święty objawił mu Boży plan zbawienia, to co w innych listach Paweł nazywa „tajemnicą”. Duch badający stał się Duchem objawiającym.

Duch inspirujący

Gotowi jesteśmy do trzeciego etapu: Duch objawiający stał się Duchem inspirującym. Wiersz 13: „Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch”. Zauważmy, że w wierszu 12. Paweł pisze o tym, co „myśmy otrzymali”, a w wierszu 13. o tym, co „głosimy”. Można by chyba rozwinąć ten tok myślowy następująco: „Otrzymaliśmy ten łaskawy dar od Boga; przyjęliśmy Ducha, aby zinterpretował nam to, co Bóg dla nas uczynił i co nam dał; teraz my udzielamy innym tego, co otrzymaliśmy”. Duch badający, który objawił Boży plan zbawienia apostołom, poszedł dalej i przekazał tę ewangelię przez apostołów innym. Tak jak Duch nie zatrzymał swoich badań dla siebie, tak i apostołowie nie zatrzymali tego objawienia dla siebie. Nie. Rozumieli, że są jego powiernikami. Musieli przekazać innym to, co sami otrzymali.

Ponadto to, co przekazali ubrane było w słowa, a słowa ich zostały konkretnie opisane jako „nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch” (w. 13). Zauważmy, jak Duch Święty jest znowu wspominany, tym razem jako Duch inspirujący. Właśnie tutaj w wierszu 13 znajdujemy niejasne twierdzenie Pawła dotyczące „inspiracji werbalnej”. To znaczy, że same słowa, w które apostołowie ubrali poselstwo objawione im przez Ducha, były słowami podanymi im przez tego samego Ducha.

Podejrzewam, że powodem, dla którego pojęcie „inspiracji werbalnej” jest dzisiaj tak niepopularne, jest fakt, że ludzie niewłaściwie ją rozumieją. W rezultacie odrzucają nie to, co jest prawdziwym sensem pojęcia, lecz jego karykaturą. Pozwólcie zatem, że oczyszczę to pojęcie od kilku głównych nieporozumień. Po pierwsze, „inspiracja werbalna” nie oznacza, że „każde słowo w Biblii jest dosłownie prawdziwe”. Nie, w pełni rozpoznajemy, że autorzy biblijni posługiwali się różnymi gatunkami literackimi, z których każdy powinien być interpretowany zgodnie z jego zasadami – historia jako historia, poezja jako poezja, przypowieść jako przypowieść, itd. To co jest inspirowane, to naturalny sens słów zgodny z intencją autora, czy będzie on dosłowny, czy metaforyczny.

Po drugie, „inspiracja werbalna” nie oznacza werbalnego dyktowania. Muzułmanie wierzą, że Allah podyktował Koran Mahometowi, słowo po słowie w języku arabskim. Chrześcijanie nie twierdzą tak o Biblii, ponieważ, jak to już zauważyliśmy i jak podkreślimy to jeszcze później, Duch Święty traktował autorów biblijnych jak osoby, a nie jak maszyny. Z kilkoma mniejszymi wyjątkami wydawali się oni w pełni władz umysłowych, gdy Duch Święty przekazywał swoje Słowo przez ich słowa.

Po trzecie, „inspiracja werbalna” nie oznacza, że każde zdanie w Biblii jest Słowem Bożym, nawet w oderwaniu od kontekstu. Bowiem nie wszystko zawarte w Biblii jest przez Biblię potwierdzane. Dobrym przykładem są tu długie przemowy tak zwanych „pocieszycieli” Hioba. Ich główna teza powtarzana ad nauseam, to znaczy, że Bóg karze Hioba za jego osobisty grzech, była błędna. W ostatnim rozdziale Bóg mówi do nich dwukrotnie: „nie mówiliście o mnie prawdy” (42,7-8). Tak więc ich słów nie można brać za słowa Boże. Zostały przedstawione po to, by zostały zaprzeczone, a nie potwierdzone. Natchnione Słowo Boga to to, co zostało potwierdzone, czy jako pouczenie, przykazanie, czy obietnica.

„Inspiracja werbalna” oznacza, że to, co powiedział i nadal mówi Duch Święty przez ludzkich autorów, rozumiane zgodnie z jasnym, naturalnym sensem użytych słów, jest prawdziwe i bez błędu. Nie ma potrzeby wstydzić się tego chrześcijańskiego przekonania ani się go bać. Wręcz przeciwnie, jest ono wyjątkowo racjonalne, ponieważ słowa są częścią składową zdań. Słowa są cegłami mowy. Dlatego nie jest możliwe ukształtowanie precyzyjnego przesłania bez skonstruowania precyzyjnych zdań składających się z precyzyjnych słów.

Zastanówmy się nad trudem, jaki zadajemy sobie przy pisaniu telegramów. Powiedzmy, że mamy tylko dwanaście słów. Mimo wszystko postanawiamy wysłać wiadomość, która nie tylko będzie zrozumiała, ale która także nie będzie źle zrozumiana. A więc piszemy na brudno, jeszcze raz i jeszcze raz. Wydrapujemy słowo tu i dodajemy słowo tam, aż w końcu ku naszemu zadowoleniu właściwie wycyzelujemy naszą wiadomość. Słowa się liczą. Każdy mówca, który chce przekazać przesłanie, które będzie rozumiane należycie, a nie rozumiane niewłaściwie, zna wagę słów. Każdy kaznodzieja, który zadaje sobie trud przygotowywania kazań, z ostrożnością dobiera słowa. Każdy pisarz, czy to piszący listy, artykuły, czy książki, wie, że słowa się liczą. Posłuchajmy, co Charles Kingsley powiedział w połowie ubiegłego stulecia: „Te wspaniałe rzeczy – słowa – są jedynym prawem człowieka … Bez słów nie wiedzielibyśmy więcej o swoich sercach i myślach niż pies wie o drugim psie … ponieważ, jeżeli się nad tym zastanowić, zawsze myślisz do siebie w słowach, choć nie wypowiadasz ich na głos; a bez nich wszystkie nasze myśli byłyby zaledwie ślepymi tęsknotami, uczuciami, których sami nie rozumielibyśmy”. A zatem musimy przyodziać nasze myśli w słowa.

I tak brzmi właśnie twierdzenie apostoła, że ten sam Święty Duch Boży, który bada głębokości Boże i objawił swoje badania apostołom, następnie przekazał je przez apostołów w słowach, których sam im dostarczył. Przemówił swoimi słowami przez ich słowa, tak że były to jednocześnie słowa Boga i słowa ludzi. Jest to podwójne autorstwo Pisma, o czym już wspomniałem. Takie ma również znaczenie „inspiracja”. Inspiracja Pisma nie była procesem mechanicznym. Był on w wielkiej mierze osobowy, bowiem obejmował Osobę (Ducha Świętego) przemawiającego przez osoby (proroków i apostołów) w taki sposób, że jednocześnie jego słowa były ich słowami, a ich słowa były jego słowami.

Duch oświecający

Dochodzimy teraz do czwartego etapu pracy Ducha Świętego jako pośrednika objawienia i tym razem określę go mianem Ducha „oświecającego”. Pozwólcie, że naszkicuję tło.

Jak mamy myśleć o ludziach, którzy słyszeli zwiastowanie apostołów, a później czytali ich listy? Czy byli pozostawieni sami sobie? Czy ich zadaniem było włożenie takiego wysiłku, na jaki ich stać w zrozumienie apostolskiego przesłania? Nie. Ten sam Duch, który działał w tych, którzy pisali listy apostolskie, działał także w tych, którzy je czytali. W ten sposób Duch Święty pracował na obu końcach, że tak powiem, inspirując apostołów i oświecając ich słuchaczy. Zostało to już zawarte w wierszu 13, skomplikowanej frazie, która była różnorodnie interpretowana. Ja uważam za poprawne tłumaczenie Revised Standard Version, mianowicie, że Duch Święty „interpretuje duchowe prawdy tym, którzy posiadają Ducha”. Posiadanie Ducha nie ograniczało się do autorów biblijnych. Oczywiście jego dzieło inspiracji było w nich wyjątkowe, ale Duch Święty dodał do niego także dzieło interpretacji.

Wiersze 14. i 15. rozszerzają tę prawdę, a jednocześnie stanowią dla siebie mocny kontrast. Wiersz 14. rozpoczyna się od odwołania do „człowieka nieduchowego” (albo „człowieka zmysłowego”, lub „naturalnego”), to znaczy osoby nieodrodzonej, która nie jest chrześcijaninem. Wiersz 15. natomiast zaczyna się od odwołania do „człowieka duchowego”, posiadającego Ducha Świętego. W ten sposób Paweł dzieli rodzaj ludzki na dwie wyraźnie rozgraniczone kategorie, „zmysłowych” i „duchowych”, to znaczy tych, którzy posiadają naturalne, zwierzęce lub fizyczne życie z jednej strony i tych, którzy otrzymali życie duchowe albo wieczne. Pierwszej kategorii ludzi brak Ducha Świętego, ponieważ nigdy nie narodzili się na nowo, a Duch Święty mieszka w tych, którym dał nowe narodzenie. Zamieszkiwanie Ducha Świętego jest właściwie cechą wyróżniającą prawdziwych chrześcijan (Rz 8,9).

A jaka to różnica, czy posiadamy Ducha Świętego, czy nie? Największa różnica w świecie! – szczególnie (chociaż istnieją inne wyróżniki) dla naszego rozumienia prawd duchowych. Człowiek nieduchowy albo nieodrodzony, który nie przyjął Ducha Świętego, nie przyjmuje także rzeczy Ducha, ponieważ są dla niego głupstwem (w. 14). Nie tylko, że ich nie rozumie, ale nie jest nawet w stanie ich zrozumieć, ponieważ „należy je duchowo rozsądzać”. Człowiek duchowy z drugiej strony, narodzony na nowo chrześcijanin, w którym mieszka Duch Święty, „rozsądza” (jest to ten sam grecki czasownik, co w w. 14) „wszystko”. Oczywiście, nie staje się wszechwiedzący jak Bóg, ale wszystkie rzeczy, na które uprzednio był ślepy, a które Bóg objawił w Piśmie Świętym, zaczynają dla niego nabierać sensu. Rozumie to, czego przedtem nie rozumiał, chociaż sam nie jest rozumiany. Dosłownie nie jest „rozsądzany przez nikogo”. Pozostaje enigmą, ponieważ posiada wewnętrzną tajemnicę duchowego życia i prawdy, która nie ma sensu dla niewierzących. Nie jest to jednak zaskakujące, zważywszy że nikt nie zna myśli Pana ani nie może go pouczać. A skoro nie potrafią zrozumieć myśli Chrystusowej, nie potrafią zrozumieć i naszej, chociaż my, których Duch Święty oświeca, możemy odważyć się powiedzieć, że „jesteśmy myśli Chrystusowej” (w. 16) – prawdziwie zadziwiające stwierdzenie.

Czy takie jest twoje doświadczenie? Czy Biblia stała się dla ciebie nową księgą? William Grimshaw, jeden z wielkich liderów ewangelicznych osiemnastego wieku, powiedział przyjacielowi po jego nawróceniu, że „gdyby Bóg zabrał tę Biblię do nieba i zesłał mu inną, to nie byłaby dla niego nowsza”. To była inna księga. To samo i ja mogę powiedzieć. Przed nawróceniem codziennie czytałem Biblię, ponieważ moja matka tak mnie wychowała, ale było to dla mnie „tureckie kazanie”. Nie miałem najmniejszego pojęcia, o co w niej chodzi. Ale kiedy narodziłem się na nowo i Duch Święty zamieszkał we mnie, Biblia natychmiast stała się dla mnie nową księgą. Oczywiście nie twierdzę, że wszystko rozumiałem. Daleki jestem od rozumienia wszystkiego nawet dzisiaj. Ale zacząłem rozumieć sprawy, których przedtem nie rozumiałem. Jakie to wspaniałe doświadczenie! Nie myśl o Biblii jako o zbiorze starych, zapleśniałych dokumentów, dla których właściwym miejscem jest biblioteka. Nie myśl o kartach Pisma jakby były skamielinami, dla których właściwe miejsce jest za szybą w muzeum. Nie. Bóg przemawia przez to, co powiedział. Przez starożytne teksty Pisma Duch Święty może dzisiaj porozumiewać się z nami w sposób świeży, osobisty i potężny. „Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi” (mówi w tym momencie – jest to czas teraźniejszy – przez Pismo Święte) „do zborów” (Obj 2,7, itd.).

Jeżeli Duch Święty mówi do nas dzisiaj przez Pismo, możesz zapytać, dlaczego wszyscy nie zgadzamy się we wszystkim? Jeżeli Duch Święty jest zarówno interpretatorem, jak i pośrednikiem Bożego objawienia, to dlaczego nie prowadzi nas do jednomyślności? Moja odpowiedź na to pytanie może was zaskoczyć. Tak naprawdę to on właśnie uzdalnia nas do tego, byśmy bardziej się zgadzali niż nie zgadzali, a zgadzalibyśmy się ze sobą jeszcze bardziej, gdybyśmy spełniali następujące cztery warunki.

Po pierwsze, musimy przyjąć najwyższy autorytet Pisma i szczerze pragnąć mu się podporządkować. Ci, którzy to robią, osiągnęli już zasadniczy consensus. Wielkie i bolesne różnice, które pozostają, na przykład między Kościołem rzymskokatolickim a Kościołami protestanckimi, przypisuje się stałej niechęci tego pierwszego do ogłoszenia Pisma Świętego jako najwyższego autorytetu, nawet ponad tradycją kościelną. Oficjalne stanowisko Rzymu, zmodyfikowane, lecz w zasadzie nie zmienione po II Synodzie Watykańskim, brzmi nadal, że „zarówno Święta Tradycja, jak i Pismo Święte powinny być przyjmowane i czczone z takim samym oddaniem i szacunkiem”. Właściwie protestanci nie zaprzeczają znaczeniu tradycji i niektórzy z nas powinni mieć dla niej więcej szacunku, skoro Duch Święty nauczał poprzednie pokolenia chrześcijan i nie zaczął swojego instruowania dopiero od nas! Niemniej jednak, gdy Pismo Święte i tradycja znajdują się w sprzeczności, musimy pozwolić Pismu zreformować tradycję, tak jak Jezus podkreślał to w przypadku „tradycji starszych” (por. Mk 7,1-13). Gdyby Kościół rzymskokatolicki miał odwagę wyrzec się niebiblijnych tradycji (np. dogmatu o niepokalanym poczęciu i wniebowzięciu Dziewicy Marii), nastąpiłby natychmiastowy postęp w kierunku porozumienia pod auspicjami Słowa Bożego.

Po drugie, musimy pamiętać, że tak jak widzieliśmy, pierwszorzędnym celem Pisma jest składanie świadectwa o Chrystusie jako wystarczającym Zbawcy wszystkich grzeszników. Gdy szesnastowieczni reformatorzy z naciskiem podkreślali „zrozumiałość” (lub jasność) Pisma i przetłumaczyli Biblię na języki narodowe, aby mogli ją czytać zwykli ludzie, to mieli na uwadze drogę zbawienia. Nie zaprzeczali, że Pismo zawiera „pewne rzeczy niezrozumiałe” (jak to Piotr powiedział o listach Pawła 2P 3,16). Starali się przez to wyrazić fakt, że podstawowe prawdy zbawienia są jasne i zrozumiałe dla wszystkich.

Po trzecie, musimy zastosować zdrowe zasady interpretacji. Oczywiście, że można przekręcić Biblię w sposób, jaki nam się żywnie podoba. Ale naszym zadaniem jest interpretacja Pisma, a nie jego przekręcanie. Ponad wszystko musimy szukać oryginalnego sensu zgodnie z intencją autora biblijnego i sensu naturalnego, który może być albo dosłowny, albo metaforyczny, znów zgodnie z intencją autora. Są to odpowiednio: zasada historyczności i prostoty. Kiedy stosuje się je właściwie i rygorystycznie, wtedy Biblia kontroluje nas, a nie my ją. W rezultacie obszar chrześcijańskiego porozumienia powiększa się.

Po czwarte, musimy podchodzić do tekstu biblijnego ze świadomością naszych kulturowych uprzedzeń i gotowością rozpoznania oraz zmienienia ich. Jeśli przychodzimy do Pisma z dumnym założeniem, że wszystkie nasze odziedziczone wierzenia i praktyki są poprawne, wtedy oczywiście znajdziemy w Biblii tylko to, co chcemy znaleźć, to znaczy wygodne potwierdzenie status quo. W efekcie będziemy ostro sprzeciwiać się ludziom, którzy podchodzą do Biblii z innymi założeniami i posiadają inne przekonania oraz znajdują w Biblii ich potwierdzenie. Prawdopodobnie nie ma częstszego źródła niezgody niż to. Tylko wtedy, gdy jesteśmy wystarczająco odważni i pokorni, aby pozwolić Duchowi Bożemu radykalnie zbadać przez Słowo Boże nasze najbardziej ulubione opinie, istnieje prawdopodobieństwo odnalezienia nowej jedności przez nowe zrozumienie.

Duchowe rozeznanie jakie obiecuje Duch Święty nie jest udzielane wbrew tym czterem powszechnym warunkom; zakłada, że zostały one przyjęte i spełnione.

Wniosek

Rozważyliśmy cztery role Ducha Świętego, jako Ducha badającego, Ducha objawiającego, Ducha inspirującego i Ducha oświecającego. Są to cztery etapy jego służby nauczania. Po pierwsze, bada on głębokości Boże i zna Boże myśli. Po drugie, objawił wyniki swoich badań apostołom. Po trzecie, przekazał przez apostołów to, co im objawił, a uczynił to za pomocą słów, które sam dostarczył. Po czwarte, oświecił umysły słuchaczy, aby potrafili zrozumieć to, co objawił apostołom i poprzez nich oraz nadal kontynuuje tę służbę oświecania dla tych, którzy gotowi są ją przyjąć.

Na zakończenie dwie proste i krótkie lekcje. Pierwsza dotyczy naszego poglądu na Ducha Świętego. Dużo się dzisiaj dyskutuje na temat osoby i dzieła Ducha, a jest to zaledwie jeden z wielu fragmentów Biblii na jego temat. Ale pozwólcie, że zadam wam pytanie: Czy w waszej doktrynie na temat Ducha znajduje się miejsce na ten fragment? Jezus nazwał go „Duchem prawdy”. Tak więc prawda jest dla Ducha Świętego bardzo ważna. O tak, wiem, jest on także Duchem świętości, Duchem miłości i Duchem mocy, ale czy jest dla ciebie Duchem prawdy? Zgodnie z wierszem, który badaliśmy, Duchowi Świętemu bardzo zależy na prawdzie. On ją bada, objawił ją i przekazał, a także oświeca nasze umysły, byśmy ją pojęli. Drogi przyjacielu, nigdy nie oczerniaj prawdy! Nigdy nie lekceważ teologii! Nigdy nie pogardzaj swoim umysłem! Jeśli będziesz tak postępować, zasmucisz Świętego Ducha prawdy. Fragment ten powinien wpłynąć na nasz pogląd na Ducha Świętego.

Po drugie, nasza potrzeba Ducha Świętego. Czy chcesz wzrastać w poznaniu Boga? Oczywiście, że chcesz. Czy chcesz wzrastać w zrozumieniu Bożej mądrości i całości jego planów uczynienia nas pewnego dnia podobnymi do Chrystusa w chwale? Oczywiście, że chcesz. Ja też. W takim razie potrzebujemy Ducha Świętego, Ducha prawdy, aby oświecił nasze umysły. A do tego musimy się narodzić na nowo. Zastanawiam się czasami, czy powodem, dla którego niektórzy współcześni świeccy teolodzy mówią i piszą, że się tak wyrażę, takie głupstwa (odnoszę się tutaj, na przykład, do zaprzeczenia osobowości Boga i boskości Jezusa), nie jest fakt, że nie narodzili się na nowo? Można być teologiem i zarazem człowiekiem nieodrodzonym. Czy dlatego właśnie nie rozpoznają tych cudownych prawd Pisma? Pismo Święte należy rozsądzać duchowo. Dlatego do Pisma musimy podchodzić w pokorze, z szacunkiem i oczekiwaniem. Musimy uznać, że prawdy objawione w Biblii są nadal zamknięte i zapieczętowane, aż do chwili, gdy Duch Święty nam ich nie otworzy i nie otworzy naszych umysłów na nie. Bóg ukrywa je przed mądrymi i sprytnymi, a objawia je tylko „niemowlątkom”, tym którzy są pokorni i przychodzą do niego z czcią. Tak więc zanim my, kaznodzieje przygotujemy się, zanim kongregacja wysłucha, zanim jednostka lub grupa zacznie czytać Biblię – w takich sytuacjach musimy modlić się o oświecenie Ducha Świętego: „Otwórz oczy moje, abym oglądał cudowność zakonu twojego” (Ps 119,18). I on to uczyni.

Jest to rozdział „Duch Święty i Biblia” z książki „Biblia – księga na dzisiaj”. Autor J. Stott.

Za zezwoleniem wydawcy:
Instytutu Wydawniczego AGAPE
ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *